Maszyny Myszastego, czyli marzenia niedzielnego kierowcy
Nie będę niepotrzebnie przedłużał, więc tylko kilka słów wyjaśnienia. Wybierając samochody w grach, rzadko kiedy kieruję się statystykami, porównywaniem słupków, wykresów i analiz. Wybieram natomiast takie, które podobają mi się w normalnym życiu i mają w sobie to „coś” lub w jakikolwiek sposób wzbudziły moją sympatię. No i lubię klasyki - najwspanialsze samochody powstały przecież w latach 1950-1970! Ale zaraz, to chyba o supersamochodach miało być, prawda? Zatem wracam na ziemię i przedstawiam ulubione wyjątki z Shifta.
Nissan Skyline 2000GT-R (C10)
Rok produkcji: 1972
Moc silnika: 160 KM
Rodzaj napędu: na tylne koła
Prędkość maksymalna: 200 km/h
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: brak danych
Nazwa Skyline od kilku lat nierozerwalnie wiąże się z kolejnymi edycjami NFS. Począwszy od pierwszego Underground jest to absolutny przebój wśród wszystkich wirtualnych tunerów; z żadnego chyba innego wózka w tej grze nie udawało się po maksymalnym podrasowaniu tyle wyciągnąć. Tym razem natomiast niespodzianka – dostajemy w swe ręce prapradziadka R34. Samochód mało znany na naszym kontynencie, mający jednak status pojazdu kultowego w Japonii. Dlaczego? Otóż właśnie na nim doskonalił i propagował swą – wówczas nowatorską – technikę jazdy niejaki Kunimitsu Takahashi. Tak, tak. To ten skośnooki koleżka, przez którego musicie teraz gimnastykować się w drifcie. Sam samochód w owym czasie był naprawdę potężną maszyną, wyposażoną w słynny sześciocylindrowy silnik S20, w którym zastosowano rozwiązania pochodzące z przejętej przez Nissana firmy Prince – japońskiego producenta samochodów wyścigowych klasy GT. W późniejszych latach zdobył wielką sławę i renomę wśród miłośników nocnych, nielegalnych wyścigów.
Czemu akurat ten samochód? Przede wszystkim dlatego, że mam straszną słabość do wszelkich klasyków. Jest ona tak wielka, że najstarszy model obecny w grze musiał znaleźć się na mojej liście. Oczywiście jego pojawienie się w grze większość graczy odbierze raczej jako ciekawostkę, jednak... spróbujcie poeksperymentować z nim w drifcie. Nie jest to niestety maszyna łatwa do opanowania, a pierwszy z nią kontakt to zazwyczaj mnóstwo przekleństw, rzucanie padem i inne podobne atrakcje. Kiedy jednak poznacie już i polubicie tę nieco narowistą, nerwową maszynę, wynagrodzi wam to wspaniałymi oraz długimi, czyli wysoko punktowanymi poślizgami.
Toyota Corolla GTS (AE86)
Rok produkcji: 1986
Moc silnika: 130 KM
Rodzaj napędu: na tylne koła
Prędkość maksymalna: 180 km/h
Przyspieszenie od 0 do100 km/h: brak danych
Kiedy Toyota na początku lat osiemdziesiątych wypuściła na rynek nowe coupe należące do rodziny Corolla, samochód ten nie spotkał się ze zbyt entuzjastycznym przyjęciem przeciętnych klientów. Przyczyną tego było zastosowanie w tym lekkim (880 – 1090 kg) samochodziku napędu na tylne koła, co w dobie boomu dużo łatwiejszych do prowadzenia pojazdów przednionapędowych mogło wydawać się decyzją nieco kontrowersyjną. Dość szybko jednak samochód ten znalazł (szczególnie w Japonii) swoją niszę – pokochali go wszyscy niezbyt zamożni miłośnicy wyścigów, szczególnie odbywanych na krętych, górskich serpentynach. Oprócz tego auto słynie z niezwykłej wytrzymałości i trwałości – mimo zaprzestania produkcji ponad 20 lat temu, liczne egzemplarze AE86 do dziś z sukcesami biorą udział w zawodach downhill czy drift.
Kolejny klasyk w moim zestawieniu. Samochód, z którym od zawsze kojarzy mi się pojęcie driftu. Niezbyt oszałamiające osiągi (to chyba relatywnie najsłabszy pojazd w całej grze), rekompensuje mu świetne połączenie tylnego napędu z łatwością opanowania tego auta. Propozycja na pewno obowiązkowa dla każdego stawiające swe pierwsze kroki w drifcie, choć z drugiej strony, po nabraniu odpowiedniej wprawy można na tej maszynie „prześlizgać się” praktycznie do samego końca.
Mazda RX-7
Rok produkcji: 1995
Moc silnika: 265 KM
Rodzaj napędu: na tylne koła
Prędkość maksymalna: 251 km/h
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 5,9 sek.
