Ember sprawia wrażenie gry, którą stworzona zgodnie ze wszystkimi założeniami twórców. Choć nie jest pełnokrwistym cRPG-iem, warto dać mu szansę.
Ember sprawia wrażenie gry, którą stworzona zgodnie ze wszystkimi założeniami twórców. Choć nie jest pełnokrwistym cRPG-iem, warto dać mu szansę.
Twórcy serwują nam klasyczne podejście do tematu w kwestii scenariusza, oferując możliwość ponownego ratowania świata przez zagładą, ale tym razem mamy do czynienia ze stosunkowo ciekawym tłem opowieści. Wcielamy się bowiem w Lightbringera, czyli niosącego światło, który został wskrzeszony, by za chronić tytułowych Emberów. Wiele lat temu spadły one z nieba oświetlając cały świat, ale ludzie znaleźli dla nich także wiele innych zastosowań, co oczywiście doprowadziło do konfliktów. Fabuła nie jest raczej zaskakująca, ale sporym plusem jest fakt, że z czasem rozgałęzia się i mocniej skupia się na postaci głównego bohatera, który dowiaduje się ciekawych rzeczy na temat swojej przeszłości. Jednocześnie w ten sposób autorzy przedstawiają nam historię świata.
Choć autorzy twierdzą, że na ukończenie Emberu potrzebujemy więcej niż 30 godzin, tak naprawdę można zrobić to dwa razy szybciej. Nie trzeba się przy tym śpieszyć, bo gra nie jest zbyt długa, a nawet powiedziałbym, że za krótka jak na cRPG. Bardzo dobre wrażenie robi jednak wirtualny świat. Twórcy przygotowali spory obszar do zwiedzania, a także zadbali o zróżnicowanie miejscówek. Poza typowymi miastami odwiedzamy między innymi pobliski las, bibliotekę, ziemie pokryte lodem, port, a także - rzecz jasna - lochy. Same lokacje zaprojektowano starannie, dbając o różnorodność, ale szkoda, że w większości z nich ścieżki prowadzą nas pod kątem 90 stopni. Ewidentnie wskazuje to na możliwość łatwego przemieszczania się na ekranie dotykowym.
System rozwoju postaci w Emberze jest maksymalnie uproszczony. Tradycyjnie za pokonywanie wrogów i zaliczanie questów otrzymujemy punkty doświadczenia, które wydajemy na rozwijanie jednej z czterech dostępnych statystyk takich jak siła, zręczność, intelekt oraz życie. Oznacza to również, że możemy stworzyć maksymalnie trzy inne postacie wykorzystujące cięższe lub lżejsze rodzaje broni albo czary. Co ważne, gdy w połowie rozgrywki zdecydujemy się na zmianę buildu, w mgnieniu oka rozdysponujemy posiadanie punkty statystyk od nowa wydając na to skromną liczbę złota, która jest oczywiście jedyną walutą w całej grze. W przypadku głównego bohatera sami musimy zdecydować na co wydamy punkty doświadczenia, natomiast jeśli chodzi o towarzyszy to tutaj mamy wybór - gra może wybrać za nas, które statystyki powinniśmy rozwinąć.
Pomysły twórców gry Ember nie wszystkim muszą przypaść do gustu, ale zaproponowana koncepcja sprawia, że gra oferuje kilkanaście godzin dobrej zabawy. Irytować może słabo zrealizowany interfejs użytkownika i toporny system zarządzania ekwipunkiem, a także konieczność wielokrotnego pokonywania tych samych przeciwników, kiedy próbujemy dostać się do zleceniodawcy questa, ale to jedynie niedociągnięcia, które raczej nie powinny zniechęcić do zabawy. Zwłaszcza, że obecny jest tu syndrom jeszcze jednego questa w wyniku którego ciężko oderwać się od klawiatury. Zadania są naprawdę różnorodne i mają ciekawe podłoże fabularne (rzadko kiedy po prostu zajmujemy się wyłącznie dostarczaniem przedmiotów we wskazane miejsce), poziom trudności jest odpowiednio wyważony, a liczba dostępnych elementów wyposażenia na tyle wystarczająca, by stworzyć ciekawą postać, którą chętnie będziemy eksplorować starannie wykonane lokacje.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!