Nakręcenie promującego konsole i gry spotu to (czasami na pozór) nic trudnego. Ale jak zaintrygować graczy całkiem nudną (choć oczywiście niezastąpioną dla graczy) usługą wymieniającą pieniądze na comiesięczne dostawy gier? Spytajcie Sony.
Nakręcenie promującego konsole i gry spotu to (czasami na pozór) nic trudnego. Ale jak zaintrygować graczy całkiem nudną (choć oczywiście niezastąpioną dla graczy) usługą wymieniającą pieniądze na comiesięczne dostawy gier? Spytajcie Sony.
Jak to zwykle w reklamówkach producenta PlayStation bywa, jest dynamicznie, ciekawie i z rozmachem. Po wystarczająco głębokim grzebaniu znajdzie się pewnie nawet jakiś morał.
Zobaczcie sami.
To pierwsza reklamówka rewolucyjnej usługi Sony, która - uwierzcie lub nie - jest z nami od niemal czterech lat. Rozpędzała się powoli, a rozkwitła dopiero po E3 w 2012 (gdy zaczęto oddawać graczom duże gry co miesiąc), ale stała się ważną częścią strategii Sony. Abonament jako w zasadzie konieczność na PlayStation 4 czy spoty tego kalibru tylko to potwierdzają.
To druga co najmniej udana reklamówka Sony w ostatnim czasie. Kilka dni temu Japończyków zapraszano na imprezę w taki sposób.