Surviving Mars pozwala stworzyć kolonię ludzkości na Czerwonej Planecie. Tak samo, jak w rzeczywistości, nie jest to jednak droga usłana różami.
Surviving Mars pozwala stworzyć kolonię ludzkości na Czerwonej Planecie. Tak samo, jak w rzeczywistości, nie jest to jednak droga usłana różami.
Po ogromnym sukcesie Cities: Skylines, które zostało stworzone przez Colossal Order, firmie Paradox Interactive udało się nawiązać współpracę z innym, równie świetnym producentem gier strategicznych, Haemimont Games (ludzie mający na swoim koncie ostatnie części serii Tropico). Owocem tego porozumienia jest może nie idealne, ale na pewno bardzo grywalne Surviving Mars, na które ostrzyłem sobie klawiaturę już od długiego czasu. Choć kilka aspektów rozgrywki można było tu rozwiązać lepiej, nie czuje się zawiedziony i uważam, że to naprawdę udany city-builder. A może raczej colonization-builder?
Jako że akcja Surviving Mars toczy się na Czerwonej Planecie, rozgrywka przebiega tu nieco inaczej niż w city-builderach osadzonych na Ziemi. Po kilku minutach od uruchomienia swojej pierwszej gry można czuć się mocno zagubionym. W takiej sytuacji przydałby się konkretny, rozbudowany i wyjaśniający poszczególne zasady zabawy samouczek. Takiego jednak nie znajdziemy w recenzowanej produkcji, bo oferuje ona wyłącznie system wskazówek. Podpowiedzi „wyjaśniające” kolejne aspekty związane z budowaniem kolonii na Marsie zbyt szybko znikają z ekranu, a nawet jeśli pozostają na nim ciut dłużej, to i tak nie tłumaczą wszystkiego w stu procentach (stąd też cudzysłów widoczny powyżej). Wracając jednak do tematu, możemy rozwiązać ten problem na dwa sposoby. Albo metodą prób i błędów, albo też przeklikując się przez menu główne, by tam dogłębnie zapoznać się z tutorialowymi komunikatami.
Zanim jednak będziemy panikować i zastanawiać się, czy to, co robimy, ma w ogóle jakikolwiek sens, ustalimy szereg kryteriów, dzięki którym określimy poziom trudności naszej misji. Ta może okazać się bardzo wymagająca, ale w żadnym przypadku bajecznie łatwa. Nawet jeśli sponsor zaoferuje nam dostęp do sporej liczby gotówki, a teren okaże się nad wyraz przyjazny (dużo zasobów do wydobycia, małe szanse na jakąś katastrofę czy też wystąpienie niesprzyjających warunków pogodowych typu burza śnieżna lub deszcz meteorytów), to i tak nie powinniśmy lekceważyć swojego zadania. Bardzo niski poziom trudności nie oznacza bowiem, że wszystko zrobi się samo. Wciąż będziemy mieli ręce pełne roboty.
Skoro chwilę wcześniej padło słowo „misja” to warto dodać, że w Surviving Mars nie znajdziemy tradycyjnej kampanii podzielonej na etapy. Gra oferuje wyłącznie tryb sandboksowy (z opcją wyboru tajemnicy, która pełni funkcję zdarzenia losowego i także wpływa na poziom trudności), a naszym jedynym celem jest stworzenie kolonii na Marsie przy wykorzystaniu dostępnych środków. Skoro już wybraliśmy teren do lądowania i stwierdziliśmy, że jest on doskonale wyposażony w źródła wody, cement, metale i inne surowce niezbędne do wykonania naszego zadania, możemy pójść o krok dalej. Zanim nasze robociki pojawią się na powierzchni Czerwonej Planety dowiemy się, że została ona podzielona na kwadratowe pola. Tutaj należy zrobić użytek z sond, by zeskanować poszczególne sektory, a co za tym idzie odkryć złoża surowców i dowiedzieć się, gdzie dokładnie mamy wylądować.
