Z zarażonymi w Dying Light można walczyć. Ale po co się narażać, skoro istnieją skuteczniejsze sposoby na uniknięcie śmierci?
Z zarażonymi w Dying Light można walczyć. Ale po co się narażać, skoro istnieją skuteczniejsze sposoby na uniknięcie śmierci?
Są trzy podstawowe sposoby na przeżycie w Harran. Trzy i tylko trzy. Po pierwsze światło ultrafioletowe. Zarażeni, i to każdy bez wyjątku, boją się go bardziej niż ognia, prądu, czy czegokolwiek innego. Rada - umocnij bazę, zaopatrz ją w pewne źródło zasilania i kilka baterii reflektorów UV. Powinieneś być bezpieczny. Drugi sposób to walka. Nie wolno zaniedbywać broni i umiejętności związanych z posługiwaniem się nią. I nie jest ważne, czy to wyrwana naprędce noga od stołu, ostra niczym brzytwa maczeta dodatkowo pieszcząca prądem, czy karabinek szturmowy. Ich da się zabić. Unicestwić. Zniszczyć. Nie krępuj się. Albo ty, albo oni. Przecież od dawna nie są już ludźmi.
Istnieje wszakże i trzeci sposób. Według wielu najlepszy i najskuteczniejszy, a zarazem najmniej kosztowny. Wymagający co prawda ciągłych ćwiczeń i doskonalenia, niełatwy do opanowania na poziomie mistrzowskim, jednak mogący wyciągnąć cię z największej nawet opresji. I nieważne czy przyjdzie ci stanąć twarzą w twarz z zarażonymi, czy wrogo nastawionymi ocalałymi. Weź przykład z Forresta Gumpa.
Biegnij!
No dobrze, dobrze... Oczywiście, że sam bieg na niewiele się zda, gdy trafisz na zawalony wrakami pas autostrady, wypełniony po brzegi tylko czekającymi na frajerów zarażonymi. Ale od czegoś trzeba tę naukę zacząć. A zaczynać powinno się od podstaw. Zapamiętaj więc najważniejsze i podstawowe przykazanie - nigdy się nie zatrzymuj. Biegnij.
Znajdź sobie jakieś w miarę spokojne miejsce. Spokojne, ale nie całkowicie pozbawione zagrożeń. Bieganie po pustym boisku poprawi ci co prawda kondycję, ale niewiele nauczy. Ty zaś musisz w pierwszej kolejności nauczyć się reagowania na zagrożenia i omijania ich. Poćwicz choć przez chwilę, staraj się nie zwalniając nawet na chwilę przebiegać jak najbliżej zarażonych, niemal się o nich ocierać, jednocześnie wymijając wszelakie przeszkody. To bardzo ważne ćwiczenie, nauczy cię szybko pełnej kontroli nad ścieżką ruchu, a precyzja z jaką będziesz się poruszał jest kluczowa dla dalszych ćwiczeń.
Czas na kolejny etap. Rozejrzyj się dokoła. Przyjrzyj uważnie wszystkim murom, ścianom, wyłomom w nich, krawędziom dachów, wrakom pojazdów, podporom mostów... Zacznij analizować okolicę. Element po elemencie, krawędź po krawędzi, rozpadlinę po rozpadlinie. Możesz się śmiać, ale tak naprawdę to właśnie jest absolutnie i bezsprzecznie najważniejsza ze sztuk. Szybkość, zwinność i ogólna sprawność twojego ciała to tylko dodatek do pracy umysłu.
Zacznijmy jednak znów od podstaw, czyli w tym przypadku umiejętności rozpoznawania w terenie elementów i miejsc przydatnych dla ciebie. To wcale nie jest tak proste, jak mogłoby się początkowo wydawać i wymaga odrobiny praktyki. Przede wszystkim musisz nauczyć się, które miejsca są dla ciebie osiągalne, gdzie uda się doskoczyć bez większego wysiłku, na którą ścianę wspiąć. Poćwicz w jakimś miejscu na spokojnie, pamiętając, że aby się podciągnąć musisz najpierw chwycić się mocno krawędzi. Ten ruch ma stać się niemal bezwarunkowym.
Nie zapominaj też o kilku mniej oczywistych elementach otoczenia. Ot choćby ten wyłom w murze tuż przy ziemi. Żaden ze sztywniaków w niego nie wejdzie, wystarczy więc przykucnąć i już po chwili jesteś przynajmniej przez kilka bezcennych sekund bezpieczny. Spowolniło cię to? Nie bój się, szybko możesz nauczyć się nowej sztuczki i wbijać się w te szpary efektownym wślizgiem. A czy widzisz ten słup? I dach obok niego? Wiem, że się boisz, ale spróbuj wspiąć się na niego, aż do samego końca. Teraz wychyl się w stronę dachu i skacz! Widzisz, jakie to proste?
Kiedy opanujesz już podstawy, czas na kolejną lekcję. Skoki. To jedna z najważniejszych umiejętności, która zapewni ci płynność przemieszczania się i niejeden raz uratuje tyłek. Kluczowe jest tutaj nauczenie się wyczuwania odległości. Choć z czasem, będąc bardziej doświadczonym, zaczniesz radzić sobie z większymi rozpadlinami, nie zmienia to faktu, że powinieneś podczas skoku zamienić mózg w komputer balistyczny, perfekcyjnie wyliczający trajektorię lotu. Przećwicz to koniecznie w kilku miejscach, najlepiej na niezbyt wysokich budynkach, czy murach. Umiejętność oceniania odległości przyjdzie z czasem, dlatego nie powinieneś się zniechęcać. Ważne tylko, byś na początku oceniał swe siły na zamiary i nie przeprowadzał pierwszych prób na zbyt dużej wysokości. Upadek potrafi być bardziej niebezpieczny, niż horda zarażonych.
