Frozen Hearth - recenzja

Sławek Serafin
2013/05/19 10:55

Bazująca na celtyckich mitach strategia czasu rzeczywistego, wykorzystująca nowoczesne rozwiązania i nastawiona na rozgrywkę kooperacyjną w kampanii. Dlaczego wcześniej nie słyszeliśmy o Frozen Hearth?

Ja już grałem, więc wiem dlaczego nie słyszeliśmy. Też chcecie wiedzieć? Nie musicie grać, powiem wam. Częściowo z litości, bowiem obcowanie z Frozen Hearth boli - to właśnie dlatego gra jest tak mało znana. Ci, którzy mieli z nią do czynienia, doznali takiej traumy, że boją się dzielić wrażeniami. Zły dotyk boli przecież przez całe życie. Ale tłumiąc w sobie taką tragedię, tylko pogarsza się sytuację. I dlatego ja się podzielę swoim nieszczęściem. Będziecie moją terapeutyczną grupą wsparcia. Czy czymś w tym rodzaju.

Frozen Hearth - recenzja

Jest sobie świat Amorra. Nazywa się nijako, ale od razu wiadomo, że to jakaś krzyżówka nordycko-celtycka, wystarczy spojrzeć na głównych bohaterów, lud Danaan. Jak irlandzkie dzieci bogini Danu, wymalowani są niebieską farbką, noszą skóry i mają rude włosy. Ale mieszkają w solidnych chatach przypominających domy wikingów i walczą z lodowymi potworami, które skuwają cały świat mrozem... jakby się właśnie zaczął Ragnarok, a Ymir z kumplami, lodowymi olbrzymami, postanowił objąć w posiadanie cały Midgard, tfu, Amorrę. Zresztą, mało to wszystko istotne, bo fabularnie Frozen Hearth jest powykręcane i koślawe jak nowoczesna rzeźba powstała dzięki palnikowi acetylenowemu i astygmatyzmowi. Całą historię można streścić w kilku słowach - są sobie Danaan, potem przychodzą lodowe stwory Shangur nie wiadomo skąd, Danaan uciekają, ale opamiętują się, zbierają do kupy i stawiają czoła wrogom. Nic ciekawego.

Serio, kompletnie nic ciekawego. Ani dramatycznie nie jest, ani bohaterów nie ma jakichś sensownych, wyjąwszy Cuchulaina. On jednak nie jest wcale tym Cuchulainem z celtyckich mitów, tylko jakąś tanią podróbą, która jedynie tak samo się nazywa i pojawia się w kilku misjach jako mało istotny pomagier. Na początku jeszcze interesowałem się tym, co tam do mnie Frozen Hearth nawija w kiepsko zrealizowanych przerywnikach filmowych, ale potem już przeskakiwałem od razu do akcji, żeby tylko mieć to wszystko za sobą i móc zagrać w jakąś lepszą grę. A właściwie każda jest lepsza. Zwłaszcza zaś Dawn of War.

Dlaczego o nim wspominam? A dlatego, że Frozen Hearth to ewidentna podróbka produkcji studia Relic. Dlatego napisałem na samym początku, że gra wykorzystuje nowoczesne rozwiązania - faktycznie, wykorzystuje. Te same, które Relic wprowadził w pierwszym Warhammer 40.000: Dawn of War. I kilka z drugiej części gry. W teorii to się chwali, bo są to pomysły bardzo dobre i nikt oprócz ich twórców na razie z nich nie korzystał. Są świeże, w porównaniu z tym co oferują bardziej klasyczne strategie czasu rzeczywistego. Tyle, że twórcy Frozen Hearth zdołali je tak przyrządzić, że nie tylko wyglądają, ale też pachną jak nieświeże. Jak zapomniane szproty w oleju w miesiąc po otwarciu puszki.

