Pierwszy Risen przypadł mi do gustu. Jako umiarkowany, ale jednak fan serii Gothic, poczułem, że ekipa Piranha Bytes wreszcie się odnalazła po przydługawej i monotonnej trzeciej części swego flagowego cyklu. Mały, zamknięty obszar, to coś, nad czym niemieccy programiści potrafili w końcu zapanować. Teraz piranie mają zamiar znów wypłynąć na szerokie wody. Dosłownie.
Trochę się tego obawiam, bo właśnie Gothic 3, jedna z najbardziej zabugowanych gier w historii (ja byłem naprawdę wielkim szczęściarzem trafiając na zaledwie kilka procent błędów) udowodnił dobitnie, że „gospodarka” wielkimi obszarami nie jest najmocniejszą stroną studia. Tymczasem Risen 2: Dark Waters zapowiadany jest, jako gra kilkukrotnie większa od jedynki, dająca nam możliwość odwiedzenia kilku przynajmniej wysp. Póki co jednak odkładam na bok swoje mroczne myśli i za nic mając wrodzoną prekognicję, skupię się na najważniejszych aspektach nowego tytułu. Mając nadzieję, że tym razem wszystko zagra tak, jak powinno.
Tym bardziej, że Risen 2: Dark Waters utrzymany będzie w całkiem bliskich mi, przywołujących wspomnienia z dzieciństwa, pirackich klimatach. Nie, to nie pomyłka. Nowej grze Piranii bliżej będzie do klimatu Piratów z Karaibów, niż surowej i dusznej atmosfery pierwszej części Gothic. Kto się właśnie na niemiecką ekipę obraził, może teraz z godnością opuścić pokład. My zaś płyniemy dalej. Tym bardziej, że jak donosi nasz wywiad, trwające nad gra od ponad dwóch lat prace mają się już ku końcowi.
Przede wszystkim Risen 2: Dark Waters kontynuować ma wątki rozpoczęte w pierwszej części. Akcja będzie się rozgrywać prawdopodobnie około 10 lat po wydarzeniach z jedynki, zaś naszym alter ego ma ponownie być znany z niej, nowy Bezimienny. Teraz jednak, wzorem serii Gothic będzie on doskonale pamiętał wydarzenia z poprzedniej odsłony. Jego cechą charakterystyczną będzie opaska na oku, pod którą skrywa... Nie graliście w Risen? Dobra, bez spoilerów, pozostali doskonale wiedzą co.
Tym razem nasz bohater będzie zmuszony pomóc w... przywróceniu komunikacji między kilkoma wyspami a kontynentem. Brzmi banalnie? Spokojnie, wcale tak nie jest. Otóż mocno nadszarpnięty przez przebudzonych tytanów świat ludzi, stoi na krawędzi zagłady. Na wyniszczonych ziemiach panuje głód, szaleją choroby, a jednym sposobem na ratunek jest zapewnienie stałych dostaw żywności, surowców i dóbr wszelakich drogą morską. Dodam tylko, że piraci są tutaj najmniejszym problemem. Dużo większym, dosłownie i w przenośni, są panoszące się w morzach i oceanach potwory. Tak ma się to zacząć.
Fabuła Risen 2: Dark Waters ma być mocno skoncentrowana na głównym wątku, choć ten będzie miał ponoć kilka odnóg zależnych od podjętych przez nas decyzji. Nie zabraknie również rozlicznych zadań pobocznych, które otrzymywać mamy na kilka sposobów. Wśród nich znajdą się nie tylko klasyczne „przynieś dziesięć mlecznych zębów czarnej kozy”, ale również choćby misje detektywistyczne. Wielu zadań nie odkryjemy zapewne przy pierwszym przejściu gry, a rozgrywka ma wystarczyć na przynajmniej 60-80 godzin zabawy.
Sam świat ma być w Risen 2: Dark Waters znacznie większy i bardziej zróżnicowany, niż w pierwszej grze. Najprawdopodobniej odwiedzimy przynajmniej trzy wyspy oraz fragment kontynentu, choć nie jest wykluczone, że terenów będzie jeszcze więcej. Każdy z tych obszarów stanowi osobną instancję (ładowanie ma być w miarę nieinwazyjne), co ma zapewnić dobrą wydajność i płynność rozgrywki. Zgodnie ze standardami na danej wyspie nie powinniśmy już jednak doświadczać ekranów ładowania – mają one być jedną całością. Dla leniwych zaimplementowano system szybkiego podróżowania, choć nie jest pewne, czy będzie działał w obrębie całego świata gry, czy wyłącznie jednej, aktualnie eksplorowanej wyspy.
Piranha stawia w Risen 2: Dark Waters także na większy realizm świata przedstawionego. Przez cały czas trwają ponoć prace nad ulepszeniem mechanizmów odpowiadających za „codzienne” działania BN, którzy mają być teraz jeszcze bardziej przekonujący. Świat ma żyć i funkcjonować niezależnie od nas, choć oczywiście część naszych działań może wpłynąć na zmianę rutyny niektórych zamieszkujących go postaci. Podobnie będzie ze zwierzętami, które mają żyć i żerować zgodnie z własną „naturą”. Oprócz stworzeń znanych już z Risen, pojawią się zupełnie nowe zwierzęta i potwory.
