Doskonale wiemy, że gracze bardzo często są też czytelnikami, zwłaszcza jeśli idzie o szeroko pojętą fantastykę. Postanowiliśmy wam nieco pomóc i opublikować ściągę z tego, co w ostatnim miesiącu się ukazało i co uznajemy za warte uwagi.
Doskonale wiemy, że gracze bardzo często są też czytelnikami, zwłaszcza jeśli idzie o szeroko pojętą fantastykę. Postanowiliśmy wam nieco pomóc i opublikować ściągę z tego, co w ostatnim miesiącu się ukazało i co uznajemy za warte uwagi.
|
Poprosiliśmy autora (którego powinniście kojarzyć chociażby z brawurowej Apokalipsy według Pana Jana, lub z bycia wieloletnim redaktorem naczelnym pisma Science Fiction, Fantasy i Horror), by specjalnie dla czytelników gram.pl zaprezentował swoją powieść. Oddajemy mu głos:
Zdarzyło wam się zanurzyć na długie godziny w Mass Effect albo Deus Ex? Czekacie na Prey 2? Wsiąkacie w każdą kolejną odsłonę Halo? Pochłaniacie książki o Honor Harrington? Jeśli tak, z pewnością spodoba wam się też powieść, którą chciałbym zaproponować. Łatwo być bogiem to klasyczna, rozrywkowa space-opera, pierwszy tom zapowiadanego od pewnego czasu cyklu Pola dawno zapomnianych bitew. Mimo że ten gatunek literatury jest niezwykle popularny w USA i Europie Zachodniej, polscy autorzy sięgają po niego niezwykle rzadko. Może dlatego, że skonstruowanie wiarygodnego świata przyszłości i oryginalnych obcych ras jest o wiele trudniejsze niż wymyślenie kolejnego zaklęcia. Udane próby można policzyć na palcach jednej ręki, a szkoda, bo tego typu opowieści należą do najbardziej barwnych i ciekawych, o czym możecie się przekonać, sięgając po wyżej wymienioną książkę.
Świat w przyszłości odległej o trzysta lat będzie wyglądał zupełnie inaczej, choć ludzie pozostaną tacy sami. Podróże międzygwiezdne pozwolą ludzkości na dotarcie do tysięcy nowych planet, z których większość zostanie zasiedlona. Kilka pokoleń astronautów nie natrafi jednak na żadne ślady obcego inteligentnego życia - taka jest przynajmniej oficjalna wersja zdarzeń.
W jednym z peryferyjnych systemów gwiezdnych załoga jednostki czyszczącej orbity planet z pozostałości po ostatniej wojnie domowej trafia na wrakowisko, którego nie ma w żadnych rejestrach. Bliższe przyjrzenie się temu miejscu prowadzi do szokującego odkrycia. To liczące wiele tysięcy lat okręty Obcych. A na pokładzie jednego z nich znajduje się...
To tylko jeden z kilku wątków tej wartkiej opowieści. W innym poznacie życie kolonii karnej, najcięższego więzienia przyszłości. Miejsca tak mrocznego, że jedynym marzeniem osadzonych jest odebranie sobie życia. Kolejny pokaże wam obcy świat z toczącymi wojnę na wyniszczenie prymitywnymi inteligentnymi istotami. Tam właśnie rozegra się główna część opowieści o żołnierzach próbujących ratować skazanych na zagładę autochtonów i naukowcach wyznających zasadę nieingerowania w historię. Nawet gdy ceną jest unicestwienie bardzo interesującej rasy.
Robert J. Szmidt
|
Poprosiliśmy autora (z którym nota bene Myszasty niedawno przeprowadził wywiad), by specjalnie dla czytelników gram.plzaprezentował swoją powieść. Oddajemy mu głos:
Wyobraźcie sobie, że Wasz świat się wali. Wiecie – spadły bomby, niebo zapłonęło, gorący podmuch przetoczył się przez miasta spopielając nie tylko galerie handlowe, ale i większą część tego, co uważamy za „normalne życie”. Cywilizacji już nie ma, a słowo: „człowiek” zaczyna niebezpiecznie balansować na granicy kilkunastu definicji. Łatwo przychodzi Wam wyobrazić sobie coś takiego? Jasne, że łatwo! Wszyscy graliśmy w Fallout, Stalkera albo Metro 2033.
