Szef Wargaming udowodniał wielokrotnie, że ambicji mu nie brakuje. Tym razem aspiracje wykraczają poza dominację Białorusinów w segmencie free to play. Chodzi o rozwój całej branży.
Szef Wargaming udowodniał wielokrotnie, że ambicji mu nie brakuje. Tym razem aspiracje wykraczają poza dominację Białorusinów w segmencie free to play. Chodzi o rozwój całej branży.
Obecnie gry wideo generują roczne obroty rzędu 75 miliardów dolarów. Kisłyj każe zapomnieć o tych drobniakach i wyznacza nowy cel - 200 miliardów obrotu w roku 2016.
Jak do tego dojść? Kisłyj ma kilka pomysłów.
Popularne gry mobilne pokroju Clash of Clans czy Puzzle & Dragons powinny wykorzystać potencjał do zapoznawania z medium nowych inwestorów. Twórcy - zwłaszcza ci mniejsi z zachodu - powinni działać prężniej na dziewiczych rynkach poza Europą i Ameryką Północną. W końcu cyfrowa rewolucja zniosła jakiekolwiek granice. Trzeci krok to współpraca. Giganci jak League of Legends czy World of Tanks powinni dzielić się danymi i spostrzeżeniami poprzez platformy społecznościowe, pomagając sobie wzajemnie. Piękna wizja, ale czy ma prawo bytu? Kisłyj zapewnia, że nie rzuca słów na wiatr.
Użyjemy tego w mądry sposób, by zmienić spojrzenie ludzi na gry. Musimy zmienić postrzeganie gier w zasadzie całego społeczeństwa. Musimy wprowadzić gry w życie ludzi.
Szef Wargamingu wjechał też na ambicję zgromadzonych na konferencji DICE Europe.
Zadajcie sobie pytanie. Ile czasu w ciągu ostatniego tygodnia poświęciłem na ulepszenie wizerunku przemysłu? Nie tylko gier, ale całego przemysłu. Musimy wyjść do ludzi. Musimy przekazać wiadomość światu na zewnątrz. Musimy zostać misjonarzami.
Jeśli to zrobimy, te 200 miliardów obrotu będzie niczym w porównaniu do tego, co osiągniemy za parę lat.