Age of Empires 3: The WarChiefs - rzut okiem

Bambusek
2007/03/04 18:21

Jeśli w dzieciństwie zawsze to Ty w zabawie byłeś Indianinem i skalpowałeś Blade Twarze - ta gra została stworzona dla Ciebie.

Jeśli w dzieciństwie zawsze to Ty w zabawie byłeś Indianinem i skalpowałeś Blade Twarze - ta gra została stworzona dla Ciebie.

Od dodatków zwykle oczekuje się więcej tego samego, co w wersji podstawowej, ewentualnie w lepszej formie. WarChiefs doskonale się tu wpasowuje – mamy jeszcze więcej tego, co poznaliśmy w Age of Empires 3, rozszerzone o nową kampanię, nowe mapy do potyczki i kilka mniejszych nowości.

Na wojennej ścieżceJeśli w dzieciństwie zawsze to Ty w zabawie byłeś Indianinem i skalpowałeś Blade Twarze - ta gra została stworzona dla Ciebie., Age of Empires 3: The WarChiefs - rzut okiem

Pierwszą z nowości, są na pewno trzy nowe grywalne nacje: Aztekowie, Irokezi oraz Siuksowie. Każda dysponuje unikalnymi jednostkami, bohaterami, a ponadto dwie ostatnie zamiast metropolii posiadają radę plemienną (Aztekowie, jako ta lepiej rozwinięta nacja indiańska, posiada normalne miasto, oczywiście o odpowiedniej stylistyce). Niestety, różnice między metropolią a radą, ograniczają się do sfery graficznej, jeśli chodzi o użyteczność nie zanotowano żadnych zmian.

Nadal posiadamy talię kart, które po zdobyciu wystarczającej ilości punktów doświadczenia, można zagrywać, aby wesprzeć swoją kolonię w trakcie bitwy. Pojawiły się nowe budynki: Indiańska ambasada oraz Palenisko. To ostatnie daje jeden z kilku bonusów – do wyboru, do koloru. Potrzeba natychmiast dużej armii? Żaden problem, jest efekt zwiększający szybkość rekrutacji. Problemy z doświadczeniem? Jedno klikniecie i już mamy szybki przyrost. Kolonia zbliża się do limitu ludności, a przydałoby się jeszcze kilku wojskowych wcisnąć? Też można. Możliwości Paleniska rosną wraz z przejściem do kolejnej ery, a jedyny warunek, to przydzielenie odpowiedniej ilości wieśniaków, którzy będą tańczyć wokół stosu (u Azteków dodatkowo mogą to robić Kapłani bitewni). Im więcej tancerzy, tym lepszy efekt.

Ambasada ułatwia rekrutację neutralnych oddziałów w momencie zawarcia sojuszu między kolonią, a jedną z wiosek na mapie. Normalnie wojownicy pojawiają się w postawionej faktorii, dzięki Ambasadzie wyjdą przy ratuszu. Bardzo ciekawą zdolność mają indiańscy bohaterowie – Przyjaźń Natury pozwala przejąć kontrolę nad strażnikami skarbu. Dokładnie, to nad jednym, gdyż użycie umiejętności to akt agresji, a czas odnowienia jest zbyt długi, aby zdobywać skarby bez walki. Problem z tym pojawia się w momencie, kiedy strażnikiem skarbu jest jednostka ludzka – trudno dociec w jaki sposób wódz przekonuje ją do współpracy. Niektóre oddziały „Czerwonoskórych” mogą stać się niewidzialne dla wroga, jednak atak wymaga ujawnienia się. Na koniec, Indianie mają dodatkowy sposób na wygranie mapy – monopol handlowy. Jego aktywacja wymaga zbudowania ponad połowy faktorii (liczymy neutralne osady oraz szlaki handlowe). Wtedy pojawia się możliwość rozpoczęcia odliczania, w trakcie którego należy chronić swoje placówki. Przez ten czas nie można budować nowych faktorii, dlatego nie ma tu miejsca na pomyłki. Gdy odliczanie dobiegnie końca – Indianie wygrali.

