Cyrograf W grze przyjdzie nam wcielić się w Ryana Lennoxa, byłego... anioła i agenta organizacji EtherLight. Dość drastyczne i niekonwencjonalne – oraz zapewne wykraczające poza anielski etos – metody działania bohatera sprawiają, iż zostaje przez swe niebiańskie szefostwo wywalony na bruk. Oczywiście wiąże się to również z pozbawieniem go wszelkich anielskich zdolności i mocy. Lennox nie pozostaje jednak zbyt długo na zasiłku dla bezrobotnych – zgłasza się do niego szef piekielnej konkurencji, czyli agencji Abyss, składając upadłemu aniołowi propozycję nie do odrzucenia. W odwiecznej wojnie między niebiańskimi i piekielnymi siłami te drugie są obecnie w zdecydowanej defensywie, zginęła znakomita większość szatańskich agentów, a pałający żądzą zemsty Lennox wydaje się być idealnym kandydatem na superagenta. Zgadza się na propozycję i przystępuje od razu do działania, próbując na początku rozwiązać zagadkę tajemniczych badań podjętych przez EtherLight, a w późniejszym okresie zapobiec przejęciu przez agencję kontroli nad światem.
Jest to typowa gra akcji, w której przede wszystkim przyjdzie nam przemierzać kolejne lokacje i za pomocą zestawu zwykłych oraz kilku futurystycznych spluw rozwalać wszystko co żywe, rusza się i na drzewo nie ucieka. Oprócz umiejętności posługiwania się bronią – co opanował już do perfekcji – Lennox otrzyma od swego nowego szefa kilka efektownych mocy, związanych z jego nowym, diabelskim emploi. Będziemy więc mogli piekielną mocą regenerować swe życie, wysysając dusze z powalonych przeciwników, teleportować się w zasięgu wzroku czy też wzmacniać siłę strzału i uderzenia. Dodatkowo należy uważać na wszelkie święte miejsca, które odbierają nam energię mana potrzebną do tych sztuczek. Wykorzystywać za to należy mrok i ciemność, w której wspomniana mana regeneruje się ze zdwojoną prędkością. Agent Lennox otrzymał też możliwość przywierania do ścian i dyskretnego wychylania się zza nich, jednak prawdę powiedziawszy, wszelkie elementy skradankowe zostały tutaj dodane chyba na siłę i zupełnie nie sprawdzają się w grze. Po pierwsze bowiem najbardziej skuteczną metodą działania jest parcie naprzód z szybkostrzelną bronią, a mocno ograniczająca swobodę działania konstrukcja poziomów i tak nie pozwoliłaby na zastosowanie jakichś sztuczek. To zresztą jedna z największych wad gry – całkowita i totalna liniowość. Zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i konstrukcję leveli. Tutaj po prostu nie sposób zabłądzić, większość lokacji jest niezwykle mała, dużą część gry spędzimy – podobnie jak w Gears of War – na bieganiu po korytarzach czy ścieżkach łączących ze sobą nieco większe komnaty i podwórka. Najgorsze zaś jest to, że gdy już będzie nam się wydawać, iż trafiliśmy na większą przestrzeń, w którymś miejscu trafimy zapewne na szklaną ścianę. No tak, agenci, szpiedzy, Akwarium... 6 x 6 = 66 Choć sednem i kwintesencją rozgrywki jest rozwałka, autorzy starali się uatrakcyjnić nieco grę, wprowadzając kilka elementów zmuszających gracza do myślenia i kombinowania. Szkoda jednak, że i tutaj drzemiący w zagadkach potencjał został zmarnowany – są one zazwyczaj tak proste, że aż kusi użycie słowa "prostackie". Ot, zabić gościa i zgarnąć jego kartę dostępu, odczytać "ukryty" kod, teleportować się, omijając czujne oko kamery czy wiązkę lasera. Sprawia to, że niezwykle dynamiczna rozgrywka po jakimś czasie zaczyna nieco nużyć – gra aż prosi się o więcej główkowania, co na pewno przydałoby jej lepszego klimatu. A tak biegniemy jedynie po ściśle wyznaczonej trasie do przodu, zabijając wszystko, co pojawi się na drodze.Trzeba jednak przyznać, że przynajmniej nasi wrogowie nie stoją jak kołki na wyznaczonych pozycjach; próbują nas zajść z boku i – o ile pozwala na to lokacja – chowają się po ataku za przeszkodami. Pod tym względem jest całkiem dobrze – po łatwym zdjęciu pierwszego przeciwnika większość ucieka na boki, schodząc sprytnie z naszej linii strzału. Co jakiś czas, na zakończenie każdego z rozdziałów, trafimy na klasycznych bossów. Tutaj również trudno jednoznacznie ocenić ten element. Czasem bowiem są oni niezwykle ciekawi, wymagający chwili zastanowienia i wykoncypowania sposobu na ich zabicie, czasem potrafią jednak zwyczajnie rozczarować.
Wszystko to wygląda zaś bardzo efektownie. Grafika stoi na naprawdę wysokim poziomie, a jakość niektórych efektów potrafi zachwycić po dziś dzień. Co zaś najważniejsze, na pochwałę zasługuje optymalizacja silnika – w podziemnych lokacjach gra na karcie GF7900GS potrafiła wyświetlać obraz z szybkością około 160 klatek na sekundę, a w większych lokacjach framerate rzadko spadał poniżej 90. Szkoda tylko, że pomimo zastosowania fizyki opartej na rozwiązaniach AGEIA zabrakło konsekwencji w interakcji z otoczeniem, którego znakomita większość jest zupełnie odporna na nasz zmasowany ostrzał. Bardzo dobra jest również muzyka – spokojna i klimatyczna, w dynamicznych momentach rozgrywki przeradzająca się w ostry jazgot elektrycznych wioseł.Podsumowując tę krótką recenzję powstałą rok po premierze gry i biorąc pod uwagę obecną, niezwykle niską jej cenę, można ten tytuł śmiało polecić jako radośnie odmóżdżającą i relaksującą strzelankę ze świetną momentami grafiką. Nie jest to tak naprawdę gra zła, choć jest kolejnym z wielu przypadków, przy których na usta ciśnie się stwierdzenie: można było to zrobić dużo lepiej.