Ale przecież to dopiero początek.
No to wyobraźcie sobie, że minęło dwadzieścia lat. Jakoś układacie sobie życie w podziemnym schronie. Może nawet się tam urodziliście i nie znacie świata na powierzchni? Znacie za to każdy metr podziemnych korytarzy i wiecie, że poza nimi istnieje niebezpieczny świat, w którym najprawdopodobniej nie przeżylibyście nawet kwadransa.
I teraz świat znów wali się Wam na głowę. Nie wiecie za co, ale chcą Was zabić. Wszyscy, bo tym, kto chce Was dorwać jest Wasz rząd, ten, który miał Was chronić. Wiecie dokąd prowadzi Wasza jedyna droga ucieczki? Tak, zgadza się, na niegościnne pustkowia, w świat ruin i śmierci. Świat, którego zasad nie znacie.
Ale to dopiero początek.
Bo Waszym tropem ruszają bezwzględni łowcy. Oni znają świat na zewnątrz. Potrafią zabijać bez chwili wahania. W przeciwieństwie do Was są też uzbrojeni. Jedyna Wasza szansa to fakt, że nie stanowią zgranej grupy. Przeciwnie, ich dowódca podejrzewa, że misja, w którą go wysłano ma być jego ostatnią i że w każdej chwili może się spodziewać kuli w plecy. Czy ma szanse zwyciężyć? Tak, bo należy do najbardziej zdeterminowanych i bezwzględnych zabójców w poatomowym świecie. Tylko pamiętajcie, że bardzo chce Was dorwać. Bez względu na wszystko.
Ale to tylko początek?
Tak, bo z zachodu nadciąga coś strasznego; groza, która może odmienić świat ocalałych w Nowej Hucie. Kataklizm zdolny dobić te resztki życia, jakie przerwały Zagładę. Choć, z drugiej strony...
Metro 2033: Dzielnica Obiecana – czy wiesz, co to znaczy: „człowiek”? A „przetrwanie”?
Paweł Majka
|
Bot Maksa Kidruka został uznany za najlepszą ukraińską powieść 2012 roku. Sam autor preferuje jednak etykietkę „techno thriller”. Zamysł fabularny książki opiera się na jednym z najpopularniejszych wątków SF – kreacji sztucznej inteligentnej istoty, zdolnej wytrzymać ekstremalne warunki i zastąpić człowieka jako wojownik i pracownik fizyczny. Istoty takie mają jednak przykry zwyczaj się buntować… Tak jest i tym razem – grupa obiektów testowych, wyglądających na niegroźnych dwunastoletnich chłopców, ucieka z pilnie strzeżonej placówki na pustyni Atakama w Chile. Może się to fatalnie skończyć zarówno dla pracowników tajnego laboratorium, jak i dla okolicznej ludności. Wkrótce na miejsce przybywa programista Tymur Korszak, który ma zadanie odkryć przyczynę usterki i uporać się z problemem. Robi się gorąco, nie tylko wskutek pustynnego klimatu...