Wyprowadzenie „Czerwonoskórych” z cienia, dawało olbrzymie możliwości twórcom gry. Niestety, niemalże żadnej nie wykorzystano. W końcu zaistniała opcja zmiany historii i pozwolenia Indianom na odbicie swojego kontynentu spod władania białych. A może pokazać walkę Azteków z Konkwistadorami? Opcji było sporo, jednak twórcy poszli na łatwiznę. I tak nowa kampania, to kolejne dwa akty z historii rodu Black’ów. W pierwszym, kierujemy Nathanielem Blackiem wychowanym przez swoją matkę, Indiankę z plemienia Irokezów oraz wuja. Najpierw dokonujemy szybkiego zjednoczenia kilku osad, a później pomagamy Waszyngtonowi i armii kolonistów w wojnie z Brytyjczykami, mającymi wsparcie Hessów. W akcie drugim, następuje skok w przyszłość i poznanie losów Chaytona Blacka, wnuka Nathaniela. Ten bierze udział w sporze między osadnikami a Siuksami o kopalnie złota. Niestety, większość kampanii została zrobiona dla Irokezów, a ci w dużym stopniu wzorują się na technologii europejskiej. W efekcie, na polu bitwy królują żołnierze z bronią palną oraz artyleria, a o tym, iż to nie Europejczycy, a rdzenni mieszkańcy Ameryki, przypominają trzy (!) jednostki oraz jeden budynek. A co z Aztekami? Nic – w kampanii ich nie ma, są dostępni tylko w potyczce oraz multi.

Pomijając niewykorzystanie możliwości, sama kampania jest niezła. Co prawda, większość misji, to budowa bazy, szkolenie armii, zgniatanie wroga, jednak zdarzają się perełki, a wszystko jest całkiem grywalne. Niestety, jednocześnie potrafi kuleć zwykła logika. W misji, gdzie należy wybudować trzy forty szybciej niż Brytyjczycy, aż prosi się o wyznaczenie odpowiednich miejsc pod budowę, aby zmusić gracza do ofensywy. Tymczasem, te struktury mogą powstać byle gdzie, czego efektem jest wyścig na surowce. Zabawny jest tu tekst Nathaniela po wybudowaniu drugiego przyczółku, który mówi: „Jeszcze jeden fort i będziemy kontrolować pole bitwy”. Nie wiadomo, w jaki sposób forteca wybudowana na krańcu mapy przeciwnym do obozu brytyjskiego, pomoże w wygraniu choćby małej potyczki, nie mówiąc o większej bitwie. Ogólnie też przydałby się niewielki wzrost poziomu trudności – przy grze na średnim nie ma problemu z misjami, a powinny już stanowić pewne wyzwanie. Chociaż tutaj głównym winowajcą są skrypty i niewysokich lotów AI, które ogólnie złe nie jest, jako że w skirmishu już gra poprawnie. Widocznie na potrzeby kampanii zostało przycięte.

Posiłki z Europy

W Age of Empires 3 występowało osiem państw europejskich. Przy tworzeniu rozszerzenia pomyślano i o nich, chociaż dostali nieco mniej, niż nowe armie. Dla Europejczyków przygotowane trzy nowe jednostki standardowe oraz cztery zaciężne, rekrutowane w saloonie (w tym ninja – zaprawdę, widok wojowników nocy biegających wśród sił tureckich jest przezabawny). To byłoby dużo za mało, dlatego pojawiła się zupełnie nowa opcja, dostępna tylko dla kolonistów ze Starego Kontynentu – Rewolucja. Obecnie istnieje możliwość uniezależnienia się od swojej metropolii i stworzenia własnego minipaństwa. Gracz traci talię, w zamian otrzymując cztery karty rewolucji – te są zawsze takie same i oferują sprowadzenie Pancernika, Kartaczownicy Gatlinga, Wozu fortowego oraz Milicji kolonialnej. Zagranie ostatniej karty powoduje, że Ratusze nie będą już więcej szkolić Wieśniaków (dodatkowo wraz z ogłoszeniem Rewolucji wszyscy nasi Chłopi na mapie zamieniają się w milicjantów, porzucając zbieranie zasobów). To na pewno miłe urozmaicenie dla kogoś, kto znudził się życiem pod jarzmem możnych z Europy i chciałby spróbować walki na własny rachunek. Chociaż i tu można by nieco dołożyć, np. cykliczne ataki wojsk przysłanych z Europy, aby zdławić bunt. Bez tego, to ciekawostka, z której skorzystają chyba tylko chcący ujrzeć Kartaczownicę w akcji. Graficznie po staremu

WarChiefs, to tylko rozszerzenie wymagające podstawowej gry do działania, a więc nie należało spodziewać się zmian w grafice – i tych naturalnie nie ma. Niestety, widać że silnik ma już rok, zwłaszcza podczas cut-scenek. Nadal też nie widać tej wspaniałej fizyki, wspieranej przez silnik Havoc, jaka to niby miała być już w AoE 3, jednak to należy raczej zwalić na epokę, w jakiej dzieje się akcja. Rok temu, to nie przeszkadzało, jednak teraz, kiedy widziało się takie Company of Heores, grafika nowego dzieła Ensemble Studios jest tylko dobra, a na kolejny silnik pewnie przyjdzie poczekać do Age of Empires 4. Za to otoczenie dalej wygląda świetnie i tu nie ma się do czego przyczepić.

