Myszasty: I o to w sumie rozbija się cały problem. O stosowanie wciąż najtańszych i najmniej skutecznych metod. Zamiast zapobiegania stawiamy paragraf i pilnującego go policjanta. Bo tak taniej. A skuteczność takich metod jest prawie żadna, nie wspominając o efekcie zakazanego owocu. Spójrz jak wygląda to w praktyce, jeśli nawet sądy stają po stronie młodych nazistów, uznając w tym kontekście "hailowanie" za starożytne pozdrowienie. Niestety, odpowiednie wykształcenie i wyedukowanie ludzi to rzecz niezwykle kosztowna i czasochłonna. Najprościej więc zakazać i mieć święty spokój. Rodzi to sytuacje kuriozalne, jak na przykład konieczność samodzielnego wykonywania oznaczeń na modelach samolotów - praktycznie żaden producent nie dostarcza w zestawach kalkomanii swastyk. Przecież wszyscy modelarze to kryptofaszyści, którzy tylko czekają na okazję do przejęcia świata. Jest to chore i absurdalne, tylko czekam, kiedy w programach edukacyjnych i podręcznikach niemieckie, radzieckie, włoskie, czy japońskie flagi będą zasłaniane napisem "censored". Przy odpowiednim poziomie wyedukowania młodych ludzi, żaden z nich nie zakładałby koszulki z Che, czy quasi-faszystowskiego mundurku. Bo rozumieliby, że to po prostu totalny obciach.
Lucas the Great: "Obciach" w kontekście publicznego afiszowania się z podobizną faceta, który sam powiedział, że mógłby poświęcić życie wszystkich Kubańczyków dla ogólnoświatowej rewolucji, to chyba niewłaściwe słowo. Nieważne, zejdźmy z Ernesta. Swastyki nie ma na modelach, ale symbole Armii Czerwonej jak najbardziej w pudełkach znajdziesz. Bo widzisz, popkulturowy aspekt sowieckiego komunizmu jest na Zachodzie nacechowany humorystycznie. W Red Alert 3 masz tego świetny przykład. Fikcyjny dyktator jest tak komiczny, że zza maski klauna ledwie widać twarz potwora. Taki slapstickowy tyran. Wesoły jajcarz, troszkę satyr... Zastanawiałeś się może, dlaczego komunizm jest taki "do śmiechu" w popkulturze? Zwłaszcza w kontraście do nazizmu?
Myszasty: Tego "obciachu" użyłem celowo, żeby podkreślić kontrast do wspomnianego przez Ciebie podrywu "na oryginała". Komunizm nie zawsze jest "do śmiechu", a i z faszyzmu kpiono niekiedy okrutnie, co w iście mistrzowskim stylu zainicjował Charlie Chaplin. A czemu tak się dzieje? Przyznam szczerze, że wcześniej o tym nie myślałem w takim ujęciu. Jedną z przyczyn może być to, o czym już wcześniej wspominałem - w przeciwieństwie do nas, Zachód nie żył pod "bratnią opieką" przez kilka dziesięcioleci. Ma więc dużo większy dystans do czerwonych. Drugą sprawą, po stosunkowym uspokojeniu nuklearnej paranoi, mogła być chęć "oswojenia" zagrożenia, pokazania go ludziom na zasadzie kontrastu. "My mamy demokrację i wolność, u nas jest normalnie. Nie bójcie się, popatrzcie na ten absurd, jak ktoś tak zabawny może być dla nas zagrożeniem?" Po latach życia w paranoicznej atmosferze ciągłego zagrożenia wojną nuklearną ludzie mogli potrzebować takiego zaworu bezpieczeństwa.
Lucas the Great: Wydekoltowane panny ze spluwami i czerwoną gwiazdą przypiętą do stroju oraz zabawny dyktator na tle popiersia Lenina - takie ZSRR nam zafundowali twórcy z EA LA, mieszkańcy słonecznej Kalifornii. Dorzucili tresowane niedźwiedzie. Oczywiście nie próbowali zakłamywać rzeczywistości, bo całość akcji Red Alert 3 dzieje się w świecie alternatywnym do naszego. Nie mam im za złe tego podejścia na luzie, gra się fajnie, ale jak już się zgodziliśmy, umieszczanie sierpa i młota na promocyjnych gadżetach to już nieco zbyt pochopne działanie. Może w stolicy popkultury - czyli Los Angeles - jest to "cool", ale w kraju, który jeszcze dwie dekady temu przerabiał finał realnego socjalizmu raczej nie do końca. Czyli co, Myszasty, na koniec zostanie nam smutna konstatacja, że społeczeństwo nam durnieje, ludzie wolą popcorn od historii, a my - ponieważ pamiętamy Stan Wojenny - jesteśmy starymi zdziwaczałymi prykami? Sztywniakami nie umiejącymi się cieszyć smakiem herbaty z kubeczka okraszonego symbolem masowego mordu i marudzącymi, gdy damski biust zasłania nam twarz speca od plutonów egzekucyjnych?
Myszasty: Oczywiście ludzie mają do tego prawo. Zresztą ze specami od marketingu nikt nie wygra, oni zawsze wiedzą swoje. Weź pod uwagę, że większość tego typu gier kierowana jest do ludzi, dla których wojna czy komunizm to tylko nudne 45 minut w szkole. Opowieść o zamierzchłych czasach. Ale choć przed .org dużo częściej niż "historycy" ludzie wpisują "joemonster" nie ma co popadać w paranoję. Przynajmniej dopóki dyskusje na ten temat wciąż będą się pojawiać.
Na koniec dodam jeszcze, że mój kubek do kawy ozdabia swoją ponurą facjatą niejaki Darth Vader. Te czarne charaktery mają jednak swoją charyzmatyczną magię. Ale to już temat na zupełnie inną dyskusję...