Oddajmy głos autorowi, który w wywiadzie opublikowanym w 2012 r. na Eastbook.eu, tak wypowiedział się na temat książki:
Moja nowa powieść ukaże się 20 września. Jest to techno thriller zatytułowany Bot (najbardziej znanym techno thrillerem na świecie jest "Park Jurajski" Michaela Crichtona). Bot stanowi mieszankę niezwykle wielu elementów, łączy w sobie nowoczesne technologie, psychologię i czysto hollywoodzką akcję. Wydarzenia w książce są fikcyjne, ale cała reszta – miejsca, obiekty, sprzęt, broń, fizjologiczne cechy organizmów żywych itp. są całkiem realne. Podczas pracy nad powieścią konsultowałem się z doktorem chemii, psychologiem i psychiatrą. Wszystkie techniki opisane w powieści są prawdziwe. Aby poradzić sobie z tym wszystkim, przeczytałem około stu artykułów naukowych dotyczących nanotechnologii, mikrobiologii i ludzkiego mózgu. Głównym bohaterem książki jest zwykły młody ukraiński programista z Kijowa, pracujący nad rozwojem botów w grach komputerowych. Skuszony przez duże pieniądze, facet trafia do zdalnego laboratorium, gdzie staje się członkiem międzynarodowej grupy badawczej. Ten gatunek jest szalenie popularny na świecie (jeden jedyny Crichton w ciągu życia sprzedał 200 milionów egzemplarzy swojej książki), ale z jakiegoś powodu na Ukrainie nie jest on znany. Mam nadzieję, że po ukazaniu się Bota sytuacja ulegnie zmianie.
Maksym Kidruk
|
Powieści tego autora nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu, nie na gram.pl. Luke Scull zaczynał karierę od tworzenia scenariuszy w społeczności Neverwinter Nights, później pracował dla Bioware i Ossian Studios. Był głównym projektantem Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu. Zdarzyło mu się też pracować nad rozszerzeniem do naszego polskiego Wiedźmina, ale projekt ten ostatecznie nie został zrealizowany.
W wywiadzie z 25 maja 2014 roku, opublikowanym na blogu Written With A Sword, autor tak opowiadał o pracy nad powieścią i o tym, że nie łatwo z projektowania gier przedzierzgnąć się w pisarza: W czasie, gdy zaczynałem pisać Ponurą Drużynę, pracowałem już nad grą cRPG, skierowaną głównie do nastolatków, osadzoną w świecie fantasy przypominającym Bliski Wschód. Musiałem postarać się, by te dwa projekty bardzo się od siebie różniły, by uniknąć powtórek i przemieszania elementów. Skoro gra była umieszczona w "egzotycznym" świecie, zdecydowałem się pójść z powieścią w zupełnie odmiennym kierunku, wykorzystując znacznie bardziej swojskie klimaty, jednocześnie nadając jej ostrzejszy ton.
Napisanie książki zajęło mi około 10 miesięcy, wypełnionych chaotyczną pracą. W ogóle nie mam wypracowanej rutyny. Zwykle w ciągu dnia myślę i wprowadzam poprawki, a piszę w nocy, gdy czuję większą wenę - być może z powodu poczucia winy, że zmarnowałem kolejny dzień na guglowanie, rozpamiętywanie jakieś negatywnej recenzji gry sprzed trzech tygodni, albo witanie listonosza w samych slipach.
Najtrudniejsze w tej pracy było uświadomienie sobie, jak wiele poprawek jest koniecznych, by moja wczesna proza prezentowała odpowiedni poziom. Jako projektantowi gier, wymyślanie wątków i cała techniczna strona projektowania fabuły przychodzi mi bardzo łatwo, niemal odruchowo. To samo dotyczy w zasadzie dialogów. Lecz doprowadzenie samej prozy do odpowiedniego standardu było znacznie dłuższym procesem, bo po prostu nigdy wcześniej tego nie robiłem.
Luke Scull
|
Co prawda ta powieść ukaże się dopiero za dwa dni, ale wiedząc, jak wielu gramowiczów kocha twórczość tego autora, zdecydowaliśmy się dołączyć Dzień sądu do zestawienia już teraz.
