Inflacja zbiera żniwo, czyli gatunki, które zabiły wysokie koszty produkcji - ranking TOP 10

Mateusz Mucharzewski
2023/01/21 12:00

Wzrost kosztów produkcji to temat znany od dawna. Doszło do tego, że niektóre typy gier przestały mieć rację bytu. Ich najbardziej szkoda.

Są rodzaje/gatunki gier, które zabił spadek popularności. Kiedyś przygodówki point&click były w mainstreamie, ale dzisiaj to tylko nisza. Inne z kolei pogrążył rozwój technologii. Shootery na szynach mogły istnieć do czasu aż upowszechniły się FPS-y z pełną mobilnością. Są jednak gatunku czy koncepcje na gry, które zniknęły z rynku w ostatnich latach, wraz ze wzrostem kosztów produkcji. Ten trend zauważyłem na początku poprzedniej generacji. Jeszcze w czasach Xboksa 360/PS3 różnorodność była ogromna. Teraz jest z tym pewien problem.

Wysokie koszty spowodowały, że część pomysłów przestała być opłacalna. Szkoda, bo to powoduje braki wielu ciekawych gier. Jeśli myślicie, że nie ma problemu, może poniższe zestawienie udowodni Wam co mam na myśli.

Skradanki

Jedyną obecnie wydawaną dużą serią, która jest blisko skradanki jest Hitman. To najlepiej pokazuje jaka bieda panuje w tym gatunku. Niektóre gry mocno opierają się na unikaniu przeciwników (np. seria A Plague Tale), ale nadal daleko im do skradanek pokroju Splinter Cell. Nowych przygód Sam Fishera nie było od prawie 10 lat (!!) kiedy to na rynek trafiło Blacklist. Mimo braku tak mocnego gracza, inni duzi deweloperzy nie kwapią się do stworzenia własnego, ambitnego tytułu. Gdzieś po drodze zniknął też Metal Gear Solid, który był wielką ofiarą zmiany strategii Konami. Najwidoczniej według dużych wydawców i deweloperów skradanki wymuszają spore nakłady, a brak dynamicznej akcji i wymagający cierpliwości gameplay mogą odstraszyć istotne grupy graczy. Nic więc dziwnego, że najbliższym dużym przedstawicielem gatunku będzie Splinter Cell, ale jako remake pierwszej części, a nie zupełnie nowa gra.

Skradanki, Inflacja zbiera żniwo, czyli gatunki, które zabiły wysokie koszty produkcji - ranking TOP 10

Średniobudżetowe akcyjniaki

W czasach sprzed dwóch generacji na rynku często pojawiały się średniobudżetowe gry akcji. Z ich poziomem było różnie, ale wiele takich produkcji do teraz jest miło wspominanych przez niektórych graczy. Swoje grona fanów ma Binary Domain, Singulatiry, Lollipop Chainsaw czy Vanquish. Najczęściej były to nowe marki, zazwyczaj z mniej lub bardziej unikatowym pomysłem na siebie. Oczywiście wiele też było klonów Gears of War, ale w tej klasie średniej dało się znaleźć ciekawe produkcje. Niestety wiele z nich odnajdywało się dopiero po wsadzeniu ręki do kosza z przecenami. Dzisiaj takie projekty to niemalże pewna klapa finansowa. Przy średnim budżecie ciężko zrobić grę akcji z odpowiednim systemem walki, ładną grafiką i ciekawym level designem. Szkoda więc, że ten segment rynku niemalże upadł. Całe szczęście, że jego miejsce (skutecznie) próbuje zagospodarować segment AA.

