Apple TV+ ma nowy serialowy hit. Produkcja osadzona w uniwersum Godzilli jest świetnym uzupełnieniem filmów.
Podróż do wnętrza Ziemi
Legendary Pictures nie było zadowolone ze sposobu dystrybucji Godzilla vs. Kong, który wiosną 2021 roku trafił jednocześnie do kin i na platformę HBO Max. Chociaż nieznane są rozmowy studia z wytwórnią, to po ruchach Legendary z kolejnych dwóch lat można wywnioskować, że ich relacje z Warner Bros. Discovery uległy pogorszeniu. Chociaż ich kolejne kinowe filmy dystrybuowane są przez WB, to postanowili rozszerzać swoje uniwersum o seriale, zarówno animowane od Netflixa, jak i aktorskie od Apple TV+, chociaż oczywistym domem dla tych produkcji była platforma Max. Tak się jednak nie stało i jeszcze w ubiegłym roku zadebiutował Monarch: Dziedzictwo potworów, czyli pierwszy aktorski serial z Monsterverse. Produkcja okazała się lepsza, niż można było oczekiwać, ale twórcy muszą popracować nad wieloma aspektami przed produkcją drugiego sezonu.
Historia rozrywa się w 2015 roku, a więc rok po ataku Godzilli na San Francisco. Cate Randa (Anna Sawai) poszukuje zaginionego ojca, jednocześnie odkrywając, że ten w Japonii ma drugą rodzinę. W Tokio spotyka Kentaro (Ren Watabe), jej przyrodniego brata, którzy wspólnie odnajdują wskazówki kierujące ich poszukiwania w stronę organizacji znanej jako Monarch. Wkrótce odkrywają, że dla organizacji badającej gigantyczne potwory zwane Tytanami pracowali ich dziadkowie, William (Anders Holm) i Keiko (Mari Yamamoto), a także Lee (Wyatt Russell), który wciąż żyje z całej trójki. Wraz z hakerką May (Kiersey Clemons) postanawiają odnaleźć starszego już Lee (Kurt Russell), aby wyjawił przed nimi swoje sekrety. Ich tropem podąża Tim (Joe Tippett), agent Monarch, który próbuje utrzymać tajemnice potworów.
Marvel mógłby się wiele nauczyć od Monarch: Dziedzictwo potworów, w jaki sposób seriale mogą budować wspólne uniwersum z filmami. Po zaprezentowaniu Pustej Ziemi w Godzilla vs. Kong, seria zyskała nowe elementy i tajemnice, które tylko czekały na rozszerzenie i ujawnienie przed widzami, jak dokładnie funkcjonuje świat potworów ukryty we wnętrzu Ziemi. Serial jednocześnie spełnia dwie funkcje, prezentując wydarzenia rozgrywające się na wiele lat przez Godzillą, jak również wypełniającą lukę między pierwszą a drugą częścią serii o Królu Potworów. Zamiast więc otrzymywać kilka produkcji, zdecydowano się na jeden, który rozbuduje Monsterverse na kilku płaszczyznach czasowych i był to strzał w dziesiątkę.
Chociaż serial poświęca najwięcej czasu wydarzeniom po pierwszej Godzilli, to zdecydowanie ciekawsze są wątki z lat 50. XX wieku, kiedy ludzkość po raz pierwszy dowiedziała się o wielkim potworze. To właśnie pod wpływem tych wydarzeń powstała organizacja Monarch, która od samego początku spodziewała się powrotu Godzilli. Nadaje to wielu dodatkowych kontekstów wszystkim filmom z Monsterverse, których odbiór za sprawą serialu mocno się zmienia. Również dlatego, że przez tyle filmów Monarch uchodziło raczej za złą korporację, a przynajmniej taką, która podejmuje niewłaściwe decyzje. Serial jednak zmienia tę perspektywę i pokazuje działania organizacji pod wieloma kątami, których w filmie do tej pory nie uświadczyliśmy.
Godzilla Powraca
Niestety gorzej wypada wątek rozgrywający się współcześnie, ale przede wszystkim za sprawą głównych bohaterów. Gdy William, Keiko i Lee tworzą zgrany tercet, który chce się oglądać na ekranie, tak młodzi bohaterowie często zawodzą. Ich problemy nie są szczególnie ciekawe, a relacje między nimi schematyczne i zbyt mechaniczne, jakby przy pisaniu tych dialogów i scen zabrakło scenarzystom odpowiedniej wrażliwości i serca, które sprawiłaby, że losy tych postaci jakkolwiek mogłyby emocjonować. Poprawę można zauważyć, gdy do drużyny dołącza starszy Lee, ale gdy tylko znika, problemy znowu się nawarstwiają. Sprawia to, że środkowe odcinki Monarch: Dziedzictwo potworów nie należą do najbardziej emocjonujących i ich oglądanie nie sprawia większej przyjemności.
