W miniony wtorek doszło do premiery Daylight, pierwszej gry opartej na silniku Unreal Engine 4. Jak wypada? Przyjrzyjmy się ocenom zachodniej prasy branżowej.
W miniony wtorek doszło do premiery Daylight, pierwszej gry opartej na silniku Unreal Engine 4. Jak wypada? Przyjrzyjmy się ocenom zachodniej prasy branżowej.
Faylight oferuje krótkie, ale koniec końców przerażające przeżycia. Proceduralnie generowane poziomy oferują niespodziewane zwroty w trakcie kolejnych przejść, a doskonale zaprojektowany dźwięk i potężne wizualizacje sprzedają to, co Zombie Studios ma do zaoferowania.
Daylight jest godnym poszanowania dodatkiem do współczesnego gatunku horrorów, kryjąc w sobie wystarczająco dużo strachu, by usprawiedliwić zakup trzygodzinnej kampanii za niewygórowaną cenę 15 dolarów.
Daylight nie ma ani zakradającego się poczucia psychologicznej grozy rodem z Fatal Frame, ani arcywroga jak w Slenderze, a przez poleganie na utartych schematach niczym się nie wyróżnia. Jeśli jednak podstawowym celem gry było nastraszenie użytkownika, to osiągnęła ona sukces, niezależnie od tanich chwytów, jakimi się posługuje.
W trakcie rozgrywki natknąłem się na serię problemów technicznych, włączając w to wyłączanie się gry, zapadanie się w ziemię, a także błędy dźwiękowe. Te techniczne niedociągnięcia są rozpraszające, ale to nie one stanowią główny problem Daylight. Podstawowym zaniedbaniem jest niemożność nastraszenia gracza i zaprezentowania świata, który chciałbyś eksplorować.
Daylight ma dobre postawy do zbudowania atmosfery grozy i interesujące fragmenty opowieści. Wszystko to jest jednak marnotrawione przez pierwszą połowę, gdzie słabe projekty poziomów, niepotrzebne łamigłówki i cierpiący na impotencję przeciwnicy zmniejszają poziom strachu nim ten w ogóle ma szansę zaistnieć. Zanim dotarłem do dużo bardziej interesującego drugiego aktu, stałem się nie do ruszenia przez stosowane triki i mogłem jedynie postrzegać grę jako słabą serię questów polegających na przenoszeniu przedmiotów.
Przewidywalna, banalna i zawiła gra. Daylight prędzej sprawi, że będziesz ziewać niż krzyczeć. To każda gra z gatunku horror jaka kiedykolwiek powstała i znacznie mniej niż suma swoich części.
Nie możesz po prostu wrzucić graczy do labiryntu z duchem i powiedzieć im, by się bali. Niestety, właśnie to robi Daylight.
Daylight jest w rozsypce. Proceduralnie generowanemu projektowi nie udaje się stworzyć nieprzewidzianych momentów strachu, a przeciwnicy nawiedzający straszne miejsca są bardziej irytujący niż przerażający. Losowe poziomy oferują nieco inne przeżycia za każdym razem, gdy zaczynasz grę od nowa, ale tak naprawdę zobaczysz wszystko, co Daylight ma do zaoferowania już po pierwszym, trwającym kilka godzin przejściu. Niestety, jest tego niewiele.
Daylight sprzyja interesującemu eksperymentowi z udziałem publiczności, ale żadna sieciowa widownia nie jest w stanie uczynić słabego scenariusza lepszym, a schematów mniej utartymi. Tworząc grę zaprojektowaną do ponownych wizyt, Zombie Studios zapomniało upewnić się, że będzie ona warta zagrania za pierwszym razem.