Komiks: „Blacksad: Czerwona dusza”

Trashka
2007/08/20 23:53

Piękna opowieść

Piękna opowieść

Piękna opowieść, Komiks:  „Blacksad: Czerwona dusza”

Wielu fanów i fanek Blacksada zapewne westchnęło z radości i pobiegło do księgarń oraz specjalistycznych sklepów na wieść o albumie kontynuującym serię Blacksad. Tych, którzy jeszcze tego nie zrobili, gdyż owa wiadomość zdołała im umknąć, informujemy po prostu, że powinni uczynić to jak najszybciej. Przybliżmy jednak komiks osobom, które w ogóle nie słyszały o detektywie Johnie Blacksadzie.

Pomysł, by ludzi reprezentowały zwierzęta, przytrafia się od czasu do czasu rysownikom i scenarzystom. Z pewnością nieobcy jest nam choćby Usagi – zając-samuraj, a właściwie ronin, wędrujący przez na poły historyczną, na poły fantastyczną Japonię i użyczający swego miecza w sprawach uznanych przezeń za słuszne. Wtłoczenie istot ludzkich w zwierzęce skóry ma wymiar symboliczny, gdyż dzięki temu zabiegowi można wspaniale oddać charakterystyczne cechy bohaterów. Ponadto komiks taki cieszy się statusem artystycznej ciekawostki – mimo wszystko nie spotyka się owego rozwiązania na każdym kroku.

I tak Usagi Yojimbo jest królikiem / zającem (w j. japońskim słowo "usagi" określa oba te zwierzęta), co w azjatyckiej kulturze ma wydźwięk pozytywny. Królik to jeden z symboli mądrości (odniesienie do mitycznego Księżycowego Królika, jednego ze znaków zodiaku) i oczywiście zręczne, szybkie stworzenie. Guarnido i Canales zaś uczynili swego bohatera - Johna Blacksada - kotem. Dodajmy, że czarnym kotem, co okazuje się niezmiernie ważne. Raz, że dzięki temu wiemy, iż mamy do czynienia z wielkim i sprytnym Murzynem. Dwa, że nietrudno nam się domyślić, iż za naszym bohaterem krok w krok podąża pech. Najczęściej przynosi go swoim przeciwnikom, nie znaczy to jednak, że sam przegląda się w lustrze przez różowe okulary; jego serce jest mocno pokiereszowane. W innych sprawach, na szczęście, jak to kot, spada na cztery łapy. Pikanterii dodaje fakt, iż fabuła opowieści o kocim detektywie rozgrywa się w iście Chandlerowskiej scenerii lat trzydziestych-czterdziestych.

Poprzedzające niniejszy album opowieści - Pośród cieni i W śnieżnej bieli – zaprezentowało czytelnikom i czytelniczkom wydawnictwo Siedmioróg. Pośród cieni stanowiło klimatyczny „czarny kryminał” wyraźnie nawiązujący do utworów Raymonda Chandlera. Była to relatywnie prosta, acz fascynująca historia prezentująca śledztwo Blacksada, usiłującego między innymi wyjaśnić okoliczności śmierci swej dawnej kochanki. W śnieżnej bieli odznaczało się już tematyką znacznie poważniejszą. Komiks ów poruszał kwestie stereotypów i nienawiści na tle rasowym, zaś motywem przewodnim stało się morderstwo popełnione na czarnoskórym (czarnofutrym?) dziecku.

Seria wyraźnie ewoluuje, sięgając po coraz głębsze, a na pewno dalekosiężne tematy. O ile akcja części pierwszej równie dobrze mogła mieć miejsce w swoistym „everywhere and nowhere”, o tyle druga ma już stricte amerykańskie konotacje. Czerwona dusza zaś dotyczy sfery polityki. W świetle jupiterów znalazł się problem, który po dziś dzień stanowi jedną z bardziej wstydliwych kart amerykańskiej historii. Chodzi mianowicie o nagonkę na ludzi o lewicowych poglądach, jak rozpętała się w Ameryce w późnych latach czterdziestych. Nagonka owa nabrała charakteru istnego „polowania na czarownice” – tworzono wówczas tak zwaną „Czarną Listę”, w założeniach mającą zawierać nazwiska członków i sympatyków partii komunistycznej w USA. W praktyce znalazły się tam głównie osoby publicznie krytykujące wewnętrzną politykę społeczną USA oraz politykę zagraniczną. Trafiło tam wielu urzędników, naukowców i artystów. Ludzie ci w najlepszym przypadku tracili pracę, w najgorszym lądowali za kratkami pod zarzutem współpracy ze Związkiem Radzieckim. Atmosferę podgrzewały zbrodnie ludobójcze świeżo zakończonej II Wojny Światowej i temat bomby atomowej.

