Filary Ziemi to pozycja obowiązkowa dla fanów narracyjnych przygodówek. Ale jeszcze nie teraz, jeśli nie chcecie z niecierpliwością czekać na drugą księgę.
Filary Ziemi to pozycja obowiązkowa dla fanów narracyjnych przygodówek. Ale jeszcze nie teraz, jeśli nie chcecie z niecierpliwością czekać na drugą księgę.
Ciężko napisać cokolwiek konkretnego o fabule, by nie zdradzić zbyt wiele. Ograniczmy się więc do tego, że w Filarach Ziemi przenosimy się do czasów XII-wiecznej Anglii, a tematem przewodnim historii okazuje się budowa pewnej katedry. W pierwszej księdze dostępne są trzy grywalne postacie: Tom Budowniczy (nazwisko istotnie sugeruje, że jest on murarzem), brat Philip (mnich), a także Jack (młody chłopak, który początkowo - razem z matką - musi szukać środków do życia z dala od cywilizacji). Recenzowana produkcja opowiada zatem o ludziach. Ich problemach i troskach życia codziennego. Choć nie ma tu żadnej dynamicznej akcji, już po kilkunastu minutach trudno nie przejmować się losem postaci widocznych na ekranie. Sam prolog chwyta za serca tak mocno, że mamy ochotę zrobić wszystko, by pomóc bohaterom. Z czasem oczywiście nie wszystkim, bo Filary Ziemi to - poniekąd - również walka dobra ze złem.
Można rzecz jasna powiedzieć, że to zasługa samego Kena Folletta, którego Filary Ziemi są przecież rewelacyjne. Ale wystarczy porównać sam początek książki do scenariusza przygodówki, by zauważyć, ile pracy Daedalic Entertainment włożyło w przeniesienie historii z kart powieści do wirtualnego świata. Od razu warto dodać, że znajomość historii opowiedzianej w dziele wspomnianego pisarza nie jest wymagana do tego, by zrozumieć fabułę gry.Siła growej adaptacji Filarów Ziemi tkwi zarówno w opowieści, jak i świetnie narysowanych postaciach. Choć podejmowanie decyzji w toku rozgrywki nie wpływa bezpośrednio na samą fabułę, i tak jest konieczne, bo właśnie owe wybory sprawiają, że niektórzy bohaterowie darzą się sympatią, a inni robią sobie na złość (zresztą nie bez przyczyny). Na uwagę zasługuje również brak mechaniki "postać zapamięta to" znanej z produkcji Telltale Games. Tutaj bohaterowie w istocie zapamiętują nasze poczynania, ale bez informowania nas o tym fakcie. Z czasem może to prowadzić do różnych konsekwencji (ostatecznie jednak nie zmienia to ogólnych założeń scenariusza, bo ten jest w sumie liniowy).
Mechanika rozgrywki w Filarach Ziemi nie jest skomplikowana. W istocie nie jest to klasyczna przygodówka, ale interaktywna opowieść. Próżno tutaj szukać wymagających zagadek natury logicznej, zmuszających do znalezienia określonych przedmiotów, łączenia ich czy też używania w odpowiednich miejscach. Jeśli do naszego ekwipunku trafi na przykład klucz, to skorzystamy z niego przy pierwszych napotkanych drzwiach. W grze dostępne są również wskazówki, które aktywujemy na wybranych obiektach otoczenia czy też podczas rozmów z napotkanymi postaciami. Zabawę można sobie jeszcze bardziej ułatwić, podświetlając jednym przyciskiem wszystkie interaktywne obiekty w danej lokacji. Ciężko się więc tutaj zgubić i nie doprowadzić historii do finału. Wszystko po to, byśmy skupili się właśnie na opowieści.Filary Ziemi na pierwszy rzut oka nie zachęcają do siebie jednak tymi wszystkimi zaletami, o których wspomniałem powyżej, ale przykuwają wzrok ze względu na przepiękną oprawę graficzną. Choć czasy, w których toczy się akcja produkcji, są bardzo nieprzyjazne i wręcz przykre dla niektórych bohaterów opowieści, sylwetki poszczególnych postaci, jak również samo otoczenie, wygląda tu po prostu niesamowicie. Mimo wszystko nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem, bo Daedalic Entertainment jest doskonale znane z przepięknie wykonanych, dopracowanych w najmniejszych szczegółach lokacji. Odnoszę jednak wrażenie, że w przypadku Filarów Ziemi niemieckie studio wspięło się na wyżyny swoich umiejętności.