A zatem, mamy tutaj naszego bohatera, sprytnie nazwanego awatarem. Wybieramy go na początku z trzech różnych dostępnych - wojownika, maga i uzdrowicielki, a potem z tym wyborem żyjemy jak długo tylko starczy nam sił na granie w kampanię. Awatar przechodzi razem z nami z misji do misji i w sposób permanentny gromadzi doświadczenie, za które może kupować pasywne premie do swoich współczynników oraz kolejne poziomy specjalnych czarów. Niestety, wartość awatara jest generalnie niewielka - trzyma się go z wyprodukowanym w bazie wojskiem tylko po to, by czarował, bo przez kilka pierwszych misji nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki nawet z najsłabszym oddziałem wroga. A wróg, podobnie jak nasi Danaan, zawsze występuje w oddziałach - to pożyczyli sobie twórcy Frozen Hearth właśnie z gier Relic. Nie produkujemy pojedynczych żołnierzy, tylko od razu małe ich drużyny, takie kilkuosobowe. Poszczególni członkowie tych drużyn mogą zginąć, ale jeśli choć jeden przetrwa, to po wycofaniu się do bazy (tak, jest specjalna komenda służąca do zwiewania) można "odkupić" martwych żołnierzy taniej niż kosztowałoby wyszkolenie całkiem nowego oddziału. No i ten nowy startowałby od zera, a ten uzupełniany pewnie już nabrał doświadczenia, awansował o poziom czy dwa i generalnie lepiej się sprawdzi w boju. A przynajmniej tak się wydaje, bo samo sprawdzanie jest problematyczne. Dlaczego?

Dlatego, że w Frozen Hearth nic nie widać. Grafika jest po prostu okropna, nie od strony technicznej, bo ta jest zwyczajnie nieciekawa, ale przejrzystości. Gdy dochodzi do walki, nie widać co się dzieje, wszystko zbija się w jeden wielki młyn przez to, że większość jednostek obu armii walczy wręcz. I jedni przeżywają, a drudzy giną, ale to się dopiero okazuje, gdy starcie się skończy, bo w jego trakcie nic nie wiadomo. Nie pomagają też przesadne efekty czarów naszego awatara, które są tym bardziej kolorowe i świetliste, im mniej faktycznie dają - dzięki nim wszystko zmienia się w jakiś totalny chaos, z którego kompletnie już nie da się nic wyczytać. Nie żeby trzeba było czytać czy coś, bo wcale nie jest to niezbędne. O, nie. Gra jest bowiem zrealizowana w bardzo przemyślny sposób i każdą kolejną misję można przejść stosując wyszukaną taktykę pod tytułem "wyprodukuj dużo jednostek, a potem przemieszczaj je razem aż zabijesz wszystko". Niestety, projektowania ciekawych, wymagających opracowania jakiejś taktyki misji już się twórcom Frozen Hearth z gier Relica nie udało skopiować. A to co się udało, skopiowano nieudolnie.

GramTV przedstawia:

Na przykład gospodarkę surowcami. Zamiast jakichś tam kopalń, gejzerów czy kryształów, mamy tutaj punkty zaopatrzenia, które przejmujemy za pomocą jednostek. Jak w Dawn of War i Company of Heroes? Nie, nie tak jak tam. Tam punkty były różne i rzeczywiście się o nie walczyło. Tutaj każdy jest taki sam i daje określoną ilość żarcia, drewna i metalu, za które kupujemy jednostki i ulepszenia naszej bazy. Przejmujemy i zapominamy. I nic nam nie przypomni, bo ani na mapie nie widać, które punkty są nasze, a które wroga, ani tak naprawdę nie jest ważne ile tych punktów mamy, bo prawie każdą misję można wygrać bez nich. Wystarczy tylko poczekać, a wróg nie będzie sprawiał problemów, bo jest głupi jak but. Jak sznurowadło nawet. Nie, jak rzepy, bo sznurowadła to jednak są zaawansowane. Sztuczna Inteligencja w tej grze praktycznie nie istnieje. I to nie tylko po stronie wroga, ale przede wszystkim po naszej własnej. Nasi żołnierze to kretyni, niestety.

