Gry wideo to nie jest medium, które lubi korzystać z naszej rzeczywistości. Większość produkcji to wykreowane przez twórców światy - fantasy, science fiction czy cokolwiek innego. Mało kto próbuje przenieść do gry prawdziwe miejsca i wydarzenia. Oczywiście wyłączamy z tego najbardziej znane z popkultury rzeczy. W końcu to nie sztuka zrobić setny wirtualny Nowy Jork. Co innego pokazać w swojej grze Szczecin. Albo Pilchowice. Nieliczni porwali się na takie wyzwanie.
W dzisiejszym rankingu przyjrzymy się polskim grom, które próbują pokazać rodzimą kulturę, wydarzenia czy miejsca. Takie, o których można powiedzieć że są najbardziej… polskie. Rodzime akcenty lubią znaleźć się w zagranicznych produkcjach, ale w “naszych” potrafi ich być dużo więcej. Oby ten trend się utrzymał, bo zdecydowanie jest w naszej historii, kulturze i miejscach ogromny potencjał do wykorzystania.
Czy Wam brakuje na tej liście jakiejś gry? Są produkcje, których tutaj nie umieściłem jak Eventide 2, w którym występuje Janosik czy Blacktail, który opiera się na mitach słowiańskich (a więc nam bliskich). Być może niesłusznie.
Zaginięcie Ethana Cartera
Akcja debiutanckiej gry ekipy The Astronauts rozgrywa się w Red Creek Valley, które można wręcz nazwać najbardziej polskim, wirtualnym światem. Dzięki technologii fotogrametrii zespół deweloperski przeniósł do swojej produkcji prawdziwe miejsca. W zasadzie wszystkie kluczowe miejscówki z gry można znaleźć gdzieś na południu Polski. Przykładowo most na początku rozgrywki to kopia tego z Pilchowic. Z Karpacza wzięta została Świątynia Wang, czyli mały kościół z niewielkim cmentarzem. Listę kluczowych elementów kończy tama, czyli w rzeczywistości Zapora Pilchowicka nad rzeką Bóbr. To oczywiście najważniejsze lokacje. W zasadzie wszystko co możemy zobaczyć w Zaginięciu Ethana Cartera to prawdziwe budynki znajdujące się gdzieś w Polsce. Nie bez powodu gra ocieka klimatem. Dziwne, że widząc tak wspaniały efekt inni deweloperzy nie zaczęli kopiować tego rozwiązania.
The Medium
Bloober Team znany jest z tego, że w swoich grach przemyca bardzo dużo polskich akcentów. Najczęściej związane są one z ich rodzinnym miastem, Krakowem. W The Medium jest tego zdecydowanie najwięcej. Historię zaczynamy w kamienicy, która faktycznie istnieje i mieści się na Placu Matejki. W dalszej części tekstu jeszcze wrócimy do tego miejsca. Dalej przenosimy się do opuszczonego ośrodka wypoczynkowego. Twórcy tworząc go wzorowali się na Hotelu Cracovia, który znajduje się w samym sercu Krakowa. Nie jest on odwzorowany 1 do 1, ale w dużym stopniu wygląda identycznie. Do tego w grze można znaleźć jeszcze wiele mniejszych i większych nawiązań do polski czasów PRL, czy to w postaci porzuconego Malucha czy różnych pocztówek.
Superhot
Dużo polskich akcentów w Superhot nie ma, ale z drugiej strony jest ich wystarczająco, aby hit łódzkiej ekipy znalazł się w rankingu. Zacznijmy od tego, że wirtualny świat tego innowacyjnego shootera ma wiele rodzimych elementów, na przykład stojące na ulicach Polonezy czy Duże Fiaty. Do tego w napisach końcowych usłyszymy Republikę i utwór Psy Pawłowa, który dobrze wpisuje się w świat przedstawiony. Warto też zwrócić uwagę na akcenty wychodzące poza grę. W Łodzi, rodzinnym mieście twórców Superhot, pojawił się wielki mural z charakterystycznymi postaciami z gry. Takie rzeczy (niestety) nie dzieją się często.