Witaj Hansi!
Tak jak obiecywałem, skoczyłem na zwiad do świata, o którym wspominałeś – Ankarii. Obleciałem kilka krain i postarałem się je rozkminić pod kątem czadowych planów zdjęciowych do nowych teledysków Blind Guardiana. Skoro wybieracie się tam na trasę koncertową, to od razu też obczaiłem, jaka publika może się pojawić i ile jej będzie. Powiem od razu, że fanów macie tu wuchtę. Ogólnie, stary, okolica jest malownicza, ale strasznie dużo amunicji schodzi – jak mawia jeden mój znajomek. Więc jak już zaparkujecie w Ankarii, to nie szlajajcie się zbytnio na własną rękę, bo może być różnie. Nie chciałbym, żeby na przykład ktoś skroił was z instrumentów, a to jest tu bardzo możliwe. Pozdrów resztę kapeli, może zobaczymy się na którymś koncercie, bo ja zostaję tu do środy.
Ziemie Orków
Dziko tu jest, ale ekipy kursują spoko. Do bitki i do wypitki. Gobosy są nieco głupawe, ale z Orkami to już zupełnie inna sprawa. Równi goście, choć nieco nerwowi. Lasek fajnych tu nie uświadczysz, chyba że import z innych krajów. Kursowała tu jedna taka farbowana elfka, ciachnąłem jej parę fotek, oblukasz sobie. Powiedziałem jej, że będziecie grac w Ankarii, to mało nie spadła z tego swojego kieszonkowego smoka. Ogólnie miasta tu są małe, do tego nawet nie wiem czy to do końca miastami można nazwać. Ponieważ na bezdrożach tu wilki tyłkami wyją, opis ograniczam do dwóch miejsc, w których stoją portale – to najlepsze lokacje.
Ruka to nie największe tutejsze „miasto” – ot, warownia otoczona palisadą, pełna orkowych namiotów. W sumie dziura, ale przynajmniej jest spokojnie. W okolicy macie fajne skałki i lasy, ale pchać się tu na zdjęcia nie ma sensu. Podobne klimaty macie w kraju. Za to już pod kontem publiki, to warto się zainteresować. W Ruka nie ma może lots wiary, ale w okolicy już tak, jakby ich wszystkich skrzyknąć, to na koncert mogłoby naprzeć i kilka tysięcy Orków z Goblinami. A taka ekipa pod sceną to miód, stary. Luźni, hałaśliwi wygrzewcy, co się rodzą z metalem we krwi. Innej publiki nie będzie, bo poza lokalesami mało kto tu zagląda. Wilki, dziki i niedźwiedzie słabo znają wasze teksty i muzę, nie?
Entruag to miejsce, które odradzam. Wylazłem z portalu i zobaczyłem matkę wszystkich dziur zabitych dechami. Jedyne, co warto tu obczaić, to rzekę płynącą w wąwozie z mega kozackimi mostami orkowej konstrukcji. W zasadzie, jakby przegonić z niego kilku chamów bez szkoły, co się każdego w okolicy czepiają, to można by na takim moście zrobić parę ładnych ujęć wideo. Koncert tutaj to chyba tylko Open Air w wersji hardcore, ze zwierzętami podgryzającymi publikę. Niby na północ jest duże miasto (mają nawet murowany budynek sztuk raz za pokwitowaniem), ale nie czuję potencjału.
Ziemie Ludzi
Tutaj, stary, to jest mrok średniowiecza. Klimat gotycki na maksa, w zasadzie gdzie nie wleziecie, to możecie kręcić teledysk. Zwłaszcza do arturiańskich klimatów będzie jak znalazł. Zamki są wypasione – no i oryginały, a nie ruiny – normalnie nad całym Renem czy nawet Loarą takich miejscówek nie trafisz. Mają tu też winnice, więc jest i co wlać do gardła. Ogólnie Artmark i jego okolice są naprawdę utrzymane w klimacie. Na miejsce dotarłem z tamtą elfią laską, ale potem szlajałem się z nieźle wyczesanym klientem – wyczaj to – robotem! Takie skrzyżowanie Anubisa z Terminatorem. Jakie gość kawałki nawala, to normalnie można zejść. Jeśli myślałeś, ze roboty nie mają poczucia humoru, to się stary grubo myliłeś.
