Nic dziwnego, że szef koncernu EA mówił o wielkiej przyszłości rynku PC - jego firma zarabia na blaszakach więcej niż na topowej konsoli.
Nic dziwnego, że szef koncernu EA mówił o wielkiej przyszłości rynku PC - jego firma zarabia na blaszakach więcej niż na topowej konsoli.
Oczywiście, nie. To tylko fragment całości, to po pierwsze, a po drugie za te dobre wyniki odpowiedzialne jest świeże Battlefield 3 Premium i częściowo też zapewne przychody z abonamentu w Star Wars: The Old Republic, MMO które jeszcze niedawno miało ponad milion subskrybentów. Niestety na okoliczność tego MMO nie ma się EA w ogóle co cieszyć, bo zanim zaczęło na nim zarabiać, zainwestowało w jego produkcję i promocję może nawet pół miliarda dolarów - to się nie zwróci jeszcze przed długi, długi czas, kto wie czy kiedykolwiek.
Ale z drugiej strony całkiem możliwe, że przy porównywalnych przychodach dla każdej z platform PC rzeczywiście zarabia najlepiej z nich wszystkich. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że Microsoft i Sony pobierają swoje opłaty licencyjne od każdej sprzedanej sztuki gry na konsolach, więc zysk wydawcy jest niższy na sztuce. Ale przede wszystkim zarabia się na transakcjach sieciowych, w których nie trzeba żadnych pośredników - na grze sprzedanej przez Origin, na mikrotransakcji dokonanej w Battlefield Play4Free czy The Sims na Facebooku, na wszystkim co jest sprzedawane bezpośrednio przez sieć EA ma 100% przychodu, bez kosztów transportu, marży hurtowników i detalistów. Tylko koszta własne.
I właśnie dlatego szef EA John Riccitiello stawia na gry PC, przede wszystkim zaś na model free-to-play.