Kilkadziesiąt minut spędzonych z Agentem 47 rozwiało większość moich wątpliwości dotyczących tego tytułu. Po kontrowersyjnie bombastycznych trailerach obawiałem się bowiem, że twórcy zbyt wielki nacisk – mimo zapewnień, że jest inaczej – położą na „bezpośrednie metody eliminacji siły żywej przeciwnika”. Na szczęście tak nie jest.
Niezbyt długą i relatywnie prostą misję, która została nam oddana do dyspozycji, rozegrałem bowiem dwukrotnie, przechodząc ją na kilka sposobów. Najpierw, aby lepiej zorientować się w terenie i celach zadania, postanowiłem sprawdzić, czy da się przez nią „przestrzelać”. Za drugim razem postanowiłem wykonać zadanie w sposób „mieszany”. Trzecie podejście to cicha akcja bez wzbudzenia choćby minimalnych podejrzeń. Da się. No prawie.
Akcja miała miejsce w gęsto zaludnionej, chińskiej dzielnicy. Tłum wypełniający wąskie przejścia, uliczki oraz centralny placyk pobił swoją gęstością niemal każdą grę, w jaką wcześniej miałem okazję zagrać. Ulice i place w Assassin’s Creed po tym doświadczeniu wydają się teraz świecić pustkami. Całość psuł tylko brak zaaranżowania jakichś akcji tychże postaci. Tłum był niezwykle gęsty, jednak dość mocno wiało od niego sztucznością. Był drętwy, jak horda zombie.
Moim celem był rządzący tutaj niepodzielnie mężczyzna, mający wsparcie oraz ochronę zarówno w postaci swoich ludzi, jak i funkcjonariuszy policji. Gęsty tłum, wszechobecni policjanci oraz ochroniarze ofiary nie ułatwiali zadania. Mimo to, nic nie stoi na przeszkodzie, aby tuż po zidentyfikowaniu, po prostu go zastrzelić. Musimy jednak liczyć się z tym, że w takim przypadku czeka nas naprawdę ostra strzelanina, w której chwila nieuwagi oznacza szybką śmierć. Poza tym 47 jest maszyną do zabijania, lecz nawet najdoskonalszym maszynom potrafi się skończyć amunicja.
Jeśli jednak będziemy starali się unikać wykrycia, czy choćby wzbudzenia podejrzeń, nasze szanse zdecydowanie wzrosną. Drobne wpadki, takie jak wejście w niewłaściwe miejsce, czy zauważone przez osoby trzecie grzebanie przy skrzynce z bezpiecznikami nie przekreśla naszych szans, możemy jednak zapomnieć o „czystym” zaliczeniu misji. Każda z tego typu akcji obniża też wyraźnie punktację za jej przejście.
Aby być prawdziwym Hitmanem, należy bardzo dokładnie zbadać teren, obserwować zachowanie i rutynowe czynności celu, czy policjantów, na końcu zaś dokładnie i z głową zaplanować działanie. Do tego stopnia, że kilka punktów możemy stracić nawet opuszczając miejsce zadania w niewłaściwym stroju, co wzbudzić może pewne podejrzenia i było akurat moim błędem. Czyste przejście nie jest więc proste i wymaga zwracania uwagi na najmniejsze detale. Niesamowicie mnie to cieszy.
Oczywiście pełnię satysfakcji osiągnąć można jedynie nie korzystając z żadnego systemu podpowiedzi. Twórcy pomyśleli o hardkorowcach i w opcjach dogrzebałem się do menu, w którym możemy wyłączyć wszelakie instynkty, czy też inne mechanizmy wspomagające gracza. Dopiero po wyjściu z prezentacji pomyślałem o tym, że mimo wszystko powinienem choć kilka chwil pograć „na wspomaganiu”. Ot tak, testowo.
Wracając do samej rozgrywki, zachowane zostały najważniejsze i najbardziej charakterystyczne jej elementy, jak choćby możliwość przebrania się w strój zneutralizowanej osoby. Warto jednak pamiętać o tym, żeby nie przesadzić przy „perswazji”, gdyż każda cywilna ofiara również pozbawia nas sporej liczby punktów. Podobnie przebywanie w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym stroju może wzbudzić sporo podejrzeń. Na przykład mundur policjanta da nam sporo swobody, jednak niektórzy „koledzy z firmy” potrafią wyczuć, że coś jest nie tak. Wszak mieliście stać gdzie indziej, prawda posterunkowy?
Grając samemu, ale także co jakiś czas zerkając na ekrany sąsiadów zauważyłem, że nowy Hitman ma w sobie naprawdę dużo swobody. Niezależnie od tego, w jaki sposób chcemy zaliczyć misję, możemy to zrobić na kilka sposobów, wykorzystując kilka nadarzających się okazji, czy też elementy otoczenia, a nawet samemu prowokując przeciwnika. Choć teren, na którym wykonywałem misję nie był zbyt duży, to jednak kilku z moich sąsiadów realizowało zadanie w miejscach, których nawet nie miałem okazji zwiedzić.
Co mamy do swojej dyspozycji, jeśli chodzi o środowisko gry? Tutaj pokuszę się o wprowadzenie klasycznego podziału na dwie grupy. Pierwsza z nich, to zestaw interakcji „biernych” pozwalających na ukrycie się, czy prowadzenie obserwacji. I tak duża pomocą mogą się okazać na przykład kontenery na śmieci, czy metalowe szafki, w których może się schować, zaczaić i obserwować okolicę.
Druga grupa, to interakcje „aktywne”, które przede wszystkim mają wywołać konkretny efekt u bohaterów niezależnych. Sabotaż skrzynki z bezpiecznikami odciągnie od posterunku policjanta, rzucenie w ścianę butelką skieruje spojrzenia w intersującym nas kierunku. Mamy ochotę na coś z większym kopem? Wysadźmy samochód naszego celu. To raczej na pewno narobi sporego zamętu.
Grałem w wersję pecetową nowego Hitmana i muszę powiedzieć, że pod względem oprawy wizualnej jest to wysoka półka. Ceglane ściany, fragmenty muru, czy metalowe konstrukcje pokrywały ostre, wyraziste tekstury. Zwraca też uwagę spora liczba mało ważnych z punktu widzenia rozgrywki, ale budujących klimat detali. Agent 47 nie ma się czego wstydzić.
Mimo tego wszystkiego, gra wciąż wymaga dopracowania. Szczególnie dawały mi się we znaki problemy z wejściem w interakcję z ciałami powalonych osób. Aby chwycić ciało w celu przeniesienia i ukrycia, czy też zdjęcia ubrania, trzeba ustawić się do niego precyzyjnie pod odpowiednim kątem, co w sytuacji, gdy liczy się każda sekunda prowadzi do rosnącej dość szybko frustracji. Nie podobało mi się też do końca celowanie z broni – było albo zbyt ociężałe, albo zbyt narowiste. Na szczęście z tego elementu rozgrywki nie mam zamiaru korzystać zbyt często.
Nowy Hitman, jeśli zostanie wsparty wciągającą i intrygującą fabułą, ma spore szanse być udaną produkcją. Oczywiście kilkadziesiąt minut zabawy na jednej mapie to zbyt mało, by wychwycić wszystkie niuanse, czy mechanizmy, jednak wiele wskazuje na to, że 47 pozostał sobą. Przede wszystkim mistrzem planowania i dyskrecji, a dopiero potem maszyną do zabijania.
gamescom 2012 – zapoznaj się z najświeższymi informacjami w naszej specjalnej sekcji!