GramTV przedstawia:

Indianie atakują

Gdyby wydano WarChiefs jako oddzielną, pełnoprawną grę, na pewno zostałaby pożarta przez recenzentów, gdyż zmian w stosunku do podstawki jest, jak na lekarstwo. Jednak należy pamiętać, że jest to dodatek i jako taki sprawdza się. Nowe kampanie dla lubiących samotne podboje, nowe nacje i mapy dla maniaków sieciowania. Aztekowie i Siuksowie są zrobieni pomysłowo i ciekawie, za to Irokezi zostali nieco za bardzo upodobnieni do Europejczyków. Przy tym zachowano balans i nie ma tak, iż Indianie zbierają cięgi, a osiem potęg wiecznie króluje na mapach. Szkoda tylko jednego – twórcy nie dorzucili większej ilości trybów gry dla potyczki, więc dalej mamy tylko dwa. Miłośnicy Age of Empires 3 mogą spokojnie kupować dodatek – nie powinni się zawieść. Chociaż tytułu najlepszego rozszerzenia roku raczej nie zgarnie

Tytuł: Age of Empires 3: The Warchiefs Gatunek: strategiczna Wymagania sprzętowe: sprawdź tutaj + nowe, ciekawe nacje + interesujaca kampania + nadal bardzo grywalne Minusy: - pocięte AI w kampanii - zgrzyty w logice scenariuszy - produkt rzetelny, ale brakuje kilku szlifów Czas na opanowanie: niewielki Poziom trudności: w skali: średni Producent: Ensemble Studios Wydawca: Microsoft Polski wydawca: CD Projekt Cena: 59.90 Wersja: Polska Strona www: www.ageofempires3.com/

Komentarze
15
Usunięty
Usunięty
20/04/2007 18:11

Ja gram już w AoE III od dluzszego czasu tak samo jak w AoE III - the War ChiefsMoim zdanie |Gra jest Zajebista tylko ma 1 -patche trzeba samemu sciagac bo w grze to nie funkcjonuje i wystepuje w muliplayerzeBłąd sumy kontrolnej przez to ze glupiego patcha nie mam :D

Usunięty
Usunięty
05/03/2007 21:11

Gra moim zdaniem na single player wystarcza na jeden weekend (mówię o graniu z głową), ale jej urok polega na świetnym trybie multiplayer. Nikt, kto nie zagrał na eso moim zdaniem nie ma prawa wypowiadać się w tym temacie, zgodnie z powiedzeniem, kto nie spróbuje ten nie wie. Dodatek zmienia klimat całej rozgrywki. Nowe nacje indian diametralnie różnią się od tych europejskich. Nie mam zastrzeżeń zarówno do grafiki jak i do dźwięków w grze, bo są wspaniałe. Denerwujący jest fakt, że nie było jeszcze od premiery podstawki momentu, aby gra była dobrze zbalansowana. Zawsze jest tak, że któraś nacja przewyższa inne. Być może 11 mocno różniących się od siebie nacji to za dużo by można było je idealnie zbalansować. Za granicą jest to gra bardzo popularna, ale niestety w Polsce sprzedają się wszelkiego rodzaju produkty Blizzarda i n-ta część NFS''a czy Fify. Widocznie w grach takich jak ta trzeba za dużo myśleć, aby coś osiągnąć....

Marko_Pele
Gramowicz
04/03/2007 21:41

Dodatek mam, i gra przynosi wiele frajdy jeżeli lubie się te klimaty. Moim zdaniem Ensemble Studios wyszło naprawdę świetne usupełnienie do podstawki. Cóż jeszcze chciec? A co do teksu to bardzo miło sie czyta, i sadzę również że może zachęcic niektorych do zakupu tego jakże świetnego dodatku. Ze swojej story mogę tylko wszystkim polecic grę, bo to kawał świetnej roboty. :)




Trwa Wczytywanie