inFamous: Second Son - recenzja

Łukasz Berliński
2014/03/21 01:20

Po inFamous: Second Son nie obiecywałem sobie zbyt wiele. Tymczasem Sucker Punch dostarczyło najfajniejszą grę z supermocami, w jaką miałem okazję zagrać. Do tego w prawdziwie next-genowej oprawie, którą można skomentować krótko: wow.

Nie spodziewałem się, że przez ostatnie dwa dni zostanę całkowicie wchłonięty przez inFamous: Second Son. Oglądając materiały przedpremierowe widziałem kolesia chodzącego w czapce niezależnie od pory roku i ciskającego na prawo i lewo strumieniami różnokolorowych światełek. Dobrze odgrzany z tego kotlet będzie co najwyżej, myślałem. Wystarczyło jednak włożyć płytę z grą do konsoli by przekonać się, że mam oto do czynienia z pierwszym porządnym exclusivem, który zagościł w mej PlayStation 4. Zacznijmy jednak po kolei.

Tytułowy "drugi syn" to Delsin, młody chłopak wychowujący się wśród Indian, który w pełni oddaje się swej pasji, jaką jest graffiti. Nie pochwala tego jego starszy brat Reggie. Trudno zresztą by było inaczej w przypadku, gdy mamy do czynienia z praworządnym policjantem, który sztukę ulicy traktuje jako wandalizm. Wymiana czułych słówek między braćmi na ten temat szybko się kończy, kiedy to dochodzi do wypadku autobusu wypełnionego więźniami, a jeden z nich przypadkowo obdarowuje Delsina swoją mocą. Od tej pory życie głównego bohatera zmienia się diametralnie, a my wraz z nim wyruszamy do Seattle w celu wyjaśnienia, jakim cudem przeciętny koleś nagle zaczyna strzelać dymem.

inFamous: Second Son - recenzja

Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że wspomniany konwój nie przewoził zwykłych skazańców, a tzw. przewodników, osoby obdarzone nadprzyrodzonymi supermocami, którzy przez społeczeństwo zwani są bioterrorystami, choć z terroryzmem mają niewiele wspólnego. Sam jednak fakt posiadania przez nich nienaturalnych zdolności budzi lęk wśród mieszkańców Seattle. Jak nietrudno się domyślić, Delsin po otrzymaniu mocy sam staje się takim przewodnikiem i jednocześnie celem Augustine, bezlitosnej szefowej organizacji DUP (wiem jak to brzmi, ale to skrót od Department of Unified Protection).

Tylko od nas zależy, czy grę skończymy jako persona non grata Seattle, czy jako wielbiony przez tłumy miejski superbohater. W inFamous: Second Son ponownie rozwój postaci opiera się na karmie, znaku rozpoznawalnym serii. W zależności od tego, czy po miejskiej dżungli opanowanej przez DUP będziemy kroczyć jasną lub ciemną stroną mocy, dostaniemy nie tylko dostęp do wybranych umiejętności, ale i wpłyniemy na to, w jaki sposób zakończy się gra. Nie oszukujmy się jednak, inFamous: Second Son to nie The Walking Dead, wybory są tu czarno-białe, bez żadnych odcieni szarości. Narkotyki w tej grze są złe, życie w trzeźwości jest super. Deal with it.

Jako że na co dzień mam po dziurki w nosie ratowania świata, przy pierwszym podejściu do inFamous: Second Son obrałem drogę ku niesławie. Zamiast strzelać do przeciwników w nogi i w ten sposób ich obezwładniać zyskując dobrą karmę, przez większą część rozgrywki nabijałem kolejne, bezlitosne headshoty. Szkoda tylko, że pomimo obrania ścieżki zła, Delsin w cut scenkach niemal wcale nie wygląda na do szpiku kości złego kolesia. Przymykam na to jednak oko wyłącznie ze względu na fakt, że fabuła w inFamous: Second Son to mimo wszystko infantylna, stereotypowo komiksowa opowieść. Nie jest to zarzut, ale na produkcję z nieco ambitniejszym scenariuszem traktującym o superbohaterach przyjdzie nam chyba jeszcze poczekać.

