Połączenie gry losowej, Settlersów i Northgard. Tak w dużym uproszczeniu można opisać Dice Legacy, które miałem okazję sprawdzić parę tygodni przed premierą.
Połączenie gry losowej, Settlersów i Northgard. Tak w dużym uproszczeniu można opisać Dice Legacy, które miałem okazję sprawdzić parę tygodni przed premierą.
Każda gra strategiczna ma w sobie element losowości. Nie wydaje mi się jednak, żeby w jakiejkolwiek ta losowość była bardziej oczywista niż w Dice Legacy. Jednocześnie w długiej perspektywie wszystkie czynniki związane z oszacowaniem prawdopodobieństwa równoważą się i pozostają czyste umiejętności. Trochę jak w grze w karty, na przykład w pokerze turniejowym, którego osobiście uwielbiam. U samych założeń Dice Legacy jest rzucanie wirtualnymi kośćmi, jednak gra w rzeczywistości niewiele pozostawia ślepemu losowi. Liczy się zrozumienie zasad rządzących zabawą, planowanie i szybkość w podejmowaniu decyzji. Jest to więc strategia czasu rzeczywistego do szpiku kości.
Wersja przedpremierowa w którą miałem okazję zagrać oferowała jeden scenariusz w ramach którego lądujemy na obcej ziemi i zaczynamy powoli rozwijać swoją domenę. Po jakimś czasie okazuje się, że nie jesteśmy na tym nowym lądzie sami, bo zaczynają nas atakować enigmatyczni “Inni”, których ostatecznie mamy za zadanie wypędzić. W tym celu rozwijamy osadę, budując kolejne obiekty i instalacje. Niektóre z nich rozszerzą nasze pole oddziaływania, inne pozwolą na uprawianie zboża, zbieranie ziół, czy produkcję wyspecjalizowanych jednostek, w tym wojskowych. Są też budynki, które pozwolą nam łączyć czy ulepszać kostki. Zaraz… no tak, nie napisałem jeszcze niczego o kostkach.
Kostki stoją w Dice Legacy w centrum uwagi gracza. Na dole ekranu widzimy jakie mamy aktualnie do dyspozycji, czy są one “zużyte”, a także jaką mają aktualnie wytrzymałość. Kostki możemy wykorzystać po rzucie do różnych celów, w zależności od tego jaka ścianka nam wypadła. Niektóre ścianki służą do zbierania surowców, inne do eksploracji, kolejne do budowania, produkcji, walki, najazdów łupieżczych i tak dalej. Po użyciu danej kostki należy wykonać nią rzut, po którym to rzucie traci ona punkt wytrzymałości (które uzupełniamy “karmiąc” kostki w kuchni polowej). Kostki symbolizują różne rodzaje poddanych: chłopów, wykształconych obywateli, żołnierzy i tak dalej.
Włoskie studio DESTINYbit odpowiadające za Dice Legacy stworzyło wokół kostek/jednostek bardzo zaawansowaną i bardzo oryginalną mechanikę. Jak już wspomniałem, możemy odzyskiwać wytrzymałość kostek, poprzez “karmienie ich” w kuchni polowej. Podstawowymi kostkami, które możemy “mnożyć” w domach, poprzez zablokowanie jednocześnie dwóch na kilkadziesiąt sekund, są chłopi. Rozmaite zasoby pozwolą nam przekształcać je w inne typy. Kostki możemy też łączyć, tworząc tak zwane “konstrukty”, a także ulepszać poszczególne ścianki - po takim zabiegu, ścianka danej kostki będzie warta np. dwa czy więcej punktów danego rodzaju (produkcji, ataku, budowy, itd.). Co ważne, kostek możemy mieć maksymalnie na wyposażeniu dwanaście. Jeżeli będziemy mieli jednocześnie do dyspozycji więcej, będziemy musieli część odrzucić.
W system kostek wplecione są wszystkie mechaniki znane z rozmaitych RTSów, simów i city-builderów. Zbieramy zasoby aby przetrwać zimę, ulepszać i budować jednostki, czy stawiać nowe budowle. Rozwijamy drzewko technologiczne, czym odblokowujemy nowe możliwości prowadzenia rozgrywki. Handlujemy, wysyłamy misjonarzy, wreszcie ślemy swoje zbrojne jednostki przeciwko wrogom, powstrzymując ich najazdy i jednocześnie wysyłając własne. Klasyka. Co warto zauważyć, gra w wersji przedpremierowej była bardzo trudna. Chociaż na strategiach czasu rzeczywistego zjadłem zęby, tak tutaj niejednokrotnie musiałem się nagimnastykować i naklikać, żeby ogarnąć jednoczesną rozbudowę bazy, zbieranie zasobów, trenowanie wojów i odpieranie wrogich ataków. Cały czas musimy pilnować naszych kostek i przerzucać odpowiednie z nich, aby zdobyć akurat potrzebne ścianki.
Dice Legacy ma szansę zaistnieć wśród zagorzałych miłośników strategii i gier planszowych. Próbna wersja zaoferowała tylko jedną kampanię, która pozwoliła mi zapoznać się z mechaniką, a ta jest naprawdę interesująca. Jeżeli kolejne misje będą wprowadzać kolejne nowości, a przy tym będą równie trudne co ta z którą miałem okazję się zmierzyć, to gra z pewnością umości się wygodnie w swojej niszy. Pełna wersja Dice Legacy zagości na pecetowych platformach dystrybucji cyfrowej dziewiątego września bieżącego roku. W tych okolicach możecie się spodziewać też naszej recenzji.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!