Surgeon Simulatora, najlepiej się ogląda, średnio gra na pececie, ale już tragicznie jest na ekranie dotykowym.
Surgeon Simulatora, najlepiej się ogląda, średnio gra na pececie, ale już tragicznie jest na ekranie dotykowym.
Próbowałem Bob, naprawdę próbowałem. Myślałem, że jestem gotowy. Mylnie sądziłem, że zapamiętanie krok po kroku, jak ma przebiegać operacja wystarczy, aby odmieść sukces jako pewna ręka szpitalnego chirurga. Tym bardziej, że kroków było tylko trzy. Rozłupać żebra, wyciągnąć płuca, uwolnić serce od wiążących je naczyń krwionośnych i wrzucić nowe wprost do pustej klatki piersiowej. Łatwizna. Niestety, ręka mi się "omskła". Potem drugi raz, trzeci, czwarty i osiemnasty. Właściwie to dziwię się, że przeżyłeś tak długo. Przykro mi Bob, ale to sterowanie jest po prostu koszmarne.
Surgeon Simulator na iOS i Androida to proste przeniesienie gry z pecetów wprost do świata urządzeń mobilnych. Nie było z tym większych trudności, bo jako zwariowana, stosunkowo prosta gra niezależna, o oprawie graficznej z gatunku tych, które określa się słowem "czytelna", powinna sprawdzić się jako rozrywka kieszeniowa. Niestety, chociaż teoria była dosyć obiecująca, to w praktyce okazało się, że pomysł przeniesienia gry na Androida i iOS należało drugi raz przemyśleć, a następnie porzucić.
Jednym palcem przytrzymujemy narzędzie, którego chcemy użyć, a drugim zaznaczamy miejsce, w które celujemy. Teraz pozostaje nam manewrować tak, aby po drodze nic nie zahaczyć, co graniczy z cudem rzecz jasna. Drugim cudem będzie, jeżeli w trakcie operacji przynajmniej raz nie wypadnie nam z ręki tablet/telefon, nie zdrętwieją nam palce, albo przypadkiem nie upuścimy narzędzia. To jest po prostu diabelnie niewygodne.
Wszystko rozbija się o okropne sterowanie. Zdaje sobie sprawę z tego, że problemy tego rodzaju były tym, co stanowiło o uroku pecetowej wersji, ale w tym przypadku niemożliwość zrobienia tego co akurat nam się wymarzyło jest innego typu. Na komputerze osobistym po przyzwyczajeniu się, opanowaniu sterowania, mogliśmy w końcu zapanować nad sytuacją. Jeżeli gramy na urządzeniu mobilnym, jest to wykluczone z prostego powodu - ekran jest za mały, a nasze możliwości boleśnie ograniczone.
Do naszej dyspozycji zostaje oddane łącznie pięć operacji - przeszczepy nerki, serca, oka, zęba (?) i dziwaczna akcja z obcym. Nie pytajcie o co chodzi, to po prostu zwariowana gra. Humor jest jednym z tych elementów, które mogę zaliczyć Surgeon Simulator Touch na plus - parę razy się uśmiechnąłem, a nawet parsknąłem. Nie z tego powodu, że nie udało mi się trafić skalpelem w odpowiednie miejsce, bo w tym akurat po prostu nie potrafiłem znaleźć nic zabawnego. Dodatkowym problemem są ograniczenia narzucone przez twórców. Masz wyciąć jelito? Okej, ale tylko w miejscu, które zaznaczyliśmy czerwonym kolorem. W innym miejscu tego nie zrobimy, choćbyśmy wrzucili do jamy brzusznej piłę łańcuchową. Ostatecznie operacja udawała mi się zawsze przypadkiem - wyprowadzony z równowagi zaczynałem ciąć wszystko jak szalony, przypadkiem trafiając w miejsce, które upatrzył sobie deweloper.
Grafikę nieco uproszczono w stosunku do wersji pecetowej, ale wizualnie Surgeon Simulator Touch wciąż jest nieco więcej niż okej. Na uwagę zasługuje zwariowana, aczkolwiek dosyć zaawansowana fizyka, która chociaż nie ma żadnego zastosowania praktycznego jest znaczącym osięgnięciem na urządzeniach mobilnych. Fajnie wiedzieć, że się da. Ucho wciąż cieszy przyjemna muzyka, która nie znużyła mnie, nawet mimo tego, że słyszałem ją znacznie częściej, niż bym chciał.
Surgeon Simulator Touch przede wszystkim mnie zirytował. Kolejne operacje były dla mnie drogą przez mękę, głównie przez niejasne zasady gry i okropne sterowanie. Co sprawdzało się jako materiał na filmik dla youtuberów, niekoniecznie zdaje egzamin jako produkcja na urządzenia mobilne. Nawet w domu, na kanapie nie chciało mi się grać w Surgeon Simulator Touch, a co dopiero gdybym miał odpalić ten tytuł w autobusie.
Pierwsza wersja Surgeon Simulatora powstała w ciągu 48 godzin w ramach imprezy Global Game Jam. Wypuszczona w 2013 roku pełna wersja szybko stała się sukcesem - recenzenci chwalili grę za humor, a wśród zwykłych graczy spopularyzowali ją youtuberzy, dla których nieprzewidywalna, szalona mechanika była dobrym materiałem na filmiki. "Let's play" najpopularniejszego z twórców sieciowych wideo, mowa oczywiście o PewDiePie, na obecnie ponad dziesięć milionów wyświetleń.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!