Podobnie, jak w reszcie cyklu Nauka Świata Dysku, tak i tu pisarza wspierają naukowcy: biolog Jack Cohen i matematyk Ian Stewart. Powieści te łączą przystępną - a przy okazji bynajmniej nie spłyconą - wiedzę naukową z typowo pratchettowskimi wstawkami fabularnymi. Punktem wyjścia jest to, że w Świecie Dysku magowie badają swoje nowe odkrycie: Świat Kuli. Przypadkiem jest to nasz świat... Tym razem trzej panowie zabrali się za naprawdę trudny i kontrowersyjny temat: religię i wizje końca świata. Swoje bazowe założenia i podejście do tematu wyłuszczyli podczas wywiadu udzielonego w zeszłym roku dla arcfinity.org.
Ian Stewart: Jest wiele ludzkich wierzeń o wielowiekowej tradycji, które są racjonalne w usankcjonowanych historycznie ramach i wielu osobom one odpowiadają Gdyby ktokolwiek wynalazł te wierzenia jutro, jestem pewien, że te same osoby spojrzały by na nie zupełnie inaczej. W szczególności wierzenia religijne mają za sobą tysiące lat historii. Gdybym powiedział do osoby religijnej "jesteś irracjonalny" byłoby to aroganckie i prawdopodobnie wręcz głupie. Niektóre z jego przekonań mogą być irracjonalne i - w pewnych sytuacjach - zakładałbym, że mogą doprowadzić do czegoś naprawdę złego. To jednak nie czyni takiej osoby irracjonalną.
Jack Cohen: Wychowywano mnie na rabina. Mój ojciec dążył do tego, by zostać rabinem, ale zmarł niedługo po zakończeniu wojny i w efekcie spadło to na moje barki. Od czternastego do siedemnastego roku życia uczęszczałem do Jesziwy. W końcu doszedłem do wniosku, że Boga nie ma. Lecz wciąż chodzę do synagogi, bo tak wiele z rzeczy, których tam się nauczyłem, ma dla mnie sens. Nieobecność Boga nie sprawiła, ze to miejsce stało się bezużyteczne.
Terry Pratchett: Przyszło mi do głowy, że religia Omnian w Świecie Dysku próbowałaby położyć swoje ręce na Świecie Kuli, ponieważ jego kształt jest dla nich bardzo ważny. Przecież przez bardzo długi czas Omnianie wierzyli, że ich płaski świat jest w rzeczywistości sferą - jakież do niedorzeczne! I ten pomysł był sugestią dla Jacka i Iana, że powinniśmy tym razem zgłębić społeczną stronę nauki.
|
Wraz z Trashką spotkaliśmy się w 2012 roku z Davidem Weberem, owocem tego spotkania był wywiad, który ukazał się na łamach Nowej Fantastyki - oto fragment dotyczący cyklu Schronienie (którego Trud i cierpienie jest szóstym tomem):
Czerpię zarówno z wydarzeń obecnych, jak i historii, która ukazuje, że w imię religii dokonywano wielu wspaniałych rzeczy, ale i wiele odrażających. Po 2001 r. więcej osób zdaje sobie sprawę z ostrości podziału na świat chrześcijański i muzułmański, ale tak naprawdę to nic nowego. Osobiście umieściłem podobny wątek już w „Księżycu buntowników”, wydanym w 1991 r. Przykładem, do czego, moim zdaniem, może doprowadzić wypaczona wersja religii chrześcijańskiej, jest fabuła cyklu „Schronienie”. Ten cykl jest dla mnie bardzo ważny, bo dotyczy ważkich spraw – wolności sumienia, wolności słowa i sposobów ich zachowania. Lubię pokazywać, że dobrzy ludzie są po obu stronach. W gruncie rzeczy jesteśmy podobni, ale istnieje tyle różnych ideologii, systemów filozoficznych, religii, które mnożą punkty widzenia, dzielą włos na czworo. Ludzie z gruntu dobrzy i podobnie czujący znajdują się często w opozycji, bo patrzą na tę samą rzecz na różne sposoby. Ludzie z różnych społeczeństw zapominają o tym i jedną z funkcji fantastyki jest przypominanie im o tym...
