Weedcraft Inc skupia się na uprawie trawki, wyłącznie od strony biznesowej.
Weedcraft Inc skupia się na uprawie trawki, wyłącznie od strony biznesowej.
Weedcraft Inc to gra ekonomiczna od polskiego studia Vile Monarch, w której próbujemy zbić fortunę na marihuanie. Oczywiście, nie będzie to takie proste - zajmując się nielegalnym biznesem, trzeba martwić się o wiele więcej rzeczy niż gdybyśmy np. sprzedawali pieczarki. A to policja węszy w naszej piwnicy, a to konkurencja, nie przebierając w środkach, próbuje nas wygryźć, a to pomocnicy lądują w więzieniu. Cały czas musimy też dbać o finanse: klienci są wybredni i narzekają na jakość towaru i cenę, a wykupywanie ulepszeń, sprzętu i zdobywanie nowych umiejętności jest dość kosztowne. Potrzebujemy też coraz więcej miejsca, gdzie moglibyśmy uprawiać i sprzedawać zioło, a przecież nie wystarczy zajęcie kolejnego budynku, trzeba jeszcze regularnie opłacać rachunki za czynsz, prąd... Okazuje się, że zgromadzenie majątku zajmie o wiele więcej czasu niż mogłoby się wydawać.
Gra oferuje dwa scenariusze. W pierwszym wcielamy się w byłego studenta MBA, którego ojciec właśnie zmarł, zostawiając synów w finansowych tarapatach. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia: brat naszego bohatera proponuje, by zacząć handel marihuaną i pokazuje swą niewielką uprawę w piwnicy rodzinnego domu. Tu poznamy dokładnie mechaniki rozgrywki. W drugim scenariuszu - trudniejszym, w którym wykorzystamy wszystko, czego nauczyliśmy się wcześniej - wskakujemy w buty mężczyzny, który za nielegalną uprawę i przemyt trafił do więzienia. Po latach odsiadki wyszedł na wolność, lecz nie oznacza to, że może zapomnieć o przestępczej przeszłości. Teraz chce powrócić do dawnego zajęcia i kontaktuje się z dawnym wspólnikiem, Mattym, który obecnie prowadzi legalną firmę zajmującą się sprzedażą zioła.
Wcielając się w dawnego studenta, możemy krok po kroku opanowywać mechaniki zabawy. Na początku mamy jedną odmianę marihuany, którą interesują się włóczędzy (od nich, jak łatwo odgadnąć, wiele się nie wyciśnie, ale też mają niewielkie wymagania, więc nie trzeba się martwić o jakość). Wkrótce po wykonaniu pierwszych zadań odblokowuje się drugi typ, po który sięga nieco ciekawsza klientela - tzw. normalsi i pakerzy. Z czasem będziemy mogli spróbować dotrzeć z towarem do hipsterów, chorych na padaczkę, na raka i wielu innych grup, gotowych zapłacić więcej, lecz i mających specyficzne wymagania co do jakości towaru i gusta. Krok po kroku rozwijamy się i inwestujemy w coraz ciekawsze odmiany zioła.
W pierwszych momentach można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z facebookowym klikadłem. Większość czasu na początku spędzamy w piwnicy, podlewając doniczki i przycinając rośliny, by szybciej rosły. Przycinanie roślin to mini-gra, polegająca na przytrzymaniu przycisku myszki - nie za krótko, nie za długo. Przy okazji eksperymentujemy z nawożeniem. Każda roślina ma własne preferencje dotyczące ilości potasu, fosforu i azotu, lubi inną temperaturę i wilgotność powietrza, ale nie wiadomo dokładnie, jaką. Z tego powodu uprawianie najróżniejszych odmian w jednym pomieszczeniu nie jest najlepszym pomysłem. Z początku będziemy sprawdzać optymalne warunki metodą prób i błędów, dopiero na dużo dalszym etapie gry możemy zbudować laboratorium, które regularnie generuje punkty badawcze, co pozwoli po prostu dowiedzieć się wszystkiego na temat optymalnych warunków dla danej rośliny.
W końcu produkcja zioła rusza pełną parą. Odkrywamy, jak uzyskać lepszą jakość, więc klienci zaczynają to doceniać. Cenę można podnieść, lecz trzeba uwzględnić, ile dane ugrupowanie jest gotowe zapłacić i czy konkurencja nie oferuje tego samego (lub nawet czegoś lepszego) taniej. Od czasu do czasu pojawią się nowi rywale, którzy będą chcieli uszczknąć kawałek rynku dla siebie, więc nawet jeśli się kogoś pozbędziemy, to nie oznacza, że zapewnimy sobie spokój na zawsze.
Rozbudowujemy dalej piwniczkę w domu rodzinnym, ale - niestety - całego miejsca na doniczki przeznaczyć nie można. Każda żarówka generuje temperaturę, więc trzeba zadbać o wiatrak, by nie było za gorąco, rośliny pachną i przyciągają uwagę stróżów prawa, więc zainwestowanie w filtr powietrza pozwoli uniknąć kłopotów (przynajmniej z początku), każde urządzenie zużywa prąd, a nietypowe zapotrzebowanie na energię też interesuje policję, więc trzeba wreszcie pomyśleć o przeznaczeniu sporej ilości miejsca na przykrywkę typu herbaciarnia czy pizzeria.