Tak, jak napisałem we wstępie, Filary Ziemi to świetna gra. Dlatego też nie polecam grać w nią już teraz, ale dopiero za jakiś czas, kiedy pojawią się wszystkie księgi (pierwsza z nich zawiera 7 rozdziałów, więc łącznie będzie ich pewnie ponad 20), co powinno nastąpić - mam nadzieję - najpóźniej do końca tego roku. Na długo przed premierą nowych odcinków można natomiast powiedzieć, że Deadelic Entertainment ponownie udowodniło, że jest jedną z najlepszych firm na świecie zajmujących się tworzeniem gier przygodowych.Ocena pierwszej księgi gry Filary Ziemi - 8,5/10
Daedalic Entertainment bardzo długo kazało graczom czekać na premierę drugiej księgi epizodycznej przygodówki Filary Ziemi, której pierwszą odsłonę recenzowałem pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Po kilku miesiącach od wydania debiutanckiego rozdziału zatytułowanego Z popiołów na Steamie pojawił się kolejny odcinek, Siejąc Wiatr (drugi z trzech zaplanowanych). Na przejście każdego z tych epizodów trzeba poświęcić około siedmiu godzin, czyli znacznie więcej niż w przypadku pojedynczych rozdziałów gier serwowanych przez studio Telltale Games odpowiedzialne chociażby za he Walking Dead.
Wspominam o długości rozgrywki dlatego, że w przypadku Filarów Ziemi dużo lepszym pomysłem byłoby publikowanie nowych, krótszych epizodów znacznie częściej, bo przez niespełna pół roku można łatwo zapomnieć, co dokładnie wydarzyło się w poprzednim odcinku, kim są bohaterowie i jakie łączą ich relacje. Zwłaszcza, że scenariusz opisywanego dzieła jest naprawdę wielowątkowy i przewiduje liczne przeskoki w czasie, a to oznacza, że sylwetka postaci, którą doskonale pamiętamy z pierwszej księgi, w drugiej prezentuje się już nieco inaczej. Dlatego też na początku nowego epizodu stosunkowo długo, bo aż przez kilkadziesiąt minut, zastanawiałem się, o co tutaj tak naprawdę chodzi.Długi czas oczekiwania na premierę nowego epizodu Filarów Ziemi to jedyne zastrzeżenie w kierunku najnowszej propozycji Daedalic Entertainment, które już w sierpniu 2017 roku udowodniło, że potrafi wzbudzić u odbiorcy naprawdę rozmaite uczucia, a świetnie poprowadzony scenariusz (to oczywiście poniekąd zasługa materiału źrodłowego, bo całość bazuje na słynnej powieści Kena Folletta), dobrze napisane dialogi i fenomenalny voice-acting sprawiają, że nie sposób nie przejmować się losami postaci. Do tego stopnia, że pod nosem nawet powtarzałem sobie, co powinni sobie powiedzieć widoczni na ekranie bohaterowie, by ich historia zakończyła się szczęśliwie. Zwłaszcza, że w ciągu kilku minut akcja poprowadzona jest w taki sposób, że doprowadza gracza do huśtawki nastrojów: smutek, radość, żal, współczucie... Wszystkie te uczucia naprzemiennie towarzyszą nam podczas rozgrywki.
Wybierając odpowiednie kwestie dialogowe poniekąd możemy zadecydować o tym, jaka przyszłość czeka niektóre postacie w Filarach Ziemi, ale system podejmowania decyzji działa tu podobnie jak w grach Telltale Games. Tak czy owak scenariusz musi podążać ścieżką wyznaczoną przez twórców, ale co z tego, skoro jest on napisany w sposób perfekcyjny? Zapomnijcie o bezbarwnych postaciach, których imiona ulotnią się wam z głowy natychmiast po ukończeniu zabawy. Każdy z bohaterów zapada w pamięć na długi czas, bo ma swój charakter, swoją historię i nie jest wyłącznie zlepkiem pikseli. Poza tym pojedyncze wątki tych postaci splatają się w spójną całość, tworząc naprawdę ciekawą i wartą poznania fabułę, w której ciężko doszukać się jakichkolwiek nieścisłości.Jak już zapewne zauważyliście, nie zamierzam nawet przedstawiać zarysu historii zaprezentowanej w nowej księdze Filarów Ziemi, ale dodam, że akcja rozpoczyna się tuż po zakończeniu opowieści ukazanej w pierwszym rozdziale. Dowiecie się więc między innymi jak potoczyły się losy Toma Budowniczego, co się stało z Alieną i Jackiem, a także jak zmiana władzy wpłynęła na mieszkańców Kingsbridge. Tak naprawdę powiedziałem już całkiem sporo, ale bez obaw – nic więcej nie dodam, by nie psuć zabawy. Nadmienię jednak, że Siejąc Wiatr w moim odczuciu jest jeszcze lepszy niż wcześniejszy epizod ze względu na znacznie większą liczbę momentów, podczas których aż ciężko uwierzyć w to, co wyprawiają niektórzy bohaterowie.
