Artykuł: Alice: Madness Returns - recenzja
Jakiś czas temu wysłaliśmy Myszastego na kolejną wyprawę do Krainy Dziwów. Działy się tam rzeczy tak straszne, że nawet służbowy Xbox odmówił posłuszeństwa. Ale po kilkunastu godzinach spędzonych z Alice: Madness Returns, chłopak wciąż dziwacznie, szeroko się uśmiecha...
Od razu i na początku zaznaczę jedną rzecz. Zarówno cała recenzja, jak i końcowa ocena są dokładnie takie, jak Alice: Madness Returns – całkowicie na bakier z wszelakimi obecnymi trendami. Gra nie powala technologicznie, ma wiele fragmentów, które większość uważać będzie pewnie za frustrujące, przyzwoicie wysoki poziom trudności, mało scen, w których nie robimy nic poza obserwowaniem ekranu, nie da się jej skończyć w pięć godzin i nie zauważyłem w niej żadnych ninja, czy dinozaurów. A mimo to piekielnie mi się podoba.