David Weber
|
Powieść Miecze dobrych ludzi Snorriego Kristjanssona stanowi pierwszy tom „Sagi Walhalli” – przywołuje pamięć o czasach, gdy Skandynawowie dali się poznać Europie jako wytrawni kupcy i brutalni łupieżcy. To rzecz o wikingach, starciu starej wiary z nową, w którym próżno szukać dobrej lub złej strony, politycznych intrygach, przyjaźni dwóch kuzynów i pierwszym młodzieńczym uczuciu. Przez karty książki przewija się jednak magia, która sytuuje ją wśród utworów fantastycznych, a nie historycznych. Czytelnicy obserwują ów świat oczami młodego Ulfara, który podróżuje wraz ze swym zamożniejszym kuzynem Geirim, by uniknąć skutków pewnego niefortunnego „wypadku”. Kuzyni docierają do odległego grodu Stenvik, sądząc, że już niedługo skończy się znój dwuletniej podróży. Oczywiście, prawdziwy wysiłek i poważne problemy zaczną się dopiero teraz...
Snorri Kristjansson, jak sam mówi, pisuje rzeczy. Czasami są to książki o wikingach, czasami scenariusze filmowe na inne tematy lub pokręcone sztuki teatralne. Oddajmy mu teraz głos, by co nieco opowiedział o swej powieści (fragmenty wywiadu ze strony The Qwillery, 26 stycznia 2014 r.):
MDL to hulaszcza opowieść o wikingach walczących o swój sposób życia w zmieniającym się świecie. To ma trochę natchnionych przekleństw i moja mama to lubi. W opisie książki nie ma, że są tam berserkerzy. Wybrałem gatunek fantasy z powodu Tolkiena, Feista, Canavan, Hobb, Martina, Abercrombiego i wszystkich innych. To były moje historie bardziej niż inne. Nie bardzo wiem, czy „Miecze dobrych ludzi” mogą być klasyfikowane jako Epic Fantasy (wyjąwszy fakt, że są epicko NIESAMOWITE - przybijam sam sobie piątkę), i nie ma żadnych wątpliwości, że są inne opinie na ten temat – można to nazwać nawet Epic Kapary przy płocie oddzielającym fantasy historyczne od historycznej fikcji. Można to też nazwać książką akcji z wikingami.
Na początku robiłem niewielki research. Sądziłem, że wiem wszystko (zwykle tak robię). Potem jednak musiałem przyznać, że się myliłem (zazwyczaj to też robię), i zacząłem pozyskiwać książki. Udałem się do centrum Jorvik w Yorku w Wielkiej Brytanii. Przeczytałem większość źródeł w Internecie, o ile nie wszystkie - korzystałem zwłaszcza z www.vikinganswerlady.com. Poprosiłem o pomoc mojego tatę, który wtedy jeszcze żył. Ogólnie zacząłem po prostu gromadzić informacje. Niektóre stanowiły odpowiedzi na moje pytania, inne były zbyt fajne, by ich nie zawrzeć, jeszcze inne zostały odłożone na bok do późniejszego wykorzystania.
Postać, o której pisanie przyszło mi najbardziej naturalnie, to Sven, zastępca wodza Sigurda Aegissona. Jakoś przemawiał do mnie od samego początku, może jest rodzajem podstępnego starego łotra, którym mam nadzieję kiedyś się stać. Najtrudniejsza była Lilia z całego szeregu powodów, których nie mogę ujawnić, aby niczego nie popsuć.
Snorri Kristjansson
|
Miłośnicy post-apokaliptycznych klimatów nie mogą narzekać. Oto kolejna ciekawa pozycja z tego gatunku, do tego osadzona w Polsce. Poprosiliśmy autora, by specjalnie dla czytelników gram.pl zaprezentował swoją powieść. Oddajemy mu głos:
Mam na imię Bartek i napisałem książkę. Lubię kino Nowej Przygody. Mam starego laptopa i prawie nie gram. No, dobra, pykam czasem w Powrót do zamku Wolfenstein albo w Shogo: MAD. A w zeszłe ferie, jak dzieci nie było w domu, to cztery noce z rzędu cięliśmy w Duke Nukem 3D na rzutniku.
