Akcja Rodziców chrzestnych z Tokio skupia się na trójce bezdomnych. Tytułowi bohaterowie to Gin - zgorzkniały cynik, Hana - podstarzała transeksualistka i dawna drag queen oraz Miyuko - nastolatka, która uciekła z domu. Ich życie drastycznie się zmienia, kiedy w wigilijną noc podczas przegrzebywania śmietników znajdują tam dziecko. Gin i Miyuko chcą niezwłocznie zanieść "znalezisko" na posterunek policji, jednak ostatecznie ulegają namowom Hany by odwlec to do poranka, aby ona mogła przez noc się zaopiekować dzieckiem i chociaż raz w życiu poczuć się matką. Rano Hana jednak obwieściła nowy plan: chce odszukać matkę dziewczynki i poznać powód, dla którego postanowiła porzucić noworodka. Gin i Miyuko opornie przystają na tę propozycję.
Głównym motywem przewodnim filmu jest rodzina. Już sam fakt, że transseksualistka Hana staje się (chociaż na chwilę) "matką" w bożonarodzeniową noc stanowi nietypowe odbicie historii o niepokalanym poczęciu, a wszyscy bohaterowie są swego rodzaju karykaturalną Świętą Rodziną. Na tym jednak się nie kończy: każdy z trójki bezdomnych znalazł się na ulicy ze względu na najbliższych. Droga, którą przebywa każdy z bohaterów wiedzie przede wszystkim do starcia się z bolesnymi przeżyciami i - ostatecznie - do pogodzenia się z przeszłością oraz do wybaczenia.
Ważnym elementem filmu jest obecny w nim realizm magiczny. Nurt ten znany jest przede wszystkim z literatury iberoamerykańskiej czy też twórczości Harukiego Murakamiego. Poprzez ten zabieg stylistyczny rozumie się płynne wplatanie elementów fantastycznych w opowieść, która w innych aspektach jest realistyczna, a sama "magia" nie jest dla bohaterów szokująca. W wypadku tego filmu realizm magiczny stoi za wszystkimi nadzwyczajnymi zbiegami okoliczności, które popychają akcję do przodu, a także ratują bohaterów z tarapatów. Czy za to odpowiadał ślepy traf, los, czy może w ten sposób manifestowała się boska interwencja (co by się wpisywało w bożonarodzeniowy motyw filmu) - interpretacja należy do widza. Warto zwrócić uwagę, że dzięki świetnemu poprowadzeniu fabuły te zbiegi okoliczności nie były - przynajmniej dla mnie - odczuwane jako bezczelna deus ex machina - nie miałem żadnego problemu z ich zaakceptowaniem, nie raziły mnie w żaden sposób.
Tokio w filmie jest ukazane niestereotypowo. W związku z tym, że głównymi bohaterami są bezdomni, to miasto oglądamy często od tej mniej reprezentacyjnej strony - ciemne zaułki, bary dla drag queen czy biedne dzielnice. Przez osadzenie akcji podczas świąt Tokio nie tętni życiem, ulice są wyludnione.
W przeciwieństwie do wcześniej opisywanych filmów Satoshiego Kona, Millenium Actress i Perfect Blue, Rodzice chrzestni z Tokio to historia opowiedziana w dużo lżejszym tonie. Pomimo tego, że poruszana tu tematyka nie należy do najłatwiejszych, całość często graniczy z farsą. Ponadto, chociaż życie bohaterów nie jest najłatwiejsze, na wierzch przebija się bardzo optymistyczne przesłanie. Warto też zwrócić uwagę, że chociaż religijny podtekst jest cały czas obecny w filmie, nie uważam, żeby był on w jakiś sposób narzucający się. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że jest to chyba najlepszy film bożonarodzeniowy jaki widziałem, ale ze względu na swoją uniwersalność można go nawet obejrzeć w taki ciepły czerwcowy dzień jak dzisiaj.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!