Jak nietrudno się domyślić, woda i tlen stanowią klucz do przetrwania dla naszych przyszłych kolonistów. Musimy o tym pamiętać, tworząc infrastrukturę na Marsie. Nie można jednak zapominać o surowcach do budowy poszczególnych konstrukcji i odblokowywaniu nowych możliwości umiejscowionych na drzewku rozwoju technologicznego (w każdej rozgrywce jest ono inaczej ułożone). Dlatego też dbamy o elektronikę, by mieć dostęp do prądu i móc zasilać wszystkie obiekty widoczne na mapie. Ogromne znaczenie mają również magazyny. Trzeba je sukcesywnie budować, by nie zabrakło miejsc do składowania surowców oraz innych przedmiotów.
Pamiętacie, jak w The Sims najpierw budowaliście dom, a potem wprowadzaliście do niego mieszkańców? W Surviving Mars jest podobnie, więc jeśli na Czerwonej Planecie jest tlen i woda, to należy zbudować pierwsze kopuły. Dopiero potem można sprowadzić z Ziemi pierwszych kolonistów. W międzyczasie powinniśmy również korzystać z możliwości zakupu innych rakiet dostarczających surowce oraz zajmujących się transportem ludzi. Im z kolei nie wystarczy jedynie powietrze i możliwość zaspokojenia pragnienia. Ludzie na Marsie mają więcej potrzeb. O jedzeniu wspominać raczej nie trzeba, ale o tym, że w okolicy trzeba postawić również jakieś budynki, stanowiące atrakcję dla naszych podopiecznych, jak najbardziej. Każdy człowiek w grze ma unikatowe cechy i o każdego trzeba dbać indywidualnie. Nie piszę tego na wyrost, bo zdarza się, że ludzie w Surviving Mars najzwyczajniej w świecie wariują, a nawet popełniają samobójstwo.
Jeśli po kilkunastu godzinach rozgrywki nasza kolonia działa, jak trzeba, nie powinniśmy jednak spoczywać na laurach. Co prawda bierne obserwowanie dobrze funkcjonującej infrastruktury na Czerwonej Planecie jest nad wyraz przyjemne, ale praktycznie niemożliwe. Surviving Mars zostało bowiem skonstruowane tak, by gracz był cały czas zaangażowany w to, co dzieje się na ekranie monitora. A to jakiś budynek nie działa, a to skończyły się zasoby i trzeba szukać ich gdzieś indziej, a to warto coś naprawić czy też dowiedzieć się co komu dolega (oraz zastanowić się jak można mu pomóc), i tak dalej, i tak dalej.
Czerwona Planeta nie jest szczególnie atrakcyjnym miejscem. Przynajmniej w kwestii wizualnej, bo dla naukowców to wciąż ogromna zagadka i przedmiot do wielu dyskusji i badań. Piszę o tym, bo grafika w Surviving Mars również nie należy do tych, które potrafią zauroczyć odbiorcę. Mimo wszystko całość prezentuje się naprawdę solidnie, a szczególne wrażenie robią dopracowane w najmniejszych szczegółach animacje kolonistów czy też rozmaitych jednostek (np. dronów). W parze z tym idą naprawdę niskie wymagania sprzętowe (w zalecanych mamy ledwie 8 GB RAM-u, procesor Intel i5 oraz grafikę GeForce 750 Ti z 4 GB VRAM), co jest bardzo dobrą informacją nie tylko dla samych graczy, ale i osób, które zamierzają przygotowywać mody.
Surviving Mars nie jest jednak wolne od błędów. Wspomniałem już o tutorialu, który nie spełnia swojego zadania, ale to nie wszystko. Inna sprawa to sterowanie ograniczone wyłącznie do możliwości korzystania z myszy (samo wywoływanie menu tworzenia budynków pod PPM jest w porządku, ale przydałoby się dodanie opcji przesuwania ekranu WASD i obracania go przy użyciu Q i E), które zaczyna mocno doskwierać, kiedy musimy wydawać pojedyncze rozkazy wszystkim jednostkom. Irytować czy też raczej przeszkadzać może również brak kampanii z prawdziwego zdarzenia, ale to już raczej kwestia bardzo osobista – mnie swoboda i brak odgórnie wyznaczonych celów jak najbardziej odpowiada.
Z powyższych akapitów wyłania się obraz bardzo udanego city-buildera, którego autorzy, czyli studio Haemimont Games, znów pokazali klasę. Surviving Mars ma swoje wady, ale zalet jest na tyle dużo, że grę można z czystym sumieniem polecić wszystkim fanom wspomnianego gatunku.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!