Po pierwsze, biegają za wrogiem jak głupi. Jasne, można im ustawić bardziej pasywne wzory zachowania, ale wtedy przestają się ruszać w ogóle, co jest jeszcze gorsze... chyba, bo prawdę mówiąc to, że poszczególne drużyny potrafią się rozbiec na cztery strony świata ścigając wrogów, którzy poruszają się poza naszym polem widzenia, jest porażająco fatalnym rozwiązaniem. Nie mamy absolutnie żadnej kontroli nad starciem, bo SI robi co jej się podoba, nie da się zorganizować szyku, czy też zastosować jakiejś taktyki, bo zaraz po naszym kliknięciu te barany i tak zrobią coś po swojemu. Albo obrażą się i nie zrobią nic. Raz straciłem w ten sposób małą armię, bo zignorowałem pojedynczy oddział wroga, z którym chłopaki powinni sobie poradzić bez problemu i zająłem się klikaniem w bazie, a w tym czasie ten samotny wróg zabił mi wszystkich, bo żołnierze zastrajkowali czy coś i przestali się bić dla zasady. Ten błąd jest dość powszechny i występuje w każdej misji, więc trzeba uważać. Powtarzanie jej całej, a zapisów w trakcie nie ma, nie jest wcale zabawne - wszystkie te misje są takie nudne, że aż strach i już pierwsze podejście jest niemiłe, a co dopiero kolejne.

Im dłużej się gra, tym jest gorzej. I tym lepiej widać, że gra została stworzona przez grupę amatorów, która skopiowała dobre pomysły, ale generalnie nie miała zielonego pojęcia, jak się robi strategię czasu rzeczywistego. Interfejs jest kiepski. Mapa nieczytelna. Skróty klawiszowe źle rozmieszczone. Nie ma kolejkowania rozkazów. Jednostki nie radzą sobie z przeszkodami terenowymi i zacinają się na prostej drodze. To są błędy fundamentalne, więc nie trzeba szukać w głębi, skoro już na powierzchni jest fatalnie. O balans, o kompozycję armii i tym podobne nie ma sensu nawet pytać. Te rzeczy mogłyby mieć ewentualnie znaczenie w trybie wieloosobowym... ale ten w grze nie istnieje.

To znaczy, przepraszam, jest. Ale nie istnieje. Dlatego, że tęgie głowy odpowiadające za Frozen Hearth żyją jeszcze w ubiegłym stuleciu, w którym po sieci gra się albo wstukując numer IP przeciwnika, albo w jednym pomieszczeniu po LANie. Wyszukiwarka serwerów? Matchmaking? A po co to komu. Jak chcą grać, to niech kombinują. I dlatego nikt nie gra, bo komu by się chciało szarpać. A także dlatego, że Frozen Hearth to fatalna, źle pomyślana, amatorsko zrealizowana produkcja, której żenującego poziomu nie da się wytłumaczyć nawet niskim budżetem. Prawie wszystko, co można było wykonać źle lub nieudolnie, właśnie tak zrobiono - nie jestem w stanie wymienić jednego dobrze zrealizowanego aspektu gry. A to już jest jakieś osiągnięcie...

Nie kupujcie. Nie grajcie. Cieszcie się, jeśli nigdy o Frozen Hearth nie słyszeliście. Nie próbujcie nawet dla zabawy, żeby pośmiać się z głupiej gry, bo Frozen Hearth jest porażką z gatunku tych zdecydowanie mało zabawnych. Żałuję każdej chwili spędzonej na graniu w to coś... ale wiem, że nie cierpiałem na darmo, bo dzięki moim ostrzeżeniom może uratuję kilka niewinnych osób, które w przeciwnym wypadku mogłyby wpaść w sidła tego knota. To mój dobry uczynek na dziś. A teraz wybaczcie, oddalam się, by delektować się procesem odinstalowywania tego badziewia.

3,0
Tragedia w trzech aktach, przy czym zniesmaczona publiczność opuszcza teatr w połowie pierwszego
Plusy
  • niewiele gier sięga po celtyckie klimaty
Minusy
  • brzydka oprawa graficzna
  • banalna, amatorsko przedstawiona fabuła
  • źle rozplanowany, niewygodny interfejs
  • wszystkie rozwiązania skopiowane od innych i to wyjątkowo nieudolnie
  • granie we Frozen Hearth po prostu boli, tak fizycznie
Komentarze
11
Nitro2050
Gramowicz
06/03/2014 00:45

Tak jest prawda i bardzo słabo gra.

Isildur
Gramowicz
12/02/2014 13:23
Dnia 12.02.2014 o 12:13, PCD1 napisał:

[Tu była reklama]

Wcześniej skasowałem waszą reklamę teraz również to robię i banuje konto.

Usunięty
Usunięty
12/02/2014 12:13

[Tu była reklama]




Trwa Wczytywanie