GramTV przedstawia:
Polityka Apple TV+, aby tworzyć dziesięcioodcinkowe sezony, w tym przypadku się nie sprawdziła. Monarch: Dziedzictwo potworów zyskałoby na jakości, bardziej skondensowanej historii i tempie akcji, gdyby na sezon składało się sześć lub osiem odcinków. Przez to fabuła wydaje się zbyt rozwleczona, a wrażenia po świetnym początku i zakończeniu zostają nadszarpnięte przez nudny i często kiepski środek. Drugi sezon jest już w planach i mam nadzieję, że tym razem liczba odcinków zostanie lepiej dostosowana do opowiadanej historii.
Pomimo tego, że jest to serialowa produkcja, to oferuje wizualną jakość kinowych filmów. Można było mieć obawy, czy aby serial nie będzie stronił od pokazywania potworów, skupiając się przede wszystkim na kryminalnym wątku z Monarch. Nic jednak bardziej mylnego i zgodnie z podtytułem potwory stanowią ważną i integralną część serialu. Może i nie pojawiają się w każdym odcinku, ale jest ich na tyle dużo, włącznie z samą Godzillą, że ciężko poczuć się rozczarowany. A co najważniejsze wielkie i przerażające bestie wyglądają rewelacyjnie. Dokładnie widać, na co poszedł wysoki budżet produkcyjny i Godzilla jeszcze nigdy nie wyglądał tak dobrze na ekranie.
Monarch: Dziedzictwo potworów to ścisła czołówka produkcji z tego uniwersum. Nie obyło się bez irytujących problemów, przez które serial nie zachwyca tak, jakby mógł, ale mimo wszystko to wysokiej jakości rozrywka, która najlepiej sprawdza się, gdy odkrywa tajemnice Pustej Ziemi i samych potworów. Monarch jest świetnym uzupełnieniem filmów z Monsterverse, wprowadzając wiele nowych ciekawych elementów do tego świata i kontekstów, które w tak wyczerpujący sposób nie mogłyby zostać przedstawione w kinowych produkcjach. Oby drugi sezon był jeszcze lepszy.
7,0
Monarch: Dziedzictwo potworów to kolejny hit Apple TV+, który świetnie rozwija uniwersum Godzilli i Konga.
Plusy
Pierwsze i ostatnie odcinki ogląda się z wielką przyjemnością
Wprowadza wiele nowych elementów do uniwersum…
…rozbudowując również te znane z filmów
Organizacja Monarch ukazana z nowej perspektywy
Duży udział potworów w całej historii
Zwroty akcji (szczególnie ten z dziewiątego odcinka)
Postać Lee i świetni w tej roli Kurt Russell oraz Wyatt Russell
Efekty specjalne stojące na wysokim poziomie
Minusy
Historia w środkowych odcinkach nieco rozczarowuje
Kiepskie relacje między bohaterami ze współczesnej linii czasu
Też muszę się zgodzić że młodzi są najgorszą częścią serialu. Potwory mi się podobały i nie przeszkadza mi że było ich jak na lekarstwo bo właśnie taka była oryginalna Godzilla. W całym filmie potwora widziało się może 10 minut.
Ale jednak... Stawka wydawała mi się niska. Jak zobaczyłem ostatni odcinek to byłem jak "to już?". Nie widzę znaczenia tego kogo uratowali na końcu.
Takie mam odczucie jakby to była przerwa w połowie sezonu a nie sezon.
Spar1988
Gramowicz
16/01/2024 20:27
Dupy nie urwało, początek dla mnie to straszne nudy , pod koniec coś tam ruszyło. Młodzi mnie irytowali, wszyscy. Przenoszenie się wstecz było naprawdę spoko. Nie będę czekał na sezon drugi , jak kiedyś będzie to się zobaczy, takie 5+/10
Bodzio
Gramowicz
16/01/2024 09:46
Mam wrażenie, że wszystkie sceny z gigantami były w zwiastunie serialu. Jeśli ktoś liczy na dużo potworów, to się zawiedzie.