Mamy już za sobą elementarz dobrego biegacza, czyli trzy podstawowe kwestie - bieganie, analizę terenu oraz skoki. Teraz musisz popracować nad wykorzystaniem ich wszystkich jednocześnie. Początki będą zapewne trudne, nie raz nie trafisz dokładnie tam gdzie chciałeś, niejeden źle wyliczony skok zakończy się bolesnymi potłuczeniami, a kilka pozornie dostępnych ścian okaże się zbyt wysokimi. Musisz jednak pamiętać, że na tym etapie jedynym co pozostaje są ćwiczenia. Nie zajmuj się na razie zbieraniem czegokolwiek, nie trać czasu na podziwianie widoków. Biegnij!
Twoim celem jest osiągnięcie jak największej płynności w poruszaniu się po mieście. Jeśli nie jesteś pewien, czy poradzisz sobie ze skokiem - zrezygnuj z niego. Tu nie ma miejsca na wątpliwości. Rozglądaj się, analizuj otoczenie, cały czas pozostawaj jednak w ruchu. Niemal z każdego miejsca jest przynajmniej kilka alternatywnych dróg, wybieraj zawsze tę, która wedle twojej oceny nie zatrzyma cię choćby na chwilę. Czasami lepiej pokonać jakiś odcinek po płaskim terenie, lawirując między zarażonymi, niż narazić się na poważne obrażenia.
Naucz się wykorzystywać przewagę wysokości. Choćbyś był zwinny niczym małpa, nie oszukasz grawitacji. Dlatego staraj się za wszelką cenę dostać do najwyższych punktów w terenie. Niewiele może ci tam zagrozić, a sam będziesz mógł nieco spokojniej przeanalizować okolicę i wybrać optymalną trasę. Podróż w dół jest zawsze szybsza niż w drugą stronę, w razie poważnego zagrożenia masz większą szansę na ucieczkę. Uważaj też na mniej stabilne powierzchnie. Solidny, betonowy, czy pokryty dachówkami dach, a nawet balkon spokojnie przyjmą impet uderzenia i wytrzymają twój ciężar. Jednak decydując się na skok na konstrukcję z blachy falistej sporo ryzykujesz - może się okazać, że całość załamie się, a ty wylądujesz na balkonie pełnym zarażonych.
Pamiętaj, że każdy skok, każda wspinaczka, każda akcja, którą poprawnie wykonasz zwiększa twoje doświadczenie. Nie przestawaj ćwiczyć, analizuj to co robisz, a szybko nauczysz się nowych sztuczek. Oczywiście absolutną podstawa jest tutaj wślizg, który nie dość, że pozwoli ci wykorzystać efektywnie wszelkie szczeliny w murach, to dodatkowo przyda się również w walce. Kolejną absolutnie obowiązkową sztuczką, którą musisz szybko opanować jest przeskakiwanie w biegu nad głowami zarażonych. Jeśli dobrze sobie wszystko wyliczysz i będziesz odpowiednio szybki, możesz niemal fruwać nad głowami nawet największego ich tłumu!
Choć ci tego nie życzę, może się jednak zdarzyć, że zostaniesz pochwycony przez któregoś z zarażonych. Co wtedy? Nie próbuj z nimi walczyć, nie rób niczego na siłę. Spróbuj wykorzystać atuty swego ciała i wyśliznąć się z ich uchwytu. Z czasem dojdziesz to takiej perfekcji, że podczas tej zabawy możesz nawet ogłuszyć na kilka cennych chwil napastnika. Koniecznie i obowiązkowo naucz się też upadać. Może zabrzmi to głupio, ale upadanie też jest sztuką. Sztuką, która pozwoli przeżyć ci w jednym kawałku w chwili, gdy inni z miękkim mlaśnięciem rozsmarowaliby się po glebie.
Kiedy dojdziesz już do perfekcji w płynnym, szybkim i w miarę bezpiecznym poruszaniu się po okolicy, czas dołączyć do elity biegaczy. Zapewne oglądałeś przed epidemią Matriksa, a może nawet jakieś wschodnie filmy o sztukach walki. Pamiętasz bohaterów potrafiących wbiec po pionowej ścianie, wykorzystujących każdy element otoczenia do poruszania się i walki? Uwierz, ty też tak możesz! To jedna z najtrudniejszych sztuczek, wymaga olbrzymiego doświadczenia i jest dostępna w zasadzie tylko dla tych, którzy szczerze i do końca poświęcili się drodze biegacza. Wiem jak to brzmi, ale taka jest prawda. Osiągając ten poziom mistrzostwa, możesz stawać w szranki z nocnymi łowcami. Niemal jak równy z równym.
jeśli jednak i tego będzie ci za mało, zawsze możesz sięgnąć po niewielkie wspomagacze. I nie, nie mówię tu o różnych środkach chemicznych, czy ziółkach wzmacniających twoje możliwości. Ale stara dobra linka z zaczepem ma spore szanse na wprowadzenie zupełnie nowej jakości do twojego życia. Wiem, że wielu młodych i ambitnych biegaczy patrzy na takie sztuczki z pogardą, ale uwierz weteranowi. Jeśli masz do wyboru to nędzne i upadlające "życie po śmierci" jako zarażony lub kolejne dni i noce spędzone na szalonym biegu, zawsze wybierzesz to drugie. Nieważne jakim kosztem.
I nigdy nie zapominaj o pierwszym przykazaniu.
Biegnij!
Tydzień z Dying Light to wspólna akcja promocyjna firm Gram.pl i Techland.