Firma BigBen Interactive postanowiła zająć się formą i kondycją posiadaczy „peestrójek” i zaserwowała nam domowy trening fitness w postaci gry My Body Coach 2. Od razu powiem, że w „jedynkę” nie grałem, ale mam na koncie zabawy z podobnymi „wirtualnymi trenerami” i muszę przyznać, że – pomimo kilku zauważalnych wad - My Body Coach 2 wypada całkiem nieźle. Jest tylko jeden warunek, który musicie spełnić, jeśli chcecie, żeby wasze ćwiczenia przyniosły zamierzony efekt. Musicie być uczciwi sami ze sobą, bo tego „sztucznego trenera” (czy raczej trenerkę) oszukać jest bardzo łatwo.
Gra wspiera Move’a, a w zestawie oprócz płytki znajdziemy też dwa ciężarki o wadze ok. 500 gramów każdy. Hantelki zostały wprawdzie zrobione z plastiku, więc trzeba na nie uważać, ale nie spodziewam się, żeby ktoś jakoś specjalnie miał zamiar z nimi szaleć. Obstawiam, że będą przeznaczone tylko do tej gry, tym bardziej, że do jednego z nich należy włożyć kontroler, żeby można było przystąpić do zabawy. Po rozpoczęciu wita nas popularna w kręgach hollywoodzkich gwiazd trenerka fitnessu Valerie Orsoni, która zaleca nam jedną z dwóch opcji do wyboru. Możemy utworzyć nowy profil albo skorzystać z trybu gościa, który pozwala po prostu na przećwiczenie predefiniowanych układów, bez zapisywania efektów naszej pracy. Jako gość uzyskujemy dostęp do obu rodzajów gry (a więc fitness i gimnastyka taneczna), oraz encyklopedii, z której dowiemy się, jakie posiłki warto sobie przygotowywać. My Body Coach 2 traktuje bowiem sprawę dość kompleksowo i zakłada, że jeśli chcemy pozostać w formie, musimy bezwzględnie przejść na niskokaloryczną dietę.
Proces tworzenia profilu w My Body Coach 2 podzielony został na 10 paneli. Wybieramy imię, a później naszą płeć i wiek. Co ciekawe, autorzy przewidzieli, że ćwiczyć mogą osoby od dziesięciu do osiemdziesięciu lat i faktycznie szeroki zestaw ćwiczeń każdemu pozwoli się sprawdzić. Bardzo istotne jest również to, aby podać dokładnie swoją wagę i wzrost, co wpłynie na dobór odpowiednich ćwiczeń. Później – raczej dla zabawy - robimy sobie zdjęcie, choć finalnie i tak nasza postać zostanie przedstawiona jako jeden z ośmiu dostępnych awatarów (po cztery dla mężczyzn i kobiet). Po wyborze zestawu ciuchów (też niezbyt wiele możliwości) przychodzi pora na określenie swoich umiejętności sportowych na pięciopunktowej skali. Tu zdecydujemy, czy jesteśmy w bardzo złej kondycji, czy może mamy zadatki na olimpijczyka. Po tych ustawieniach gra zaproponuje nam program, jaki warto w naszej sytuacji zastosować. Dla mnie na przykład były to zestawy ćwiczeń na podniesienie ogólnej sprawności, zrzucenie paru kilogramów oraz treningi relaksacyjne. Można zdecydować się na jedną z przedstawionych podpowiedzi lub samemu skomponować sobie indywidualne sesje.
Przydatne opcje czekają na nas w menu zarządzania profilem My Body Coach 2. Możemy zmieniać nasze parametry, przejrzeć historię naszych treningów, zobaczyć podsumowanie naszego profilu wraz z kalendarzem ćwiczeń, a co najważniejsze zaplanować sobie samodzielnie dowolne sesje. W menu znajduje się też wspomniany już dział z poradami dotyczącymi żywienia, taka mini-encyklopedia, która przedstawia podzielone na letnie oraz zimowe propozycje menu na kolejne dni treningów. Możemy je przeglądać w układzie miesięcznym lub tygodniowym, wybierając różna smakołyki na śniadania, obiady, przekąski oraz kolacje. Od razu przyznam się, że nie podążałem w czasie testów za zawartymi tam wskazówkami, bo proponowane zestawy nie byłyby w stanie mnie wyżywić. Przykład? Wygląda to mniej więcej tak: śniadanie - filiżanka herbaty, pół pomarańczy, odrobina mleka; obiad: porcja ryżu z przecierem marchewkowym i kawałek duszonego mięsa z indyka; przekąska – dwa kawałki czekolady; kolacja - krem z brokułów, sałatka z owoców oraz jeden kawałek pełnoziarnistego pieczywa. Może skuszę się innym razem, ale moje (złe) podejście nie zmienia faktu, że są to bardzo sensowne i z pewnością wartościowe porady żywieniowe, z których ktoś rozsądniejszy zapewne skorzysta.
Dbamy o pośladki
W sekcji poświęconej fitness bardzo przejrzyście i logicznie zaplanowano możliwość dowolnej kreacji treningów. Menu My Body Coach 2 płynnie obsługuje się kontrolerem ruchu i nie sposób się w nim pogubić. Zastosowano podział na trzy rodzaje ćwiczeń: rozciągające, budujące siłę oraz trening cardio. Poszczególne partie mięśni da się trenować w różnorodnych układach, a wszystko przedstawione zostało za pomocą specjalnych diagramów, krótkich opisów i animacji. Dla przykładu: możemy ćwiczyć bicepsy stojąc i podnosząc ciężarki do góry, albo uginając ramiona za głową, albo przyklękając na jedno kolano, zginając przy tym ręce wzdłuż ciała. Układów jest naprawdę bardzo wiele i z powodzeniem możemy zadbać o harmonijne rozwijanie różnorodnych partii mięśni (np. ramion, pleców, brzucha, pośladków czy ud). Do tego dochodzi również spora grupa ćwiczeń rozciągających (wymachy, skręty itp.) oraz trening cardio.
Oczywiście jakiekolwiek „grzebanie pod maską” w My Body Coach 2 można sobie całkowicie odpuścić, a wówczas rozpoczyna się po prostu układ wcześniej przygotowany przez Valerie Orsoni. Wybieramy jeszcze jeden z trzech dostępnych poziomów trudności, miejsce, w którym będziemy ćwiczyć (np. słoneczna plaża, klub fitness, urocze patio, domowy salon itp.) oraz jeden z 10 dostępnych kawałków, jaki będzie rozbrzmiewał z głośników. Istniej również opcja włączenie ulubionych utworów MP3, które konsola zaciągnie z dysku.
Trening został przedstawiony chyba w sposób najprostszy z możliwych, co mi akurat bardzo się podobało. Na ekranie widoczne są dwie sylwetki: nasza oraz trenera, a dodatkowo przycisk X na kontrolerze odpowiada za zmianę pozycji kamery. Ustawień jest kilka, więc spokojnie można zobaczyć każde ćwiczenie z dogodnej pozycji. Na środku ekranu wyświetlane jest również okienko z podglądem na nas samych, więc możemy zobaczyć swoje własne, często śmieszne podrygi. Dodatkowo widzimy też listę ćwiczeń, jakie czekają jeszcze na wykonanie oraz pasek postępu bieżącego układu, żebyśmy mogli wiedzieć, kiedy nadejdzie upragniona chwila odpoczynku. Jeśli chodzi o cały interfejs, to wszystko zostało zrealizowane bardzo prosto, ale jednocześnie funkcjonalnie i praktycznie. Pod tym względem My Body Coach 2 ma tylko jeden, ale za to kolosalny mankament. Mianowicie kiedy trenerka tłumaczy nam, na czym polega wykonywanie danego ćwiczenia, wówczas na ekranie ukazuje się duży komiksowy dymek z zapisem jej wypowiedzi. Pomimo tego, że cały czas mówi i tłumaczy, dymek wyskakuje i zasłania całą sylwetkę osoby demonstrującej ćwiczenie. Jest to kompletnie nieprzemyślane rozwiązanie i na dodatek nie można tego nieszczęsnego dymka wyłączyć.
Tryb gimnastyki tanecznej jest o wiele mniej rozbudowany niż zestawy ćwiczeń fitness. Prawdę mówiąc dowolna gra taneczna oferuje o wiele więcej możliwości, a ten tryb został w My Body Coach 2 przygotowany po najmniejszej linii oporu. Chodzi jedynie o to, by wybrać jedną z 12 dostępnych choreografii (6 dla początkujących i 6 dla zaawansowanych), a potem zatańczyć ją jak najwierniej, odwzorowując układ przedstawiany przez wirtualnych tancerzy. Tańcząc zdobywa się punkty, można też rywalizować z innym graczem i porównywać swoje wyniki w internecie, ale na tym w zasadzie koniec.
Move się myli
Koniecznie trzeba dodać, że mankamentem My Body Coach 2 gry jest również brak polskiej wersji językowej. Wprawdzie wypowiadane komendy czy słowa zachęty od Valerie Orsoni nie należą do zbyt skomplikowanych, ale jednak milej byłoby je usłyszeć w mowie Reja niż Szekspira. Wspomniałem na początku, że przy produkcji BigBen Interactive trzeba być uczciwym, żeby rzetelnie przechodzić treningi. Dzieje się tak, ponieważ obsługa Move’a jest w tej grze wielce dyskusyjna, a momentami dość umowna. Implementacja różdżki jest bardzo słaba i większość ćwiczeń bywa zaliczana nawet wówczas, gdy robimy dowolne ruchy, a czasem nawet, kiedy nie ruszamy się wcale. Trzeba także pamiętać, że ruchy nóg, czy drugiej ręki wcale nie są przechwytywane przez kamerę, więc panuje tu pełna dowolność. Zdecydowanie bardziej do takich gier nadaje się Kinect, który śledzi całą sylwetkę ćwiczącego. Zauważyłem też pewne opóźnienie w działaniu kontrolera, które często skutkuje tym, że ręka naszego awatara wygina się w bardzo nienaturalny sposób, co wygląda po prostu śmiesznie.
Bez wątpienia gra My Body Coach 2 jest przeznaczona dla osób, które chcą wykonywać pokazywane na ekranie ćwiczenia w sposób prawidłowy, ale elektronika nie jest w stanie sprawdzić tego dokładnie, więc musimy liczyć na swoją uczciwość. Jednak – mimo tej poważnej wady – gra jako trening fitness może się podobać. Zwłaszcza kobiety mogą dzięki My Body Coach 2 zadbać o zgrabną sylwetkę, bo zestawów ćwiczeń jest bardzo dużo i można tworzyć swoje. A to najważniejszy atut tej produkcji.