- Producenci gier przetwarzają fantazje i marzenia na pieniądze – powiedział minister gospodarki, Waldemar Pawlak.
- Producenci gier przetwarzają fantazje i marzenia na pieniądze – powiedział minister gospodarki, Waldemar Pawlak.
Polskie gry stają się coraz lepsze i – mimo kryzysu – sektor ten ma się dobrze, a może być jeszcze lepiej, jeśli developerzy otrzymają wsparcie od rządu, który dostrzegł w nim niemały potencjał. W tym roku wygeneruje on dochód rzędu 1,12 miliarda złotych. Podczas spotkania z przedstawicielami rynku IT, Waldemar Pawlak rozmawiał m.in. o możliwościach jego rozwoju. Spotkanie to skupiało się głównie na targach CeBIT.
Przedstawiciele branży IT zasugerowali, by – podobnie jak za granicą – developerzy mogli liczyć na ulgi podatkowe, i by położyć nacisk na edukację i stworzyć szkołę dla przyszłych producentów gier, ponieważ w branży brakuje pracowników. Funduszy na ten cel nie powinno zabraknąć.
Co mogłoby się jeszcze zmienić? Wojciech Ozimek, prezes one2tribe, wskazuje na ograniczony dostęp do finansowania, również społecznościowego crowd fundingu. Chciałby, by niewielkie firmy również mogły brać udział w międzynarodowych targach, a nie zawsze je na to stać.
Minister Pawlak uważa, że warto zainwestować w polskie gry, które mogą stać się dla naszego kraju wizytówką i planuje wspierać ten sektor. Być może powstanie Krajowa Izba Gospodarki Cyfrowej, zrzeszająca producentów gier i umożliwiająca im wzajemne wspieranie się i walkę o swoje prawa. Co prawda niektórzy uważają, że ta inicjatywa powinna pojawić się dużo wcześniej, jednak Marcin Turski, prezes SPIDOR-u, słusznie zauważa, że narzekanie nic nie da i że warto rozpocząć współpracę z rządem, skoro pojawiła się taka możliwość.
Źródło: naTemat