Pierwsza generacja RX-7 zadebiutowała jeszcze w końcówce lat siedemdziesiątych, wywołując sensację nie tylko w rodzimej Japonii. Był to bowiem od czasu odejścia w niebyt firmy NSU pierwszy, seryjnie produkowany (i do dziś wyjątkowy!) samochód napędzany silnikiem Wankla. Zastosowanie silnika z wirującym tłokiem w pojeździe o bardzo opływowym nadwoziu (współczynnik oporu powietrza Cx=0,36) zaowocowało świetnymi osiągami samochodu, przy czym szczególnie wielkie wrażenie robiło rewelacyjne przyspieszenie. Obecna w grze trzecia generacja zadebiutowała w 1992 roku i, jak starsze modele z tej serii, szybko zdobyła sobie spore uznanie miłośników sportów motorowych. Samochody te startowały z sukcesami w różnorodnych zawodach, począwszy od wyścigów torowych, przez drift i rajdy, a skończywszy na 24 godzinnych maratonach.
Uwielbiam ten samochód od czasu, kiedy miałem okazję się nim nie tylko wirtualnie przejechać. Silnik Wankla z doładowaniem ma jednak jedną wadę – albo się go pokocha, albo znienawidzi. Dla mnie charakterystyczny i niepowtarzalny odgłos jego pracy (kojarzący się z wielkimi metalowymi kulkami w sokowirówce) to prawdziwa muzyka. Wózek bardzo uniwersalny, na początkowych poziomach sprawdza się wręcz doskonale. Szczególnie polecam osobom, które preferują agresywne wciskanie gazu i hamulca.
Ford Escort RS Cosworth
Rok produkcji: 1996
Moc silnika: 227 KM
Rodzaj napędu: na cztery koła
Prędkość maksymalna: 220 km/h
Przyspieszenie od 0 do 100km/h: brak danych
W 1992 roku koncern Ford postanowił wprowadzić nowy model samochodu sportowego, opartego na bardzo popularnej w Europie, piątej generacji modelu Escort. Najważniejszą zmianą było oczywiście zastosowanie mocniejszego silnika. Wybór padł na produkowaną przez angielską firmę Cosworth, dwulitrową jednostkę napędową z turbodoładowaniem o mocy 227 KM, znaną z niesamowitej podatności na modyfikacje – istnieją modele mające ponad 1000 KM. Samochód oprócz bycia flagowym sportowym modelem Forda, zaprojektowany został z myślą o udziale w WRC, w związku z czym wyposażony został również w napęd na cztery koła. Dziś należy do już do okazów kolekcjonerskich, co wynika między innymi z niewielkiej liczby wyprodukowanych w latach 1992-1996 aut – powstało ich zaledwie 7145 egzemplarzy.
Moja słabość do Escorta wynika tym razem z miłych wspomnień byłego posiadacza prawie stukonnego XR3 trzeciej generacji. Poza tym, jak można nie kochać tego największego chyba w historii seryjnie produkowanych aut spojlera? Napęd na cztery koła i mały rozstaw osi sprawiają, że wózkiem tym można poruszać się po trasie ruchem konika szachowego. Propozycja w sam raz dla zaczynających przygodę z NFS, nerwowych kierowców lubiących okalające tor trawniki.
Porsche 911 GT3 RS
Rok produkcji: 2006
Moc silnika: 415 KM
Rodzaj napędu: na tylne koła
Prędkość maksymalna: 310 km/h
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 4,0 sek.
911 GT3 zadebiutowało w 1999 roku, jako topowa wersja platformy 996, pierwszego w historii 911 z silnikiem chłodzonym wodą. Obecna w grze odmiana to jeden z najnowszych modeli, skonstruowanych w oparciu o nową generację (997) serii 911. Na bazie tej odmiany Porsche skonstruowało samochód przeznaczony specjalnie do udziału w wyścigach, zgodnie z liczącą sobie ponad ćwierć wieku tradycją, oznaczony dodatkowym skrótem RS (Rennsport). Samochód został odchudzony o 20 kg oraz poszerzony o 4,5 cm w celu uzyskania większej stabilności. Zmieniono także standardowe przełożenia skrzyni biegów, optymalizując je pod kątem przyspieszenia, co oczywiście odbyło się kosztem prędkości maksymalnej osiąganej przez ten model.
Jako wielki miłośnik Porsche 2000 musiałem umieścić w stawce choć jeden samochód tej marki. Tym bardziej że seria 911 GT3 to moim zdaniem najbardziej zgrabne modele „porszaka”, jakie zadebiutowały od kilku ładnych lat. Do 911 trzeba się przez chwilę przyzwyczajać, jednak jeśli już poczujecie ten samochód, będziecie nim wygrywać z absolutnie każdym konkurentem. Tutaj zresztą po raz kolejny jestem pełen podziwu dla niemieckich inżynierów, którym od tylu lat udaje się konstruować doskonale prowadzące się samochody, z silnikiem w tylnej części ich metalowego ciała.
Aston Martin DBR9
Rok produkcji: 2006
Moc silnika: 600 KM
Rodzaj napędu: na tylne koła
Prędkość maksymalna: brak danych
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 3,4 sek.