Myślę, że zaczynacie łapać, o czym mówię. Napisałem książkę, w zasadzie przypadkiem, ale opowiadałem już o tym w innych miejscach, więc tej historii powtarzał nie będę. Dzieje się trochę pod ziemią, a trochę nad ziemią. Ziemia ta jest raczej z tych zniszczonych, chociaż, na szczęście dla głównych bohaterów, nie spopielonych, zeszkolnych czy zwęglonych, a po prostu nieprzyjaznych. Trochę jak w Mad Maxie, ale trochę jak w Falloucie. Ludzie siedzą pod powierzchnią, bo na zewnątrz siedzą krzyżówki ewolucji z radiacją. Jak, nie przymierzając, w Zewie Prypeci.
Ta historia, to trochę taka strzelanka – bo w końcu bohaterami są stalkerzy-najemnicy i, jak przystało rasowym najemnikom, toczą czasem cudze wojny. Trochę to taka skradanka, albo nawet sięgając do mojego dzieciństwa klasyczna „cały czas idziesz w prawo” – w końcu w tunelu metra trudno wybierać sobie dowolnie kierunki. Za to, jak już się wyjdzie na powierzchnię, to można natknąć się na przeszkody rodem prawie jak z Żywych Trupów. I czasem trzeba trochę pogłówkować, co do czego dopasować w tym labiryncie.
Przyznam się szczerze, wychowywałem się na książkach o Indianach. Nie ma Indian w Warszawie. Ale za to są bunkry i „też jest zajebiście”, że posłużę się tu cytatem z Laski. Chociaż lasek jest w tej książce raczej mało.
Bartek Biedrzycki
|
Ta książka ukazała się pod koniec lipca, ale ze względu na tematykę (i fakt, że część księgarni wprowadziła ją do oferty w sierpniu) uznaliśmy, że powinna znaleźć się w zestawieniu. Również w tym przypadku poprosiliśmy autora, by specjalnie dla czytelników gram.pl zaprezentował swoją powieść. Oddajemy mu głos:
Forta reprezentuje dość rzadki w Polsce – choć powoli zyskujący pole – gatunek fantastyki militarnej, opowiadającej o konflikcie. To gatunek którego bardzo widowiskowymi reprezentantami są Mass Effect , Warhammer 40000, czy Halo, gdzieś w środku pola jest seria Honor Harrington i Gra Endera, a na bardziej stonowanym końcu spektrum - Wieczna Wojna czy nieśmiertelna seria Obcy.
Świat Forty to świat gruzów – dziewięć lat temu, uderzenie zainfekowanych Chińskim Wirusem Sztucznych Inteligencji w ciągu jednego dnia zgładziło większą część ludzkości. Wojna z SI trwała półtora miesiąca i zakończyła się naszym zwycięstwem, na ile oczywiście można było to tak nazwać.
Z pogromu pierwszych dni konfliktu ocalały kolonie i to one, pod dawnymi sztandarami toczą wojnę o tytuł króla na powstałym pogorzelisku. To konflikt bez podziału na biel i czerń, gdzie większość decyzji to wybory mniejszego zła. Gdzie dawno zrezygnowaliśmy z romantycznych marzeń podboju kosmosu i odnajdywania obcych cywilizacji. I gdzie trzeba przywyknąć do określenia „akceptowalne straty”, bo z jakiegoś powodu sztabowcy używają go nieprzyjemnie często. Słowem, to naprawdę zły czas by być żołnierzem unijnego Korpusu Kolonialnego.
