Są rodzaje/gatunki gier, które zabił spadek popularności. Kiedyś przygodówki point&click były w mainstreamie, ale dzisiaj to tylko nisza. Inne z kolei pogrążył rozwój technologii. Shootery na szynach mogły istnieć do czasu aż upowszechniły się FPS-y z pełną mobilnością. Są jednak gatunku czy koncepcje na gry, które zniknęły z rynku w ostatnich latach, wraz ze wzrostem kosztów produkcji. Ten trend zauważyłem na początku poprzedniej generacji. Jeszcze w czasach Xboksa 360/PS3 różnorodność była ogromna. Teraz jest z tym pewien problem.
Wysokie koszty spowodowały, że część pomysłów przestała być opłacalna. Szkoda, bo to powoduje braki wielu ciekawych gier. Jeśli myślicie, że nie ma problemu, może poniższe zestawienie udowodni Wam co mam na myśli.
Skradanki
Jedyną obecnie wydawaną dużą serią, która jest blisko skradanki jest Hitman. To najlepiej pokazuje jaka bieda panuje w tym gatunku. Niektóre gry mocno opierają się na unikaniu przeciwników (np. seria A Plague Tale), ale nadal daleko im do skradanek pokroju Splinter Cell. Nowych przygód Sam Fishera nie było od prawie 10 lat (!!) kiedy to na rynek trafiło Blacklist. Mimo braku tak mocnego gracza, inni duzi deweloperzy nie kwapią się do stworzenia własnego, ambitnego tytułu. Gdzieś po drodze zniknął też Metal Gear Solid, który był wielką ofiarą zmiany strategii Konami. Najwidoczniej według dużych wydawców i deweloperów skradanki wymuszają spore nakłady, a brak dynamicznej akcji i wymagający cierpliwości gameplay mogą odstraszyć istotne grupy graczy. Nic więc dziwnego, że najbliższym dużym przedstawicielem gatunku będzie Splinter Cell, ale jako remake pierwszej części, a nie zupełnie nowa gra.
Średniobudżetowe akcyjniaki
W czasach sprzed dwóch generacji na rynku często pojawiały się średniobudżetowe gry akcji. Z ich poziomem było różnie, ale wiele takich produkcji do teraz jest miło wspominanych przez niektórych graczy. Swoje grona fanów ma Binary Domain, Singulatiry, Lollipop Chainsaw czy Vanquish. Najczęściej były to nowe marki, zazwyczaj z mniej lub bardziej unikatowym pomysłem na siebie. Oczywiście wiele też było klonów Gears of War, ale w tej klasie średniej dało się znaleźć ciekawe produkcje. Niestety wiele z nich odnajdywało się dopiero po wsadzeniu ręki do kosza z przecenami. Dzisiaj takie projekty to niemalże pewna klapa finansowa. Przy średnim budżecie ciężko zrobić grę akcji z odpowiednim systemem walki, ładną grafiką i ciekawym level designem. Szkoda więc, że ten segment rynku niemalże upadł. Całe szczęście, że jego miejsce (skutecznie) próbuje zagospodarować segment AA.
Sandboksy w mieście
Cała poprzednia generacja stała grami w otwartym świecie. Ich popularność trwa zresztą do dzisiaj. Zauważyliście jednak, że wszyscy deweloperzy uciekają z miast? Horizon, Far Cry, Ghost Recon, Just Cause, Red Dead Redemption, a nawet ostatnie Saints Row. Wszędzie widzimy co najwyżej małe miasteczka i ogromne otwarte tereny. W mieście byliśmy tylko w Cyberpunku 2077 i Watch Dogs. Dzisiaj koszty zbudowania tętniącej życiem metropolii są ogromne. To powoduje, że większość studiów nie chce ponosić takiego ryzyka, zwłaszcza że często największym wyzwaniem nie są pieniądze, a złożenie tak skomplikowanej konstrukcji w działającą całość. Jeszcze dwie generacje temu mogliśmy więc dostać taki tytuł jak Sleeping Dogs, a dzisiaj jest wręcz niemożliwe aby ktokolwiek porwał się na podobną grę.