Po sporych finansowych kłopotach, w jakie firma popadła w latach osiemdziesiątych, wykupiony przez Forda Aston Martin powrócił w glorii i chwale dzięki dwu niezwykle udanym i pięknym modelom DB7 i DB9. Nic dziwnego, że dość szybko przypomniano sobie o bogatej tradycji i sukcesach w sportach motorowych. Już pod koniec 2004 roku zaprezentowano całkowicie przebudowany pod tym kątem model DBS9, wyposażony w zmodyfikowany, dwunastocylindrowy silnik o pojemności prawie sześciu litrów i mocy 600 KM. Co jednak najważniejsze, wagę seryjnego modelu (1710 kg) zredukowano niemalże dwukrotnie, do ledwie 900 kg. Dzięki temu uzyskano bardzo dobry stosunek mocy do wagi, co oczywiście przełożyło się na doskonałe przyspieszenie tego samochodu.
Astona DB9 niestety tylko widziałem, ale zakochałem się w tym samochodzie od pierwszego wejrzenia. Ten samochód nie jest ładny – on jest piękny. Wyczynowa (bo sportową trudno ją nazwać) wersja DB9 to przede wszystkim poczucie piekielnej mocy drzemiącej pod maską. Mocy wszakże trudnej do okiełznania. Auto jest trudne do opanowania, wymaga sporych umiejętności i maksymalnej koncentracji podczas wyścigu, daje jednak niesamowitą radość z jazdy. Jeśli Jaguar jest typowym dzikim kotem, to tutaj mamy do czynienia z tygrysem szablastozębnym. Poza tym, na bogów, to przecież Aston Martin! Czy trzeba lepszej rekomendacji?
Bugatti Veyron 16.4
Rok produkcji: 2008
Moc silnika: 1001 KM
Rodzaj napędu: na cztery koła
Prędkość maksymalna: 407,8 km/h
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 2,5 sek.
Jeśli DBS9 jest tygrysem szablastozębnym, to w tym przypadku mamy do czynienia z mityczną Bestią z dna oceanu. Po nieudanej próbie wskrzeszenia marki we Włoszech w latach 1987-1995, za reanimację Bugatti wziął się niemiecki koncern Volkswagen. W 2005 roku rozpoczęto produkcję pierwszego i jedynego modelu alzackiego Bugatti, modelu 16.4 Veyron. Powstało prawdziwe monstrum na czterech kołach, brzydkie i niezgrabne, mające za to nieporównywalne praktycznie z żadnym innym autem osiągi. Tysiąc koni mechanicznych, osiem litrów pojemności, cztery turbosprężarki, siedmiobiegowa skrzynia i około 40 litrów paliwa na setkę w ruchu miejskim, a dociśnięcie gazu dechy wysysa z baku nawet ponad sto litrów paliwa. Ale czy zwraca na to uwagę ktoś, kto kupuje samochód za okrągłą kwotę miliona euro? Prestiż kosztuje, ale nie tylko nabywców. Ponoć do każdego wyprodukowanego egzemplarza Veyrona niemiecki koncern dokłada pięć milionów euro.
Piszę, że brzydki i niezgrabny, a umieszczam go na swojej liście? To prawda, Veyron nie podoba mi się pod żadnym względem. Wiem jednak również, że raczej nigdy nie będę miał okazji przejechać się tym samochodem, choćby nawet w formie balastu w bagażniku. Dlatego cieszę się, że dzięki wirtualnej rzeczywistości mogę bezkarnie rozbić milion euro o bandę przy szykanie. A co! Stać mnie na to!
Ford Shelby GT500
Rok produkcji: 2010
Moc silnika: 540 KM
Rodzaj napędu: na tylne koła
Prędkość maksymalna: brak danych
Przyspieszenie od 0 do 100km/h: brak danych
Tym razem wybiegniemy nieco w przyszłość, prezentując samochód, który na amerykańskim rynku zadebiutować ma wiosną przyszłego roku. Opracowany został na bazie nowego Forda Mustanga przez fordowski zespół SVT (Special Vehicles Team). Poza kilkoma zmianami w nadwoziu, które powoli zaczynają robić z Mustanga samochód godny wielkich poprzedników, najważniejszymi z nielicznych podanych do ogólnej wiadomości zmian jest podniesienie mocy silnika o 40 koni mechanicznych oraz spore zmiany w przełożeniach, mające pozwolić na uzyskanie wyższych prędkości niż w poprzednim modelu Shelby. Oczywiście nowe modele dostępne będą z charakterystycznymi, białymi pasami biegnącymi równolegle wzdłuż osi auta.
Mustangi pierwszej i drugiej generacji to moja motoryzacyjna miłość od lat szczenięcych. Trudno więc było się powstrzymać przed dorzuceniem do listy ulubionych reprezentanta tej wielopokoleniowej rodziny. Co prawda na razie jeszcze w stanie embrionalnym, ale po Veyronie to drugi przykład na to, że dzięki grom możemy pojeździć tym wózkiem zanim zrobi to w prawdziwym życiu jakiś redneck z Teksasu.