Oczywiście nie zamierzam w felietonie rozważać natury czasoprzestrzeni i tym podobnych spraw. Chodzi mi właśnie o to, co widać w tytule. O różnicę między czasem lokalnym i uniwersalnym. No i o chaos, jaki to czasem wywołuje wśród graczy. Przy okazji premier, odpalanych o konkretnej godzinie, przy okazji beta-testów, przy okazji terminów wygaśnięcia embarga na publikację informacji, przy okazji samego grania w sieci wreszcie. Pewnie nie ma osoby, która choć raz nie pomyliła się z powodu różnicy czasu. Czekała na coś o godzinę za wcześnie, albo przegapiła ważne wydarzenie. Wielu sieciowych dziennikarzy pewnie też nieświadomie naraziło się na gniew wydawców, łamiąc niechcący embargo.
Całość mojego dzisiejszego felietonu z cyklu W samo południe znajdziecie klikając w przycisk poniżej: