Witaj w rodzinie! Zapowiedź gry Ojciec Chrzestny II

Rafał Dziduch
2009/02/24 18:00

Wielka mafijna epopeja

Wielka mafijna epopeja

Druga część Ojca Chrzestnego już za progiem. Zostań Donem w luźno bazującej na filmowych wydarzeniach grze.

Nowy Don na nowe czasy  Wielka mafijna epopeja, Witaj w rodzinie! Zapowiedź gry Ojciec Chrzestny II

Filmowy cykl Ojciec Chrzestny to jedna z najsłynniejszych, jeśli nie najsłynniejsza z trylogii. Spośród wszystkich filmów serii to właśnie część druga uchodzi za najbardziej udaną i doskonałą – wręcz gigantyczne arcydzieło. Nic zatem dziwnego, że i świat komputerów upomniał się o nią, co zresztą było oczywiste już w momencie wykupienia praw na produkcję gier przez koncern EA. Zauważyć jednak trzeba, że pierwsza egranizacja oparta o dzieje rodziny Corleone nie była tak dobra, jak wielu by sobie pewnie tego życzyło. Mimo iż udział w grze wzięła niemała część ekipy filmowej z Robertem Duvallem, Jamesem Caanem, a nawet samym Marlonem Brando na czele, to jednak gra nie okazała się lepsza od konkurencyjnej Mafii czy GTA (przy oczywistych różnicach – to jednak ten sam gatunek). Najwyraźniej jednak bilans poczynionych inwestycji i zysków okazał się na tyle kuszący, że mimo chłodniejszego przyjęcia przez graczy Ojciec Chrzestny po raz drugi zawalczy już wkrótce o ich portfele i serca.

Jak na prawdziwą egranizację przystało Ojciec Chrzestny II zabierze nas w czasy znane z kinowego ekranu. Wielkim Donem jest w grze Michael Corleone, ale to nie w jego buty i garnitur wskoczymy. Nie zagramy jednak również jako znany z

pierwszej odsłony Aldo Trapani, który, nawiasem pisząc, w tym odcinku też się pojawi i dość szybko... straci życie. A zatem – nowy bohater! Autorzy, zdając sobie sprawę z popadania w klisze przy takim rozwiązaniu (od zera do bohatera), zastrzegli się jednak, że Dominic, bo takie imię nosić będzie nasz heros, dość szybko awansuje w mafijnej rodzinie, namaszczony na bossa przez samego Michaela Corleone (!) już w początkowej fazie zabawy. Dzięki temu niewiele czasu spędzimy na wykonywaniu zadań dla pomniejszych złoli i wspinaniu się po szczebelkach mafijnej drabiny, ale niemal od początku zadbamy o własne wpływy, członków własnego gangu i małą rewoltę w dostępnych lokacjach.

Co ciekawe, na początku zabawy otrzymamy możliwość dość zaawansowanej customizacji naszego gieroja, dostosowując jego wygląd i parametry postaci do ulubionego modelu rozgrywki. Cała akcja rozpocznie się na Kubie w sylwestrową noc 1959 roku, podczas której poznamy wszystkich z pięciu bossów stojących na czele wpływowych mafijnych rodziny Nowego Jorku i Miami – dwóch z kilku miast do których pchnie nas potem rozgrywka. Z rewolucyjnej Kuby przeniesiemy się do Stanów (pomagając zresztą w ucieczce Michaelowi Corleone, który w zamian za ofiarność udzieli nam wielu cennych wskazówek) i obejmie ochroną.

Raźniej z ekipą

W odróżnieniu od wspomnianych już Mafii, GTA, czy choćby bardziej współczesnego Saints Row, w Ojcu Chrzestnym II nie będziemy jednak robić niczego w pojedynkę. W zasadzie na początku będziemy zmuszeni stworzyć sobie drużynę złożoną z najbardziej zaufanych ludzi, którzy staną się naszymi - ekhm, ekhm - pracownikami. W pewnym stopniu można myśleć o nich jako o członkach drużyny z gry RPG, bowiem każdy zostanie obdarzony specjalnymi umiejętnościami i charakterem przydającym się przy rozwiązywaniu odmiennych problemów.

Dla przykładu medyk – to akurat nic dziwnego – uleczy Dominica z ran odniesionych w czasie bójki, a specjalista od łamania zabezpieczeń w sejfach sprawi, że nasze konto zasilą szeleszczące zielone banknoty. W zespole może się znaleźć również człowiek, którego specjalnością będzie zacieranie śladów i sprawianie, że gliniarze nie zainteresują się Dominicem, a także gość, którego umiejętność będzie polegała na robieniu zadymy przy użyciu wszelkich dostępnych materiałów wybuchowych. Zresztą na naszych usługach może pozostawać więcej różnego rodzaju typków, a w czasie rozwoju gry osobiście zadbamy nawet o ich strój.

Kiedy już zatrudnimy brygadę fachowców, będziemy mogli przystąpić do różnorodnych akcji. Wśród nich znajdą się rozboje, zapewnianie ochrony lokalnym przedsiębiorcom, przejmowanie kolejnych stref wpływów (np. w przedsiębiorstwach, które zapewnią nam pranie brudnej gotówki), wymuszenia, handel bronią, rozprowadzanie alkoholu i narkotyków oraz kontrola prostytucji (kto mówił, że to gra dla dzieci?). Gra w pewien sposób premiować będzie monopol, bowiem kiedy przejmiemy wszystkie w okolicy lokale jednego typu, uzyskamy dodatkowe bonusy w postaci broni, dodatkowych magazynków, pieniędzy, opancerzonych aut oraz kolejnych ułatwień.

Aby łatwiej było zorientować się w strefie wpływów poszczególnych rodzin, z którymi będziemy rywalizować, autorzy pomyśleli o czymś w rodzaju strategicznej mapki przedstawionej w 3D. Don’s View, bo tak ma się to nazywać, za sprawą czytelnych ikon umożliwi podejrzenie miejsc, w które warto się wybrać, postaci z którymi dobrze będzie nawiązać kontakty, a także misji do wykonania. Mając ograniczony zasób gotówki, a także dobór członków gangu we wstępnej fazie rozgrywki, trzeba będzie ostro główkować, gdzie warto skierować swe kroki i jaką nielegalną branżą najlepiej się zainteresować. Później z kolei za pomocą Don’s View zdecydujemy, ilu naszych żołnierzy będzie bronić poszczególnych miejsc, czy dokąd wyślemy siły wsparcia w razie ataku konkurencyjnej mafii. Poszczególne zadania – przejęcia, rabunki, itp. będą realizowane w formie misji podobnych do tych z GTA czy Saints Row. Dla przykładu przyjedziemy do jakiegoś baru, wybijemy kilka szyb, przestraszymy klientele, a na koniec śmiertelnie wystraszymy gospodarza, oświadczając mu przy tym, że od tej chwili większa część utargu ma trafiać do naszej kasy. Wygląda na to, że na ekranie Don’s View spędzimy sporo czasu, tym bardziej, że również tam przeanalizujemy drzewa genealogiczne poszczególnych rodzin, dowiadując się, kto jest w mieście pionkiem, a kto rozgrywającym.

GramTV przedstawia:

Jedna władza w całym mieście

Nieodzownym elementem folklorystycznym rozgrywki staną się, jak zostało to już wspomniane, konkurencyjne rodziny. Czasem nasze interesy mogą być zbieżne z ich, ale zazwyczaj tak nie będzie. Najczęściej tam gdzie oni zarabiają, my nie będziemy mogli, a rozwiązanie takiej sytuacji wydaje się dość oczywiste. Aby wykończyć konkurencyjną familię trzeba będzie zlecać zabójstwa jej poszczególnych członków, w czym pomoże chociażby wspomniane drzewo genealogiczne.

Aby jednak tego dokonać, trzeba będzie poznać wpierw tzw. warunki zabójstwa. Dla przykładu - jednego z rywali trzeba będzie zepchnąć z budynku, a innego popieścić trochę kołami rozpędzonego samochodu, aby zamilkł na wieki. Aby się zaznajomić z owymi warunkami, a w końcu wykonać kontrakt, trzeba będzie z kolei ukończyć szereg misji pomocniczych.

Autorzy nie kryją, że ich gra będzie wyjątkowo brutalna. Mimo rozbudowanych elementów "zarządzania rodziną i jej członkami" nie zabraknie też krwawych ulicznych jatek z wykorzystaniem pięści, broni białej i palnej. Wzorem innych strzelanin będziemy biegać po mieście z pokaźnym arsenałem oraz na swój sposób rozwiązywać problemy. Nie zabraknie tak ekstremalnych finałów, jak rozpaćkanie mózgu wroga kijem bejzbolowym czy włożenie mu do ust pistoletu i pociągnięcie za spust. Jednak nie zawsze będziemy MUSIELI tak działać. Czasami zastraszenie jakiegoś przedsiębiorcy bądź konkurenta, może się bardziej opłacić, niż rozsmarowanie jego wnętrzności po szybie wystawowej sklepu. W tym zakresie gra pozostawi nam dość dużą swobodę i sami zadecydujemy czy działać z przytupem czy z odrobiną finezji.

Ponieważ rozgrywka będzie toczyć się w czasie rzeczywistym nie możemy zakładać, że raz przejęty lokal czy biznes stanie się naszą własnością już do końca. Konkurencyjne grupy będą bowiem dokonywać ataków na nasze włości, niszcząc je, odbijając lub całkowicie demolując (czytaj: wysadzając w powietrze). Z jednej strony rozwiązanie takie zdynamizuje rozgrywkę, z drugiej na pewno nieco ją utrudni.

Konkurencja spora... Ponieważ w większości działań trzeba będzie wykazać się precyzją w naciskaniu spustu, autorzy zadbali o giwery. Znajdzie się ich w grze sporo, wszystkie z epoki (z nieśmiertelnym Tommy Gunem na czele), a aby posiadać ciekawsze z nich będzie trzeba zdobyć specjalne licencje. Poza tym bronie będą miały własne zróżnicowane parametry i możliwe będzie ich levelowanie. Na broni automatycznej wcale się jednak nie skończy, bowiem twórcy obiecują rozbudowany tryb walki na pięści. Możemy się spodziewać czegoś na wzór walk z Saints Row 2, a więc takiego rozwiązania, w którym odpowiednio wykonywane sekwencje doprowadzą naszą postać do coraz bardziej finezyjnych ciosów, a w na końcu do efektownego wykończenia przeciwnika (z dyńki, kolana czy łokcia).

Jak widać najnowsza część Ojca Chrzestnego podąża z grubsza ścieżkami charakterystycznymi dla gatunku. Z grubsza, ponieważ dodaje jednak coś od siebie. Zarządzanie drużyną, levelowanie broni oraz mapa, na której będziemy decydować o rozwoju sytuacji mogą wnieść do gatunku nieco świeżości. Z drugiej strony otwarta koncepcja gier "gangsterskich" z setkami misji pobocznych i minigierek sprawia, że konkurencja jest obecnie bardzo silna. Jak na tym tle wypadnie najnowsza odsłona Ojca Chrzestnego, przekonamy się już wkrótce.

Komentarze
26
Usunięty
Usunięty
11/04/2009 16:58

Witam mam pytanie .. trochę nie na ten temat .. ale tylko trochę ;D ... chciałbym sobie kupić Ojca Chrzestnego I ..... ale nie wiem czy to jest taki zwykły shooter czy powala fabułą, animacjami, i takimi momentami jak np. MoH Woja na Pacyfiku

Usunięty
Usunięty
09/03/2009 00:24

Racja. Chociaż patrzenie na nierealistycznie poruszającego się człowieka, z nierealistycznym wyglądem i nierealistycznym karabinem w rękach, strzelającego do równie niere... sami wiecie jakiego samochodu... sprawia ogromną niechęć do gry. Jednym zdaniem: Zarówno ten, jak i poprzedni godfather ma beznadziejne animacje i dość słabą grafikę. Tyle wystarczy aby odeprzeć graczy od tej... gry.

Usunięty
Usunięty
04/03/2009 20:37

No i wreszcie rzeczowy komentarz.Tak panowie i panie, grafika to tylko dodatek i bardzo źle się dzieję, że staje się głównym wyznacznikiem jakości gry, bo nie na tym ta zabawa polega...




Trwa Wczytywanie