Produkcja o pierwszym superbohaterze azjatyckiego pochodzenia od Marvela została rzucona na głęboką wodę. Nie tylko dlatego, że film mógł odbić się od międzynarodowych rynków, nie przynosząc zbyt wiele pieniędzy z kas kin z powodu niskiego zainteresowania obrazami ze znaczną przewagą azjatyckich aktorów, ale również dlatego, że to solowy film wprowadzający do uniwersum postać, którą znają wyłącznie fani komiksów. Na dodatek jest to pierwsza tegoroczna premiera Disneya, która pojawiła się wyłącznie w kinach, bez równoczesnej premiery na platformie Disney+. Na barkach Shang-Chi i legendy dziesięciu pierścieni spoczywał los całego przemysłu kinowego, ponieważ od finansowego sukcesu tej produkcji zależało, czy kolejne filmy Disneya, czyli Eternals, Nasze magiczne Encanto oraz przyszłoroczne premiery, będą pojawiać się w tradycyjnym modelu dystrybucji.Teraz już wiemy, że Disney nie musi obawiać się niskich wyników z kas kin podczas pandemii i nie ma żadnego powodu, aby ogłaszać hybrydowe premiery swoich kolejnych filmów. Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni podczas premierowego weekendu zgarnęła w Ameryce doskonałe 75,5 mln dolarów. Jest to wynik dużo wyższy od oczekiwań, ponieważ analitycy podawali, że film zarobi od 40 do 50 mln dolarów. Jak widać siła produkcji Marvela nie została odpowiednio oszacowana, ale dzięki temu Shang-Chi mógł pozytywne zaskoczyć nie tylko ekspertów, ale również włodarzy Disneya, którzy nie spodziewali się tak dobrych wyników. Poprzednia produkcja studia, czyli Czarna Wdowa w pierwszy weekend zarobiła 80,3 mln dolarów przy równoczesnej premierze w kinach oraz na Disney+. Warto jednak mieć na uwadze, że film o członkini drużyny Avengers miał duży wyższe szanse odnieść komercyjny sukces, nie tylko dzięki gwiazdorskiej obsadzie, ale również jest to produkcja o znanej bohaterce, a dodatkowo Czarna Wdowa była pierwszym filmem Marvela od dwóch lat.
Najnowszy film Marvela nie pozostawił żadnych złudzeń, że w kinowej dystrybucji wciąż tkwi ogromna finansowa siła.