Średniobudżetowe akcyjniaki, Inflacja zbiera żniwo, czyli gatunki, które zabiły wysokie koszty produkcji - ranking TOP 10

Sandboksy w mieście

Cała poprzednia generacja stała grami w otwartym świecie. Ich popularność trwa zresztą do dzisiaj. Zauważyliście jednak, że wszyscy deweloperzy uciekają z miast? Horizon, Far Cry, Ghost Recon, Just Cause, Red Dead Redemption, a nawet ostatnie Saints Row. Wszędzie widzimy co najwyżej małe miasteczka i ogromne otwarte tereny. W mieście byliśmy tylko w Cyberpunku 2077 i Watch Dogs. Dzisiaj koszty zbudowania tętniącej życiem metropolii są ogromne. To powoduje, że większość studiów nie chce ponosić takiego ryzyka, zwłaszcza że często największym wyzwaniem nie są pieniądze, a złożenie tak skomplikowanej konstrukcji w działającą całość. Jeszcze dwie generacje temu mogliśmy więc dostać taki tytuł jak Sleeping Dogs, a dzisiaj jest wręcz niemożliwe aby ktokolwiek porwał się na podobną grę.

Sandboksy w mieście, Inflacja zbiera żniwo, czyli gatunki, które zabiły wysokie koszty produkcji - ranking TOP 10

GramTV przedstawia:

Komentarze
13
Hagan
Gramowicz
24/01/2023 13:05

Brak nowych skradanek od 10 lat? Nie do końca, jak dla mnie Dishonored 1 i 2 to świetne skradanki, a w ostatnie Deus Ex-y grałem tak jakby to były skradanki.

dariuszp
Gramowicz
23/01/2023 10:10
Muradin_07 napisał:

To może skrócę całość, bo o ile bym chciał odpowiadać na każdy z podpunktów po kolei, to trochę bym się zasiedział z pisaniem esejów.

A może, tak po prostu - przyjmiemy, że gry komputerowe jako takie już dawno weszły w segment AAAA? O tym mówiło się w przypadku The Callisto Protocol, z jakiegoś powodu segment AAA napuchł do niebotycznych rozmiarów. Bo oczywiście, zgadzam się z tym że jeśli ktoś wkłada 100-200 milionów dolców w stworzenie gry, to chce, aby koszty produkcji się zwróciły i jeszcze udało się na tym zarobić przynajmniej połowę tego. Problem w tym, że jeśli spojrzymy na Ubisoft chociażby (to mój ulubiony przykład, niestety) to wiele z tych projektów nie trafia, mimo że zapewne w excelach się zgadza. Z prostego powodu - zamiast zrobić coś, co już się sprawdzało sili się wymyślenie koła na nowo i ubranie tego w płaszczyk nostalgii za np. Splinter Cellem w eventach z Ghost Recona. 

Nie weszły. AAAA to w zasadzie byłyby gry z budżetem znacznie większym niż 400m a to zwyczajnie nie jest prawda. Więc to jest nadal rynek AAA.

Ubisoft w zasadzie jest największym grzesznikiem jeżeli chodzi o robienie "tego co się sprawdzało" bo oni tak uparcie kopiują rozwiązania pomiędzy grami że nawet w ich ścigałce mieliśmy samochody wspinające się na górę podobnie jak się wspinasz na wierzę w AC czy FC.

To trochę tragedia sukcesu gier komputerowych jako medium, jeśli spojrzymy na to jaką drogę przebyli najwięksi wydawcy oraz zespoły, które pod nimi działają. I nie, nie chodzi o to, że tekst jest nieprawdą - to, że gry takie powstają to powstawać mogą. 

Raczej naturalna ewolucja. Im więcej pieniędzy w coś wkładasz tym bardziej sie upewniasz że te pieniądze będą bezpieczne. A rynek gier jest teraz większy niż rynek filmów.

Z filmami jest podobnie. Nie doszukasz się wielu ambitnych filmów wśród wysokobudżetowych produkcji. Zawsze jest to jakaś ładna i głupia rozrywka bo to się sprzedaje. Rynek filmów jest jak rynek gier. Wysokobudżetowe filmy na ogół zawsze bazują na jakimś istniejącym IP które się już gdzieś sprawdziło. Nie robią nic nowego.