W scenerii owej zapisują się kolejne stronice życia Blacksada. Spotyka on między innymi starego przyjaciela, który ukrywa smutną tajemnicę, atrakcyjną, intrygującą kobietę, która być może stanie się największą miłością jego życia. Romantyczna historia przeplata się z tajemniczymi zabójstwami i politycznymi aferami. Fabuła została znakomicie skonstruowana – scenarzysta postanowił tym razem ukazać wręcz boską potęgę przypadku. To on rządzi postępowaniem bohatera i naprowadza go na kolejne tropy bądź wpycha w pułapki. Opowieść przepojona jest pewną melancholią, zarazem jednak cynicznym dowcipem, bez którego nie ma dobrego kryminału. Przy okazji niektórych bohaterów komiksu Canales i Guarnido postanowili pokazać też swoją wizję jednostki znajdującej się w pułapce własnego idealizmu – oszukanego przez samego siebie człowieka, który trafił w tryby machiny wprawionej w ruch przez ludzi nie podzielających bynajmniej owych ideałów. Samotność, bezradność i poczucie winy takiej osoby. Tak więc na stronach Czerwonej duszy odkrywają się pewne szczegóły z historii Johna Blacksada, lecz nie one grają tu pierwsze skrzypce. Dodatkowy smaczek to postacie, w których bez trudu odgadujemy ważne persony ówczesnego życia politycznego i kulturalnego; część nazwisk została zmieniona w bardzo nikłym stopniu. Tu jednak warto zaznaczyć, że Liebber raczej nie jest alterego Oppenheimera.

Największym atutem albumu okazuje się jednak strona graficzna. Kadry rozmieszczone zostały w sposób przejrzysty, klasyczny, bez zbędnych udziwnień. Rysunki i kolorystyka są po prostu przepiękne. Zwierzęce bądź na poły zwierzęce fizjonomie postaci zapełniających kadry znakomicie oddają emocje, nie mówiąc już o wspomnianych wcześniej symbolicznych cechach szczególnych (np. wysokiej rangi policjant jako owczarek niemiecki, morderca – krokodyl, czy szansonistka w Las Vegas – lisica). Szkoda tylko, że pisarka Alma Mayer, amantka tej opowieści, jest... nazbyt ludzka. Zaledwie z kilu szczegółów domyślamy się w niej kotki, przez co sposób przedstawienia Almy gryzie się z prezentacją reszty bohaterów komiksu. Niejako w drodze zadośćuczynienia zachwyca ilość szczegółów w tle (zwłaszcza scenki rozgrywające się za plecami Blacksada i jego przyjaciela / mentora – profesora Liebbera, gdy przechadzają się uniwersyteckim korytarzem).

Krótko mówiąc: warto przeczytać i obejrzeć. Uczta dla oczu; i to nie tylko dla fanatycznych wielbicieli.

GramTV przedstawia:

Plusy: + przepiękna strona graficzna + przemyślana i poruszająca fabuła + piękne wydanie w dużym formacie i twardej oprawie Minusy: - Alma wygląda nazbyt ludzko

Rysunki: Juanjo Guarnido Kolory: Juanjo Guarnido Scenariusz: Juan Díaz Canales Tytuł: Blacksad: Czerwona dusza Przekład: Maria Mosiewicz Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa twarda, kolor, 56 str. Cena: 35 zł

Komentarze
18
Lucas_the_Great
Redaktor
29/08/2007 13:16
Dnia 21.08.2007 o 08:27, Wodzasty napisał:

Lucas -> kiedy zrecenzujecie coś Manary?

Z powodu zmian technicznych na gram.pl miałem małe zamieszanie - i w poniedziałek nie pojawił się news o kolejnej recenzji komiksiu, choć została ona opublikowana. Zgadnij czyj to komiks? :) http://www.gram.pl/felieton.asp?id=1657... mówisz i masz, internet to szybkie medium, a album jest na rynku :)

Usunięty
Usunięty
22/08/2007 08:03
Dnia 21.08.2007 o 22:45, Ponury Żniwiarz napisał:

Ale nie odpowiedziałeś na zasadnicze pytanie:P w jakim Języku są one dostepne:P

Natychmiast poprawiam się - w naszym ojczystym...:)

Usunięty
Usunięty
21/08/2007 22:45
Dnia 21.08.2007 o 14:06, Wodzasty napisał:

> A w empiku będa?? Czy to tylko na zamowienie i w wersji ang?? Widziałem ostatnio El Gaucho i Indiańskie Lato... Wcześniej wydano u nas dwie części Klik!, Podróże z Fellinim i pierwszy tom Borgia, robiony do spółki z Jodorowsky''m...

Ale nie odpowiedziałeś na zasadnicze pytanie:P w jakim Języku są one dostepne:P




Trwa Wczytywanie