Zamek Kuferat ma stację portalową, najdalej wysuniętą na zachód przed ziemiami Orków. Lokacja byłaby mistrzowska, ale jest z nią mały problem. O ile sam zamek rządzi i nadaje się do nagrań, to już na koncert nie ma co liczyć. Po okolicy szlaja się bowiem kilka tysięcy przypałów, gadających coś o jakiejś Mrocznej Krucjacie i chcących klepać każdego, kto nie nosi ich barw. Kolesie są mroczniejsi niż czarna kaczuszka, więc z nich publika byłaby raczej denna. A że blokują drogi, jak niegdyś polscy rolnicy, to nikt na koncert do Zamku Kuferat by nie dotarł.
Gryfiburg to stolica Artmarku, wielkie miasto zbudowane na skałach, z kilkoma poziomami obwarowań. Narodu mieszka tu masa, lokacje są w dechę do kręcenia wideo. Ogólnie polecam, zwłaszcza że można tu wskoczyć przez portal, więc dojazd należy do wygodnych. W knajpach świetne wino, sympatyczne panny po ulicach kursują, a jedynym problemem w okolicy są bandyci, ale to poza murami. Koncert można tu spoko zorganizować, sami mieszkańcy zapełnią plac, a jakby jeszcze wpadły wilkołaki, co żyją na wschód od miasta, to by się impreza na maksa rozkręciła.
Brama Artmarku – tu jest problem, bo miasto całkiem fajne, portowe, ale ma dwa minusy. Primo nie ma portalu, więc trzeba zapodawać z buta. Secundo w okolicy roi się od zmutowanych tą ichnią Energią T szczurów i pająków. Są rozmiarów konia i świecą na niebiesko – niezła faza. Co prawda ostatnio je ktoś zaczął wybijać, ale zmiana nie jest na plus, bo to goście od Mrocznej Krucjaty. Tak więc lokacja lekko spalona, a szkoda, bo można by niezły koncert w dokach odpalić.
Ziemie Elfów
Okolice tutaj są sielskie-anielskie. Piękne lasy, malownicze rzeki, różny taki badziew piknikowy. Inna sprawa, że do waszych tolkienowskich kawałków niektóre lokacje pasują jak ulał. Najlepsze jest jednak to, że nawet w najbardziej zapchlonej dziurze macie tu fanów. Dzieciaki jarały się na maksa tym, że przyjedziecie, nie mogłem się opędzić. Na szczęście były też doroślejsze fanki – od nich się nie opędzałem, tylko opowiadałem o różnych naszych akcjach z dawnych lat. Branie jak z bajki. Niezła zwłaszcza była jedna Driada, trochę wredna z charakteru i przypominająca walnięte ekolożki z uniwerku, ale poza tym spoko babka. Jest na fotkach, tak jak i sztywny gościu, którego jakiś buc niedawno wskrzesił. Ogólnie chodzących trupów jest tu na masę, ale... oni również jarają się na wasze koncerty. Jak to mówią, w martwym ciele zdrowy duch...
Thylysium to ichniejsza stolica. Mega wielkie miasto jak na Ankarię, normalnie metropolia. Do tego mają tu mocarny amfiteatr – idealne miejsce na duży koncert. Jest na fotce – sam oceń. Ludzi, a raczej Elfów, zwali się masa, ze stolicy i okolic. Musisz też liczyć się z tym, że z pobliskich cmentarzy przyczłapią się wasi kościani fani. A parków sztywnych jest kilka... Ogólnie bardzo polecam wam zrobić tu bazę wypadową, choć jak cię znam, to pewnie wybierzesz sobie mniejsze miasto, żeby uniknąć oblężenia fanów.
Wolnybród to w zasadzie wiocha, ale śliczna. Dookoła lasy, niedaleko brzeg morski – ogólnie sielanka do kwadratu. Ostatnio co prawda rozpanoszyły się tu Koboldy, ale Wysokie Elfy jakoś kontrolują sytuację. Ten truposz, o którym wspominałem, sporo nasiekł tałatajstwa i jest jakby spokojniej. W lokacjach pod teledysk brać-przebierać. Pod koncert też jest odpowiedni nastrój – fanów macie sporo, dorzucam fotkę, na której kolo na mandolinie wygrzewa jak na elektrycznym wiośle. Jakbyście tu grali, to pamiętajcie załatwić catering z rumem, bo zlezie się z wybrzeża wuchta piratów.
