Sam tytuł felietonu chyba jasno zapowiada, że zamierzam skoncentrować się na tym, co mówi się na temat ACTA, nie zaś na roztrząsaniu kwestii znaczenia piractwa dla wolności internetu, czy sensowności definicji praw autorskich w świecie cyfrowych mediów. Nie będę też bezpośrednio analizował samej treści ACTA - polecam wam zrobić to na własną rękę, dokument ma raptem 28 stron a znajdziecie go chociażby pod tym linkiem. Zobaczcie, jak mało ciekawy jest to akt prawny. Zajmę się za to porządkowaniem informacyjnej Stajni Augiasza, bo w tej chwili w sieci jest tyle bzdurnych wypowiedzi i za i przeciw ACTA, że strach czytać. Wszystko z tego trywialnego powodu, iż sprawę nagłośnili hakerzy i nagle cały naród się obudził i awansował na ekspertów. Oczywiście nie czytając nawet samego dokumentu...Całość mojego dzisiejszego felietonu z cyklu W samo południe znajdziecie klikając w przycisk poniżej: