Szkoda mi trochę węgierskiego studia Neocore i serii ich gier The Incredible Adventures of Van Helsing. Wydawane w jakimś dziwnym formacie, ni to epizodycznym, ni to klasycznym z kontynuacjami co roku, rozdrobniły się, rozmyły, choć mogły zaoferować coś naprawdę fajnego i pamiętnego, gdyby ich twórcy bardziej zaryzykowali, poszli na całość i zebrali wszystkie pomysły w jedną, solidną, dopieszczoną grę. Widać, że potrafią taką zrobić, ślady i dowody na to można znaleźć we wszystkich trzech odsłonach Van Helsinga, nawet w tej trzeciej, najkrótszej i ewidentnie zrobionej pospiesznie, bez dopięcia wszystkiego na ostatni guzik kuloodpornej kamizelki. Widać wyraźnie, że w przygotowania do trzeciej wycieczki Katariny i Van Helsinga do Borgovii wkradło się sporo chaosu i po dotarciu na miejsce okazało się, że zapomniano kilku ważnych rzeczy, kilku par koszul na zmianę, bawełnianych patyczków do czyszczenia uszu oraz sznurowadeł do zielonych trampek. I Kevina też... choć akurat to dobrze, bo przynajmniej jego stare gagi zostały w domu i nawiedzają telewidzów w innych niż Borgovia krajach Europy Środkowej.
Trzecia i prawdopodobnie ostatnia część przygód Katariny i Van Helsinga w mrocznej, ale rozbrajająco zabawnej Borgovii.