Sony: Hakerzy to swego rodzaju geniusze...

Rafał Dziduch
2011/06/16 12:17

Shuhei Yoshida nie powstrzymał się i określił hakerów mianem swego rodzaju geniuszy. Taktyka obronna, czy szczere stwierdzenie?

Shuhei Yoshida, szef Sony to z pewnością jedna z ostatnich osób, która powinna wyrażać się pochlebnie o hakerach. W końcu to za ich sprawą firma, którą prowadzi straciła miliony dolarów, narażając się przy tym na gniew fanów. A jednak Yoshida, boss międzynarodowej korporacji, stwierdził w jednym z ostatnich wywiadów: Sony: Hakerzy to swego rodzaju geniusze...

- Po działaniach, których się dopuścili, widać, że są mądrzy, są bardzo mądrzy. To swego rodzaju geniusze. Nie mamy pojęcia kogo ani jak zamierzają zaatakować i dlatego zawsze musimy być przygotowani, ale mam zaufanie do swojego zespołu.

Yoshida powiedział również, że nowa aktualizacja sprzętu i oprogramowania została wprowadzona, a monitorowaniem sieci zajmuje się teraz więcej osób. Oczywiście pojawia się pytanie, czy ten poniekąd pozytywny ton w stosunku do hakerów jest szczery, czy to raczej taktyka obronna w stylu "nie drażnić lwa".

GramTV przedstawia:

Tak czy inaczej Shuhei Yoshida ma też okazję do tego, by trochę się ucieszyć. Dane wskazują bowiem, że 90% użytkowników PSN już wróciło do aktywnej zabawy, a zatem nie przeszli do konkurencji, jak niektórzy przewidywali.

Komentarze
41
Usunięty
Usunięty
19/06/2011 16:52
Dnia 19.06.2011 o 15:52, Tenebrael napisał:

Nie jestem o tym do końca przekonany. Wiem, ze to nieco bezduszne, ale uważam, ze wszystko zależałoby od dostępności surowców. Weźmy taką populację 100 osób (żeby nie bawić się na wielkich liczbach). Gdyby maksymalne do zdobycia pożywienie w takiej sytuacji pozwalało na sensowne wykarmienie wszystkich 100 osób przy współpracy, to masz rację, współpraca byłaby lepsza. Jednak gdyby to było niemożliwe, i jedzenia, nawet przy współpracy, starczyłoby na 50 osób, to... cóż, bezwzględne, ale lepiej, by 50 najsilniejszych przeżyło, a 50 zmarło, niż gdyby 100 osób miało przymierać głodem, być wycieńczonym, z zerową odpornością, i umrzeć wszyscy przy pierwszej lepszej "epidemii" najzwyklejszej grypy. Może mało to moralne, ale z punktu widzenia przetrwania gatunku - tak to IMHO wygląda.

Dobór naturalny może wydawać się fajny, ale w przypadku gatunków społecznych premiuje jednostki najbardziej cwane, chytre i przebiegłe. Sądzę, że gdyby to one miały przetrwać, gatunek nie byłby wart dalszego istnienia.

Zekzt
Gramowicz
19/06/2011 16:09

Hmm ja myślałem nieco inaczej.Tzn nie tędy droga. Zostajemy kompletnie bez elektryczności [no ok nie tak w 100%, bo pomniejsze urządzenia się uchowają, cewki i elektronika w niektórych modelach samochodów też powinny wytrzymać, prostsze układy mogą wytrwać, ale to tylko tak pobocznie zaznaczam], więc trzeba się spiąć, zorganizować i zacząć coś robić, bo solo nikt tu długo nie pojedzie.Zapasy do szabrowania w sklepach skończą się szybciej niż można myśleć, Chlebek się sam nie upiecze bo elektryczny piec szlak trafił [taki przykład trochę z tyłka ale wiesz o co chodzi].Trzeba się zorganizować do czasu zmobilizowania jakiś ogólnokrajowych sił [o ile rząd nie da dupy i nie zwieje cholera wie dokąd], a nawet pomijając wszelką mobilizację, trzeba zacząć robić coś razem, jak te 200 lat temu rolnicy w polu, bo samotnie szanse są bliskie zeru.Więc bardziej o taką współprace mi chodziło.A samo wydarzenia burzy magnetycznej przewidywane na 2013... może też być pewnym na ciągarstwem i przekrętem tak jak cały pic o roku 2000 i godzinie zero kiedy to systemy komputerowe miały paść [wielu "szanowanych ekspertów" wykpiono, wielu straciło robotę a wielu wzbogaciło się na jeszcze większej ilości frajerów którzy dali się podpuścić]Nie mniej w moim przekonaniu inwestowanie w specjalne metody zabezpieczania agregatów przed działaniem impulsów elektromagnetycznych, nawet jeśli nasa by się nie pierwszy raz pomyliła [bo ileż to razy natura kosmosu płatała nam figle i prognozy ekspertów z nasa szły do lamusa] jest to inwestycja przyszłościowa i rozsądna.Burze słoneczne są, będą i nie znikną, któraś może nas cofnąć setki lat w tył, jak nie w 2013 to może w 2-23 lub 2033 kto to wie [cykle aktywności słonecznej są niekiedy nieprzewidywalne].Rozwój technologi i broni w tym kierunku też postępuje, więc zabezpieczenie było by dosyć uniwersalne i obejmowało szerokie spektrum.Wszystko opiera się o budowanie bodajże odpowiednich kopuł ochronnych będących czymś w rodzaju zmodyfikowanej Klatki Faradaya więc nie są to jakieś iście kosmiczne technologie.

Tenebrael
Gramowicz
19/06/2011 15:52
Dnia 19.06.2011 o 12:35, Pietro87 napisał:

Co nie zmienia faktu, że z mojego rozsądnego wydaje mi się, punktu widzenia w obliczu takiego masowego paraliżu technologicznego współpraca była by o 100% bardziej efektywna niż typowy szaber i chaos.

Nie jestem o tym do końca przekonany. Wiem, ze to nieco bezduszne, ale uważam, ze wszystko zależałoby od dostępności surowców. Weźmy taką populację 100 osób (żeby nie bawić się na wielkich liczbach). Gdyby maksymalne do zdobycia pożywienie w takiej sytuacji pozwalało na sensowne wykarmienie wszystkich 100 osób przy współpracy, to masz rację, współpraca byłaby lepsza. Jednak gdyby to było niemożliwe, i jedzenia, nawet przy współpracy, starczyłoby na 50 osób, to... cóż, bezwzględne, ale lepiej, by 50 najsilniejszych przeżyło, a 50 zmarło, niż gdyby 100 osób miało przymierać głodem, być wycieńczonym, z zerową odpornością, i umrzeć wszyscy przy pierwszej lepszej "epidemii" najzwyklejszej grypy. Może mało to moralne, ale z punktu widzenia przetrwania gatunku - tak to IMHO wygląda.




Trwa Wczytywanie