Chłopcy jeszcze się kurują w szpitalu, a ja wciąż się zastanawiam jak im pomóc. I wiecie co? Doszedłem do wniosku, że może wcale nie potrzeba im jakiś helikopterów, pił spalinowych czy kurewsko drogich wyrzutni rakiet. Wiem! Jak wrócą zabronię im używania czegokolwiek ode mnie. Niech sobie przez parę dni radzą sami. A jak mi powiedzą, że nie mają czym, to utłukę ich jak psa!
Chłopcy jeszcze się kurują w szpitalu, a ja wciąż się zastanawiam jak im pomóc. I wiecie co? Doszedłem do wniosku, że może wcale nie potrzeba im jakiś helikopterów, pił spalinowych czy kurewsko drogich wyrzutni rakiet. Wiem! Jak wrócą zabronię im używania czegokolwiek ode mnie. Niech sobie przez parę dni radzą sami. A jak mi powiedzą, że nie mają czym, to utłukę ich jak psa!
Czasami wystarczy spojrzeć na świat z innej perspektywy. Ciągłe patrzenie na te same przedmioty i twarze może stać się nudne po dłuższym czasie. Trzeba dostrzec piękno w codzienności, w tym co nas otacza dookoła. Niektórzy lubią patrzeć na zachód słońca, inni wolą zbierać poranną rosę na łące. Jeszcze inni cieszą się z tego, że w ich ogródku stoi krasnal. A wiecie co ja lubię najbardziej? Jak takim krasnalem ogrodowym mogę komuś łeb rozwalić, hahaha! Czyż to nie jest kreatywne spojrzenie na świat i wykorzystanie tego, co ma się akurat pod ręką? Takie znaki drogowe chociażby. Ilu z was narzeka na ograniczenia prędkości? A może by tak lepiej je wyrwać i umieścić tam, gdzie ich miejsce, czyli na mordach tych, którzy je postawili przy drodze? O tak, to mi się podoba! A czy nikt nigdy was porządnie nie wkurwił w restauracji? I co, może zazwyczaj kończyło się to sprzeczką albo kiepską bójką? Oj ludzie, ludzie... A nie przyszło wam do tych waszych pustych łbów, by wziąć krzesło i jebnąć nim raz a porządnie i mieć spokój? Ech, nie widzę w was żadnych pokładów kreatywności. Musicie nad tym ostro popracować. „Think or die” - jak to mawiają u nas, w Stilwater!