Filary Ziemi świetnie pokazują, z jakimi problemami musieli radzić sobie Anglicy w XII wieku. Scenariusz tej przygodówki podejmuje wiele istotnych tematów związanych z polityką, władzą, miłością, kościołem, zdradą czy poświęceniem. Naprawdę – przekrój zagadnień jest ogromny i poniekąd właśnie w tym tkwi moc recenzowanego dzieła, które po prostu trzeba poznać. Ale jak już napisałem wcześniej – nie teraz, lecz dopiero po premierze trzeciej księgi, która ma ukazać się w pierwszym kwartale tego roku.Ocena drugiej księgi gry Filary Ziemi - 9/10
Jest taka jedna scena pod koniec Filarów Ziemi, która wzbudza na tyle skrajne uczucia, że po prostu ma się ochotę wejść do monitora i zdrowo potrząsnąć niektórymi postaciami. No bo jak tak można? Ale w czasach, kiedy toczy się akcja tej narracyjnej przygodówki bazującej na powieści Kena Folletta palenie ludzi na stosie było czymś... Może nie "normalnym", ale powszechnym. I wydawać by się mogło, że finał takiej sytuacji może być tylko jeden. Ale nie w Filarach Ziemi, które po prostu wgniotły mnie w fotel.
Filary Ziemi w pierwszej i drugiej odsłonie miały wiele chwytających za serce momentów i nie inaczej jest w finałowej księdze, która nie jest co prawda tak udana, jak poprzednia, ale trzyma poziom debiutanckiego rozdziału. Ostatecznie otrzymujemy godne zwieńczenie poszczególnych wątków opowieści, ale nie zamierzam zdradzać, czy wszystkie kończą się szczęśliwe. Dodam natomiast, że podczas zaledwie pięciogodzinnej kampanii (to najkrótsza część Filarów Ziemi od Daedalic Entertainment) na ekranie ponownie zobaczymy Alienę, Jacka, Philipa, Jonathana i wiele innych postaci. Daje to jasny sygnał, że w końcu dowiemy się, jak potoczyły się ich losy i co wydarzyło się w Kingsbridge, a także poza nim.
Oko cyklonu nie jest jednak epizodem bez wad. Owszem, fabuła Filarów Ziemi to majstersztyk w każdym calu i dzięki niej nie nudzimy się ani przez chwilę, jednak mimo wszystko autorzy zdecydowali się na zbyt wiele przeskoków w czasie. Tak, jakby po pierwszej i drugiej księdze zauważyli, że pozostało im jeszcze sporo materiału źródłowego i trzeba go "upchnąć" w ostatnim rozdziale, by wreszcie go skończyć.
Zastrzeżenia mam również do przedziałów czasowych, w których udostępniano kolejne epizody. Mogłyby być one krótsze, ale wydawane częściej, a nie co kilka miesięcy. Przez kilkanaście tygodni (a czasem chyba i więcej) można zapomnieć o powiązaniach między bohaterami i niejako pogubić się w opowiadanej historii. Przynajmniej na początku każdej księgi, bo potem coś nam tam zaczyna świtać i stopniowo przypominamy sobie wątki z poprzednich odcinków Filarów Ziemi. Teraz to już nie problem, bo wszystkie trzy księgi są dostępne; poza tym taki już urok epizodycznych przygodówek, prawda?
Warto również zaznaczyć, że Filary Ziemi - Oko cyklonu kładzie nacisk na scenariusz jak żadna inna księga. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej to fabuła grała pierwsze skrzypce, a rozgrywka stanowiła jedynie dodatek do historii (oprócz eksploracji mieliśmy także nieskomplikowane QTE oraz konieczność wykorzystywania posiadanych przedmiotów w odpowiednich miejscach; autorzy całkowicie zrezygnowali z łamigłówek). Tutaj mamy jeszcze mniej gameplaya, więc przez większość czasu po prostu oglądamy przerywniki filmowe lub słuchamy dialogów. Nietrudno również zauważyć, że podejmowanie decyzji nie ma większego wpływu na to, jak potoczy się fabuła.
Co prawda trochę ponarzekałem, ale podsumowując muszę dodać, że Filary Ziemi to bezsprzecznie jedna z najlepszych narracyjnych przygodówek ostatnich lat. Jako że dostępne są już wszystkie trzy księgi, to polecam ich zakup wszystkim miłośnikom gatunku, którzy oczekują naprawdę ciekawej i rozbudowanej historii o miłości, odkupieniu, poświęceniu i zdradzie. Brzmi to trochę górnolotnie, ale w istocie scenariusz podejmuje nie tylko wyżej wymienione tematy, ale i inne zagadnienia. W połączeniu ze świetnie nakreślonymi postaciami,przejmującymi dialogami oraz fenomenalną oprawą audiowizualną otrzymujemy tu niezwykle interesującą mieszankę.
Ocena trzeciej księgi gry Filary Ziemi – 8,5/10