Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma?
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma?
Kilka dni temu wystartował polski Netflix i szybko wyszło na jaw, że usługa do streamowania filmów i seriali w niczym nie przypomina spodziewanego mesjasza rynku VoD. Na pierwszy rzut oka to bardziej falstart niż bieg do mety i walka o miejsce na podium, a jednak zamierzam pozostać w gronie kibiców zagrzewających do boju zagranicznego zawodnika comiesięcznymi wpłatami.
Postawmy sprawę jasno: sposób wprowadzenia platformy Netflix na polski rynek pozostawia wiele do życzenia. Po oczach bije brak polskiego interfejsu, płatności w euro i znikoma ilość tytułów w ofercie, które można obejrzeć z polskimi napisami lub lektorem. Niech przemówią liczby: według wyszukiwarki flixsearch.io polski widz otrzymał dostęp do 772 pozycji, w tym niespełna 90 seriali, prawie 300 filmów fabularnych, około 60 pełnometrażowych animacji dla całej rodziny, sporej liczby filmów dokumentalnych, koncertów, występów kabaretowych, seriali i programów telewizyjnych dla dzieci. Obecność polskich napisów i/lub lektora odnotowałem w... 87 tytułach. Bardzo, bardzo słabo.
Dlaczego więc opowiadam się za płaceniem za polskiego Netfliksa, zamiast iść do (legalnej) konkurencji lub „trochę mniej legalnie” kombinować z VPN-ami i amerykańskim Netfliksem (który, nota bene, nie ma w swojej ofercie niektórych tytułów, które mamy w Polsce)? Przede wszystkim ze względu na wygodę, listę dostępnych tytułów, cenę i brak długoterminowych zobowiązań. Aplikacja Netfliksa na konsolach Sony, których używam najczęściej, działa jak złoto. W luźniejszy dzień w pracy mogę błyskawicznie kontynuować seans na laptopie. Moje doświadczenie z usługami VoD ogranicza się do wypożyczania pojedynczych filmów na różnych platformach, więc nie wiem, jak jest u konkurencji, ale standard Netfliksa bardzo mi odpowiada.
Stosunkowo uboga oferta nie stanowi dla mnie przeszkody, ponieważ już teraz widzę, że tytuły, które chcę zaliczyć, starczą mi na kilka miesięcy. Dodatkowo można założyć w ciemno, że oferta będzie się stale powiększać, przez co płacenie około 45 złotych miesięcznie (9,99 euro za jakość HD dla dwóch użytkowników) za obejrzenie kilkunastu odcinków ulubionych seriali i kilku-kilkunastu filmów pełnometrażowych, bo tyle zazwyczaj wynosi mój „przebieg”, uważam za bardzo korzystną ofertę. Szczególnie, że subskrypcję mogę przerwać w każdej chwili (kasa jest ściągana co miesiąc), a na próbę dano mi miesiąc gratis.
Słysząc „Netflix”, wielu polskich odbiorców ma przed oczami kinowe hity i najnowsze seriale każdej stacji, nie zdając sobie sprawy, że oferta dla poszczególnych państw jest budowana w oparciu o szereg czynników prawnych. Dlatego w Polsce nie mamy „House of Cards” (prawa do trzech sezonów miała u nas jedna ze stacji kablowych), za to w przeciwieństwie do Amerykanów możemy oglądać na Netfliksie „Better Call Saul”, czyli świetny spin-off „Breaking Bad”.
Rozumiem, że dla wielu będzie to marnym pocieszeniem, jednocześnie nie potrafię pojąć, dlaczego mnóstwo osób skreśla polskiego Netflksa już na starcie. Z osobami komentującymi, że „za drogo” i „wolę torrenty”, trudno dyskutować. Cała reszta powinna mieć na uwadze, że ze świecą szukać w polskim internecie legalnej alternatywy z taką bazą tytułów, za takie pieniądze i bez konieczności wiązania się długoterminową umową. Wiele można i powinno się zarzucać polskiemu Netfliksowi, tak samo jak innym platformom VoD w Polsce, tym niemniej wejście międzynarodowego giganta uważam za bardzo ważny krok. Pierwszy, kulawy i trochę nieśmiały, ale za nim będą następne. Póki co jest mi z Netfliksem jak najbardziej po drodze. Być może platforma stanie kiedyś w miejscu albo powędruje w jakimś dziwacznym, z mojego punktu widzenia, kierunku (będzie dodawać wyłącznie produkcje made in Bollywood zamiast nowego sezonu „Daredevila”), ale wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, by odpiąć kartę kredytową i powiedzieć „Goodbye”, by niemówiący po polsku Netflix zrozumiał, że było miło, ale się skończyło. Czego oczywiście sobie nie życzę.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!