Nie musimy natomiast czekać na porządnie zrobioną mechanikę rozgrywki z użyciem supermocy. inFamous: Second Son czerpie ze spuścizny poprzednich części, ale jednocześnie nowe, odkrywane stopniowo przez Delsina kolejne nadnaturalne zdolności zapewniają ogromną frajdę w trakcie rozgrywki. Jest ich w sumie cztery, z czego jedną z nich odkrywamy dopiero po końcowej walce z finałowym bossem. Delsin początkowo ma do dyspozycji dym, dzięki któremu może przez chwilę m.in. zamienić się w smugę dymu, by przechodzić przez ściany czy kanały wentylacyjne. Powraca także dobrze znany neon, dzięki któremu możemy tym razem szybko wbiegać na dachy wieżowców. Są jeszcze poza nimi dwie dodatkowe moce, jednak nie chcę psuć Wam niespodzianki przygotowanej przez Sucker Punch. Zdradzę tylko, że po raz pierwszy w trakcie rozgrywki możemy w miarę swobodnie żonglować dostępnymi mocami. To, jaką aktualnie posiadamy zależy od źródła poboru energii do jej zasilania. Dym możemy wyssać z kominów czy rozwalonych samochodów, a neon, jak nietrudno zgadnąć, z neonów, których w Seattle nie brakuje.

Kombinacje supermocy wymagają częstokroć zmiany taktyki podczas walki z oddziałami DUP, inną moc bowiem zastosujemy walcząc z poziomu ulicy od tej, której będziemy używać tocząc starcia na dachach budynków. Tym bardziej, że potyczki czekają nas niemal za każdym rogiem nie dając ani chwili wytchnienia, a dodatkowo nasi wrogowie nie są aż tak głupi, na jakich wyglądają - część z nich jest tak Delsin obdarzonych supermocami, z których nie żałują korzystać, a pozostali adwersarze próbują nas podejść z różnych stron i starają się zachowywać w miarę możliwości racjonalnie na polu walki - jeśli widzą, że nie mają szans, uciekają gdzie pieprz rośnie, z kolei gdy poczują tylko odrobinę przewagi nad Delsinem, będą atakować do utraty tchu. W wyrażeniu "sztuczna inteligencja" odnoszącym się do inFamous: Second Son, człon "inteligencja" może brzmi nieco na wyrost, ale nasi oponenci zachowują przynajmniej pierwotne instynkty, jakimi natura obdarzyła człowieka.

GramTV przedstawia:

Wracając jeszcze do supermocy, każda z nich daje nam w pakiecie kilka umiejętności, które uprzyjemniają rozgrywkę. Mamy więc podstawowy atak, silny tak, działanie karmiczne, doskok czy moc specjalną, która ładuje się tylko w momencie szybkiego eliminowania kolejnych wrogów, a jej użycie sprawia, że w naszym otoczeniu nikt nie pozostaje żywy. Wszystkie te kombinacje różnią się w zależności od tego jakiej mocy obecnie używamy. Warto wypróbować wszystkie z nich, aby przekonać się że sianie dobra bądź zniszczenia zostało w inFamous: Second Son zrealizowane pierwszorzędnie. Wkurza jedynie najbardziej podstawowa z dostępnych umiejętności, czyli skok, a raczej "lewitacja" w wykonaniu Delsina. Zamiast pomagać, toporne rozwiązanie często przeszkadza w trakcie eksploracji i walki, zwłaszcza z bossami, przez co starcia z najsilniejszymi przeciwnikami potrafią zajść za skórę. Nie wspominając o zwykłej wspinaczce... Na szczęście są moce, dzięki którym przemieszczanie się jest znacznie bardziej komfortowe. Chociaż tyle dobrego.

Aby w pełni rozwinąć wszystkie moce Delsina, jesteśmy zmuszeni do wykonywania zadań pobocznych, dzięki którym zbierzemy odłamki mocy potrzebne do zwiększenia siły rażenia naszego bohatera. Początkowo wyszukiwanie tajnych agentów i ukrytych kamer, zestrzeliwanie dronów, malowanie graffiti, czy przejmowanie dzielnic daje chwilę wytchnienia od pędzącego głównego wątku, jednak z czasem zaczyna doskwierać powtarzalność zadań. Co ciekawe, musimy w pełni przejąć wybraną dzielnicę spod władania DUP (co wiąże się z wykonaniem wszystkich side questów), aby odblokować punkt szybkiego przemieszczania się. Prawdę mówiąc, nie czułem takiej potrzeby. Po pierwsze, robienie tego samego za każdym razem jest nużące, po drugie, Seattle w inFamous: Second Son nie jest na tyle duże, bym czuł potrzebę szybkiej podróży między dzielnicami - większą zabawę zapewniało mi poruszanie się po mieście o własnych siłach, czy też raczej powinienem napisać, supermocach.

Samo Seattle w inFamous: Second Son wygląda prześlicznie. To nie jest zlepek tych samych budynków; każda dzielnica jest tu na tyle charakterystyczna, że równie dobrze można by się poruszać po mieście bez mapy. W odróżnieniu od takiego Arkham City, widać, że to miasto żyje własnym rytmem, a przede wszystkim jest żywe. Zewsząd w tle leci grunge (hej, w końcu tu powstała Nirvana), a na ulicach spotkamy biznesmenów, bezdomnych, hipsterów czy ulicznych grajków (poważnie, sprawdźcie obsadę aktorów w napisach końcowych) - zupełnie jak w każdym większym polskim mieście, więc można poczuć się jak w domu. "Muzykantom" można nawet sprzedać kopniaka. No dobra, u nas za kopniaka w tyłek można dostać pięknym za nadobne, w inFamous: Second Son dostaniemy tylko punkty złej karmy, ale musiałem tę ciekawostkę odnotować.

Największe wrażenie jednak zrobiły na mnie efekty specjalne. Każda wystrzeliwana przez Delsina wiązka mocy wygląda rewelacyjnie, a w trakcie walki, kiedy naprawdę jest gorąco, ekran telewizora potrafi niemalże eksplodować od feerii barw. W połączeniu z efektami dźwiękowymi, które są rewelacyjne, inFamous: Second Son bez wątpienie zasługuje na miano prawdziwego zdarzenia. I nawet nowe funkcje Dualshocka zostały w pełni wykorzystane. Czujnik ruchu został wykorzystany do malowania graffiti, za pomocą touchpada wysysamy energię z otoczenia potrzebną do uzupełniania mocy, a kiedy to robimy, dźwięk najpierw rozchodzi się na głośnikach telewizora lub kina domowego, by w końcowej fazie przenieść się do głośniczka wbudowanego w padzie. Trudno to opisać, ale to jeden z tych efektów, po których mówisz z otwartą buzią "wow" i trzeba tego doświadczyć samemu.

Będąc przy udźwiękowieniu należy pochwalić ekipę Sucker Punch za realizację dubbingu. Głos Delsinowi podkłada dobrze znany Troy Baker, a i pozostali aktorzy spisali się bardzo dobrze. Z recenzenckiego obowiązku włączyłem także polską wersję i... szybko wróciłem do oryginalnych głosów z polskimi napisami. Grając w pełną polską wersję językową miałem wrażenie, że oglądam animowaną bajkę dla najmłodszych, a aktorzy tak deklamują swoje kwestie, jakby stali przed komisją dyplomową na końcowym egzaminie. Wszystko to brzmi bardzo sztucznie. Szkoda, bowiem SCEP już pokazało, że potrafi zadbać o dobry polski dubbing. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Wystarczy zagrać w inFamous 2 czy dowolną część Uncharted.

inFamous: Second Son to obecnie najlepszy exclusive dostępny na PlayStation 4. Sucker Punch pokazało, że ze sprawdzonej marki, która zawsze była trochę w cieniu innych produkcji AAA, można wyciągnąć jeszcze więcej i zapewnić graczom wciągającą rozgrywkę na kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt godzin w przypadku pełnego ukończenia gry. A przecież o to chodzi, prawda?

8,5
Delsin pokazuje swoją moc na PlayStation 4
Plusy
  • Supermoce
  • Grywalność
  • Oprawa audiowizualna
Minusy
  • Powtarzalne zadania poboczne
  • Wkurzające skoki Delsina
  • Polski dubbing
Komentarze
20
Usunięty
Usunięty
06/05/2014 00:26

Mi sie nigdy Infemous nie podobal, zarowno pierwsza jak i druga czesc. Second Son natomiast jest inny, od 3 dni nie moge sie oderwac, dostalem gre razem z konsola i myslalem ze nie bede w nia gral, a tu prosze. Swietne teksty, niesamowita walka, piekna grafika i efekty daja naprawde sporo frajdy.

Usunięty
Usunięty
24/03/2014 20:14

A taka sobie ta gra, ot zwykła "strzelanka bardzo nawalanka" z super grafiką. Poprzednie części mnie nie zachwyciły i wątpię żeby Second Son miał to zmienić.

Usunięty
Usunięty
24/03/2014 20:14

A taka sobie ta gra, ot zwykła "strzelanka bardzo nawalanka" z super grafiką. Poprzednie części mnie nie zachwyciły i wątpię żeby Second Son miał to zmienić.




Trwa Wczytywanie