Przełęcz Smocza Gardziel oddziela królestwo Wysokich Elfów od krain Ludzi. Cóż, miejsce jest specyficzne, więc o nim wspominam. Sam mur nadaje się na tło w teledysku – jest imponujący jak diabli. Do tego na miejscu są strażniczki Inkwizycji – laski, które wyglądają, jakby właśnie napierały na imprezę SM. Tak więc jest co skręcać kamerą. Jeśli chciałbyś machnąć mur z dwóch stron, to musisz mieć ze sobą kogoś, kto ma chody w Inkwizycji, bo inaczej bramy nie otworzą za nic. Mi się przyfarciło, bo zjawiła się tamta znajoma elfia laska – jak się okazało, zaufana tej wrednej organizacji.
Inne krainy
Na koniec zostawiłem krainy Ankarii, które trochę mniej będą ci leżeć. Klimatycznie zwłaszcza. Z kręceniem to jeszcze pół biedy, ale już koncert byłby tam mocno średnim pomysłem. W zasadzie to głównie chciałem mieć pretekst, żeby pokazać foty jednej takiej anielicy, Serafii, którą tam spotkałem. Spoko babka, ma zajrzeć na koncert, może się dogadacie w temacie pojawienia się jej w teledysku. Jest zainteresowana, tylko uważajcie z wygłupami, bo może nieźle przywalić. Ja straciłem dwójkę jak zacząłem się nabijać z szablastozębnego tygrysa, na którym jeździ. Wiesz, z He-Manem mi się skojarzyło...
Na południe od królestwa Elfów jest olbrzymia pustynia. Paskudna okolica, piachem zapodaje po oczach, do tego wszędzie pełno agresywnych skarabeuszy i innego robactwa. Osady tu są małe, w oazach, więc lokacji specjalnie czadowych brak. Do tego koncert byłby tutaj pomyłką, bo po piachu szwenda się jakaś dziwna rasa humanoidalna, która ma rujnującą dla biznesu zdolność: cymbały się teleportują. Mielibyście mnóstwo widzów, ale większość na krzywy ryj, bo by migali się z bramką biletową.
Są jeszcze w Ankarii ziemie, na których mieszkają Jaszczuroludzie. Chłopaki niby czają wasze kawałki, ale nie chcesz wiedzieć, jak je śpiewają. Teoretycznie klimat mielibyście jak w Tajlandii, ale uwierz mi stary, ta kraina to jedno wielkie bagno. W przenośni i dosłownie. Do tego trupy tam są znacznie mniej rozrywkowe i wyłażą z bagna, więc wali od nich na maksa. Tragedia jak dla mnie, zero klimatu. Zero lasek, chyba że ktoś lubi takie z ogonami. No, są jeszcze podobno jacyś kultyści, fanatycy, więc mogłaby być na koncercie rozpierducha, a w prasie artykuły o tym, że na koncertach macie satanistów.
Tyle przeglądu – choć to jeszcze nie wszystkie krainy. Kumasz, za dużo się dzieje, a gdzieniegdzie ciężko się dostać. Muszę skoczyć do takich kolesi, co ich spotkałem w Artmarku – normalnie żywi Wikingowie. Jak u nich będę, to zapodam temat festiwalu w rodzaju Roskilde. Jakby się wkręcili, to – stary – jesteście gwiazdą honorową pierwszej edycji. Siewka i pamiętajcie: dajcie czadu – fanów macie tu na masę i nie możecie ich zawieść!
Ważne, że opłacało się czekać tak długo. Gdyby po tylu miesiącach odwalili kichę to kurde... płomienna wściekłość +5
Usunięty
Usunięty
21/10/2008 09:20
Mistrzowski tekst. :PA gra zajefajna.
Curtiss
Gramowicz
20/10/2008 10:18
Czapelo -> wiesz jak postawiłem grę pierwszy raz (znaczy bez doczytania instrukcji) porostu zignorowałem odpalenie rejestracji a grę dało się uruchomić