Problem w tym, że wiele z tych projektów nie przechodzi do mainstreamu tak, jak kiedyś takowe projekty robiły to bez problemu. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę temat "indie darlings" i tytułow, które mocno momentalnie zyskują na popularności. Bo tych nisko-średniobudżetowych duchowych spadkobierców zawsze się znajdzie. Tak samo jest z tym, że ani nie ma miejsca na nowe IP, ani też nie ma miejsca na powroty gier, które kiedyś były koniami pociągowymi danych "fabryk".

Ale tak zawsze było. Gry jak LOL, Pubg, Minecraft itp. przebijają się nieczęsto ale zawsze biorą rynek szturmem i wywołują falę gatunku. Dopiero się skończyła fala Battle Royale. Jestem ciekaw co będzie następne. I niemal zawsze to robią indyki bo indyki nie boją się eksperymentów bo to ich jedyna szansa by zaistnieć. AAA zbyt boi się porażki żeby zrobić coś nowego.

Dlatego też jestem niezmiernie ciekawy jak Konami wyjdzie powrót do Silent Hilla na kilka różnych sposobów. Gdzieś tam w plotkach pojawia się również temat tego, że mogą powrócić do tematu Metal Gear Rising 2.

Problem polega na tym że Metal Gear Rising to był mix ambicji oraz pokręconych historii Kojimy oraz akcji od Platinum Games. I Platinum w ogóle nie było w tym równaniu. To Kojima się zorientował że nie dają sobie rady z gatunkiem hack & slash i poszli do najlepszych po pomoc.

Kto został w Konami kto były w stanie to potwórzyć? Chyba nikt.

Zresztą wystarczy popatrzeć na Metal Gear Survivors. Konami miało silnik gry, miało wszystkie assety, ludzi, wszystko. Mieli zrobić tylko moda zombie do tej gry. I dali ciała na całości.

Mi się wydaje że Konami się poddało jeżeli chodzi o rynek gier i dlatego przegonili Hideo. Teraz max co możemy się spodziewać to pachinko silent hill.

dariuszp napisał:

[ciach]

To może skrócę całość, bo o ile bym chciał odpowiadać na każdy z podpunktów po kolei, to trochę bym się zasiedział z pisaniem esejów.

A może, tak po prostu - przyjmiemy, że gry komputerowe jako takie już dawno weszły w segment AAAA? O tym mówiło się w przypadku The Callisto Protocol, z jakiegoś powodu segment AAA napuchł do niebotycznych rozmiarów. Bo oczywiście, zgadzam się z tym że jeśli ktoś wkłada 100-200 milionów dolców w stworzenie gry, to chce, aby koszty produkcji się zwróciły i jeszcze udało się na tym zarobić przynajmniej połowę tego. Problem w tym, że jeśli spojrzymy na Ubisoft chociażby (to mój ulubiony przykład, niestety) to wiele z tych projektów nie trafia, mimo że zapewne w excelach się zgadza. Z prostego powodu - zamiast zrobić coś, co już się sprawdzało sili się wymyślenie koła na nowo i ubranie tego w płaszczyk nostalgii za np. Splinter Cellem w eventach z Ghost Recona. 

To trochę tragedia sukcesu gier komputerowych jako medium, jeśli spojrzymy na to jaką drogę przebyli najwięksi wydawcy oraz zespoły, które pod nimi działają. I nie, nie chodzi o to, że tekst jest nieprawdą - to, że gry takie powstają to powstawać mogą. 

Problem w tym, że wiele z tych projektów nie przechodzi do mainstreamu tak, jak kiedyś takowe projekty robiły to bez problemu. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę temat "indie darlings" i tytułow, które mocno momentalnie zyskują na popularności. Bo tych nisko-średniobudżetowych duchowych spadkobierców zawsze się znajdzie. Tak samo jest z tym, że ani nie ma miejsca na nowe IP, ani też nie ma miejsca na powroty gier, które kiedyś były koniami pociągowymi danych "fabryk". 

Dlatego też jestem niezmiernie ciekawy jak Konami wyjdzie powrót do Silent Hilla na kilka różnych sposobów. Gdzieś tam w plotkach pojawia się również temat tego, że mogą powrócić do tematu Metal Gear Rising 2. 




Trwa Wczytywanie