Oczywiście będą dla nas dostępne, będące piraniowym znakiem firmowym gildie, choć niewykluczone, że pojawią się również jakieś nowe formy stowarzyszeń, do których będzie mógł przystąpić gracz. Mimo pirackich klimatów, wciąż będzie to świat fantasy, w którym obecna ma być magia, tutaj jednak nieco odmieniona i ponoć powiązana mocno z kultem voodoo. Być może uda nam się trafić do rasowego zamtuza, nie trafimy natomiast w grze w na żadne dzieci – Risen 2: Dark Waters to jednak produkcja niemieckiego studia. Nie jest wykluczone, że w zamian otrzymamy poszerzone formy interakcji z przyjacielskimi BN. Niestety, wciąż nie wiadomo, na czym miałoby to polegać.
System rozwoju postaci ma być w Risen 2: Dark Waters oparty na zasadach znanych z poprzednich gier, zaś aby zwiększyć swoje umiejętności będziemy musieli tradycyjnie odnaleźć odpowiednich nauczycieli. Absolutną nowością ma być natomiast broń palna, która nie będzie jednak powszechna – to wciąż nowy wynalazek, często świadczący o prestiżu danej postaci. Bardzo możliwe, że podczas gry uda nam się poznać jej wynalazcę, a strzelających zabawek ma być przynajmniej kilka rodzajów.
Walka oparta zostanie (z kilkoma zmianami) na podobnych zasadach, jak w Risen, jednak twórcy zapowiadają znaczne poprawienie SI przeciwników podczas potyczek. Ci ostatni mają być bardziej zróżnicowani, a ich umiejętności i możliwości będziemy mogli ocenić przed walką po „mowie ciała”.
Dostępne w grze pancerze podzielone będą na trzy grupy: lekkie, średnie i ciężkie, jednak nic nie stanie na przeszkodzie, by nasz bohater ubrał się w „cywilne” ciuchy. Dodatkowo, zbroja podzielona została na części, będziemy więc mieć, jako osobne przedmioty, czapki i hełmy, rękawice, buty, spodnie, czy napierśniki. Większość bohaterów niezależnych ma być słabo opancerzona, dobre zbroje zarezerwowane mają być dla najważniejszych BN i elitarnych formacji. Co ciekawe, broń będziemy teraz nosić nie tylko na plecach, ale również przy pasie.
Nasz ekwipunek ma być bezdenny, dodatkowo pojawi się możliwość sortowania i porównywania przedmiotów. Wiele z nich będziemy mogli wykonać samodzielnie, twórcy zapowiadają sporo zmian i rozbudowanie systemu rzemiosła. W Risen 2: Dark Waters gracz będzie mógł wykonać każdy przedmiot, który jest do kupienia u wytwarzających go rzemieślników.
Jeśli jesteśmy już przy technikaliach, warto zatrzymać się na chwilę przy dość ważnym dla wielu osób temacie, czyli oprawie graficznej Risen 2: Dark Waters. Tutaj wszystkiemu towarzyszy hasło „Więcej, lepiej, bardziej realistycznie”. Przede wszystkim poprawić mają się animacje twarzy; postaci BN będą mieć bogatą mimikę, emocje da się łatwo odczytać zarówno z samej twarzy, jak i gestykulacji. Postacie mają mieć budowę modułową, co z kolei zapobiegać ma efektowi „armii klonów”, a wszyscy ważniejsi bohaterowie będą posiadać własne, całkowicie unikalne modele.
Podczas tworzenia animacji posłużono się techniką motion capture, a one same mają być znacznie lepsze, niż we wcześniejszych grach „piranii”. Dotyczy to zarówno wszelakich humanoidów, jak i potworów, czy zwierząt – ponoć wszystkie animacje zostały stworzone zupełnie od podstaw. Dużą wagę przyłożono również do zaimplementowania w Risen 2: Dark Waters zaawansowanego silnika fizycznego dla postaci i przedmiotów, choć twórcy nie zdradzili na razie, czy będzie można wykorzystać to w jakiś kreatywny sposób podczas rozgrywki.
W Risen 2: Dark Waters mamy cieszyć się znacznie lepszymi efektami cząsteczkowymi, ulepszonym, dynamicznym oświetleniem i zaawansowanymi shaderami. Modele mają być bardziej szczegółowe i wykonane z większej liczby polygonów, a całość uzupełnią ostrzejsze i wyższej rozdzielczości tekstury. Co jednak najważniejsze, gra ma działać płynnie na dokładnie takich samym sprzęcie, jaki zalecany był w przypadku pierwszego Risen.
Tak oto prezentują się „sprzedane” nam w wywiadach i oficjalnych informacjach fakty na temat Risen 2: Dark Waters. Oczywiście, co zapewne zauważyliście, Piranha Bytes wciąż uprawia propagandę sukcesu, najwyraźniej mocno wierząc w swoje siły i możliwości. Jeśli jednak choćby duża część wymienionych powyżej obietnic okaże się prawdą, możemy mieć do czynienia z jedną z najbardziej udanych produkcji „piranii”. Oby, bo w twórczości niemieckiego studia od lat jest coś, co mnie dziwnie przyciąga.