Co za dużo to nie zdrowo, jak mówi przysłowie i pewnie coś w tym jest, nawet jeśli tę ludową mądrość odniesiemy nie do świątecznego obżarstwa, ale gier. A dokładniej do pewnego specyficznego gatunku gier, bardzo zaniedbywanego przez przynajmniej dekadę, ale ostatnio eksplodującego popularnością. Mowa oczywiście o rogalikach najprzeróżniejszej maści. Tyle ich teraz jest, że można wybierać i przebierać jak w ulęgałkach. Klasyczne, hybrydowe, produkowane przez firmy małe i duże, utrzymane w najprzeróżniejszych konwencjach i tak dalej. Rogali jest teraz w ofercie cała masa. A w tej masie także Steam Marines. Warto się zainteresować? Być może, być może...
Frustrujący ale satysfakcjonujący noworoczny rogalik