Zapewniwszy sobie w miarę stabilną sytuację i dochód, można pomyśleć o wykupieniu kolejnego miejsca. Problem w tym, że przeskakiwanie między kilkoma piwnicami, by przycinać i podlewać rośliny, a przy tym co chwila przenosić się na targ, by sprzedać to, co udało się wyprodukować oraz zajmować się obsługą przykrywek szybko okazuje się zbyt dużym obowiązkiem dla jednego człowieka. Z tego też powodu zatrudniamy pracowników. Pracownicy nie są jednak tylko cyferką oznaczającą, w jak dużej liczbie obowiązków mogą nas wyręczyć i ile miesięcznie trzeba będzie im zapłacić. Poszczególne osoby mają różne podejście do marihuany, motywację i osobowość, więc nie liczy się tylko to, co umieją i ile chcieliby zarabiać - niektórzy nie są skłonni do podejmowania nielegalnych działań. Każdy ma na początku talenty powiązane ze sprzedażą, uprawą zioła i umiejętnościami interpersonalnymi. W miarę postępów zdobywa doświadczenie i można przeznaczyć je na rozwój umiejętności, by np. sprawniej podlewał i przycinał rośliny, zapewniając tym samym lepszą jakość towaru. Jednak im bardziej wykwalifikowany pracownik, tym więcej kosztuje - po zainwestowaniu punktu w jego rozwój możemy być pewni, że szybko poprosi o podwyżkę.
Zarobione pieniądze równie szybko topnieją, jak je zarabiamy i ciągle na coś brakuje. Rozbudowywanie się jak najszybciej i wykupywanie nowych lokacji w kolejnych miastach, by mieć jeszcze więcej zioła na sprzedaż niekoniecznie będzie najlepszą taktyką. Pieniądze można inwestować na najróżniejsze sposoby: odblokowywanie ulepszeń, odblokowywanie nowych odmian zioła, odblokowywanie umiejętności, zatrudnianie pracowników, zadbanie o odpowiednią przykrywkę, by nikt nie odkrył działalności. Czasem potrzeba będzie wyciągnąć kogoś z więzienia, przekupić policję, założyć legalną działalność, zapłacić pracownikowi, by zaszkodził konkurencji np. wykradając ich zioło albo przygotować się, że zatrudnieni przez nas ludzie zechcą uciec do naszych rywali, jeśli nie otrzymają więcej pieniędzy - zawsze może zdarzyć się niespodziewany wydatek, a bycie na minusie przez długi czas nie skończy się dla nas ciekawie.
W grze możemy rozmawiać z wieloma osobami, by zyskać ich sympatię: z przedstawicielami policji, z konkurencją, z każdym z pracowników z osobna. Początkowo wydaje się, że poznawanie ich osobowości, zainteresowań czy szukanie na nich haków będzie ciekawe, ale wkrótce okazuje się, że wielu z nich powtarza w kółko te same, nic nie znaczące kwestie. Szybko więc pogaduszki sprowadzają się do przeklikiwania kolejnych opcji. Niemniej trzeba poświęcić na to czas, gdyż ludzie darzący nas sympatią będą bardziej skłonni wykonać dla nas przysługę nawet za darmo (chyba, że np. nie zgadzają się na nic nielegalnego).
Niestety, zdarza się, że pracownicy zawracają nam głowę w kółko tymi samymi głupstwami. Jedna z moich podwładnych na pewnym etapie gry co chwila przychodziła marudzić na to, że boi się policji, nawet jeśli podejrzliwość funkcjonariuszy była na bardzo niskim poziomie. Niestety, niezależne postaci często rozpoczynają rozmowę w środku wykonywanej czynności, co trochę irytuje. Nie przypadł mi również do gustu pomysł, by zgadywać, o czym można porozmawiać z daną osobą (czasem obraża się za prośbę, by powiedziała coś o sobie, nigdy nie wiadomo też, jak dużą kwotę zaoferować, jeśli pracownik chce zarabiać więcej).
Weedcraft Inc jako symulator zarządzania sprawdza się znakomicie, jest pełen detali, rozbudowanych opcji i szczegółowych informacji. Podczas zabawy trzeba zwracać uwagę na mnóstwo elementów: co sprzedawać i komu, w jakiej cenie, jak wygryźć konkurencję, jak poprawić jakość zioła, które miejsca wykupić i jak je urządzić, kogo zatrudnić, jakie umiejętności wybrać, jak nie dać się złapać, które specjalne zadania wykonać. W pewnym momencie można nawet zmienić prawo i doprowadzić do zalegalizowania zioła. Z kolei utrzymywanie odpowiednich relacji z innymi osobami nie wypada aż tak dobrze, gdyż rozmawianie o głupstwach szybko okazuje się mało pasjonujące - postaci w kółko powtarzają te same rzeczy i rzadko da się wykorzystać zdobytą wiedzę. By mieć profity, trzeba "odbębnić" i te rozmowy, niestety, utrzymywanie dobrych relacji z policją i pracownikami nie zawsze nas uchroni przed niespodziewanymi kłopotami. Muzyka także wypada blado, to w kółko zapętlone te same dźwięki, które co prawda mnie nie irytowały, ale szybko się znudziły. Mimo wad, gra bardzo wciąga i jako symulator ekonomiczny jest świetna.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!