Włosy mogą stanąć dęba, oczy wyskoczyć z orbit, kapcie spaść ze stóp, kredki wysypać się z plecaka... Te, jak i wiele innych reakcji można zaobserwować u sfrustrowanych użytkowników przeglądarki Google Chrome, którzy sprawdzali przy jej pomocy stan swojego konta bankowego.
Co tu dużo mówić. Chrome ma unikalną wyszukiwarkę. Indeksuje ona numery rachunków bankowych, dane osób do których wysyłaliśmy przelewy, informacje o przelanej kwocie itp. Wszystkiemu winien jest brak odpowiedniego filtra, który powinien nie zapisywać danych ze stron korzystających z protokołu HTTPS. Jedynym rozwiązaniem w tym przypadku jest włączenie opcji Incognito. Umożliwia ona czyszczenie całej zawartości przeglądarki po jej zamknięciu.Google Chrome zawiera także błąd, umożliwiający aplikacji pobieranie na dysk rozmaitych plików na temat których nie pojawia się żadna informacja na ekranie przeznaczona dla użytkownika. Wszystko dzieje się w tle. Wystarczy dopisać do kodu strony odpowiedni skrypt, by wysłać na drugiego PeCeta konia trojańskiego i uzyskać dane na temat haseł i loginów do kont bankowych, pocztowych i wielu innych.