Jest takie określenie, za którym wybitnie nie przepadam, ale które idealnie opisuje The First Templar - ubogi krewny. Bogatym wujkiem z zagranicy jest w tym wypadku Assassin's Creed, zwłaszcza jego pierwsza część. Podobieństwa obu gier widać gołym okiem - akcja osadzona została w czasach wypraw krzyżowych, główny bohater poszukuje Świętego Graala, pozostawiając za sobą hałdy trupów, zgodnie z zasadą "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" wszyscy wyzywają się od zdrajców i heretyków, a rzeczywistość nie jest ani trochę taka, jak nam się wydaje. Analogii jest znacznie więcej, jednak w tym miejscu wypada postawić kropkę, by nie rzucić jednego słowa za dużo i nie popsuć zabawy tym, którzy z produkcją Haemimont Games planują się zmierzyć.
O tym, jak wypada The First Templar przekonacie się czytając recenzję przygotowaną przez Pepsiego. Życzymy miłej lektury!