Sama „Forta” jest trzecią powieścią w tym świecie. Opowiada o wyprawie ratunkowej na Atropos – planetę, której koordynaty nawigacyjne zaginęły w termonuklearnych wybuchach buntu SI. Jedyna umiejscowiona tam ludzka kolonia przez lata musiała przetrwać na niegościnnym pustkowiu bez wsparcia. Teraz, kiedy odnaleziono do niej drogę, Unia natychmiast wysyła okręty niosące pomoc dla niezbyt licznych ocalałych. Żołnierze, wysłani by osłaniać akcję, dosyć szybko dostrzegają, że sytuacja wcale nie jest aż tak jasna jak by się wydawało – i dotyczy to nie tylko nieznanych im przeciwników budzących w kolonistach prawie religijny strach. Nic nie jest takie, jak być powinno. Koloniści zdają się w ogóle nie cieszyć z przybywającej pomocy, poprzedni okręt Unii wysłany do systemu zniknął bez śladu, a dowódca akcji, kapitan Khasis z Dowództwa Operacji Specjalnych wyraźnie ma inne plany niż udzielanie pomocy humanitarnej.
Proste pytanie „jakie są rozkazy” szybko zostaje zastąpione innym - „kto właściwie jest wrogiem”?
Michał Cholewa
|
Jedyna w tym zestawieniu książka z poważną nagrodą na koncie. Czerwone koszule zostały uhonorowane w 2013 roku Hugo, na dodatek dość szybko po premierze stacja FX nabyła prawa do ekranizacji powieści. John Scalzi jest osobą bardzo aktywną w fandomie, bywalcem konwentów, na dodatek od 2010 do 2013 roku pełnił funkcję przewodniczącego Amerykańskiego Stowarzyszenia Autorów Science Fiction i Fantasy. W lipcu 2012 roku udzielił olbrzymiego wywiadu dla Wired, w którym tak opowiedział o podstawowym pomyśle, na którym bazują Czerwone koszule:
Czerwone koszule to pomysł mający korzenie w oryginalnym serialu Star Trek. Bazuje on na tym, że Kirk, Spock i Chekov udają się na planetę i zabierają ze sobą podporucznika Jonesa z ochrony. No i ktoś musi zostać zabity, ciekawe kto to będzie? Czy Kirk? Nie. Czy może Spock? Nie. A może Chekov? Jemu stanie się jakaś krzywda, ale nie zostanie zabity. Tak więc konieczność straszliwej śmierci dla dobra dramaturgii spada na podporucznika Jonesa. W czasach, gdy emitowany był oryginalny serial, widzowie zaczęli spoglądać na to z punktu widzenia statystyki i wyszło na to, że wyruszanie na wyprawę z kapitanem to naprawdę zły pomysł. Zaczęto nazywać takich ludzi czerwonymi koszulami i to określenie stało się na tyle popularne wśród fanów science fiction, oraz w kulturze geeków, że kiedy stworzyłem opowieść o tym rodzaju postaci z załogi statku kosmicznego, wydało się naturalnym wyborem jeśli idzie o tytuł powieści.
Cały pomysł na książkę opiera się na tym, że ci rozmaici podporucznicy i członkowie załogi zaczynają próbować unikać wyruszania w owych grupach wypadowych, oraz starają się wymyślić, jak powstrzymać to wszystko na większą skalę. I wtedy opowieść zaczyna zmierzać w coraz dziwniejszą stronę. Co w sumie jest konieczne, jeśli się chce, by powieść nie bazowała tylko na pojedynczym żarcie.
John Scalzi
Napisz krótkie fantastyczne opowiadanie i umieść je na swoim gramsajcie. Pięć najlepszych prac zostanie nagrodzonych książkami „Łatwo być Bogiem” oraz zestawem gadżetów od gandalf.com.pl (torba płócienna, zakładka, magnes, ołówek)
Pisanie opowiadania to poważne wyzwanie, więc dajemy wam na to dwa tygodnie. Nieprzekraczalny termin publikacji na gramsajcie to 16 września 2014 roku. Informujcie nas o swoich pracach w komentarzach do tego artykułu, nadając wpisowi formę: PRACA KONKURSOWA (link).
Patronem zestawienia sierpniowej fantastyki jest Gandalf.com.pl