Ostatnia rodzina to wyśmienity film na który musicie pójść

Kamil Ostrowski
2016/10/02 14:00
2
0

Film słodko-gorzki, ciepło-smutny, a przede wszystkim piękny, kompletny, wręcz genialny. Nie pójść do kina to grzech.

Ostatnia rodzina to wyśmienity film na który musicie pójść

Najlepsze scenariusze pisze samo życie. Życie jednak nie kręci filmów – robią to reżyserzy, operatorzy, montażyści, dźwiękowcy o określonych umiejętnościach. W filmach grają aktorzy, którzy muszą się popisać kunsztem, aby dobrze oddać charakter postaci w które się wcielają. Nie wystarczy zatem wziąć nośnego materiału, a dobre kino samo się urodzi. Polska kinematografia do tej pory lubowała się w psuciu dobrych historii (patrz – Historia Roja, Wałęsa. Człowiek z nadziei. Tym razem jest zupełnie inaczej – z biografii rodziny Beksińskich udało się wycisnąć wszystko co się tylko dało, zarówno fabularnie jak i artystycznie.

Ostatnia rodzina to film kompletny. To słowo wielokrotnie pojawiało się w recenzjach, które czytałem przed seansem i teraz już rozumiem dlaczego. Określenie obrazu tą formułą samo ciśnie się na usta. Przede wszystkim to kompleksowy obraz relacji w rodzinie Beksińskich na wszystkich płaszczyznach. Skomplikowany układ dziwacznych emocji, które w jakiś sposób spajały tę dotkniętą wieloma poważnymi poblemami, ale jednak komórkę społeczną w pełnym znaczeniu tego słowa. Na początku trudno jest zrozumieć czym tak naprawdę rodzina Beksińskich jest. Są szczęśliwi czy nie? Jakie są relacje syna z rodzicami? Z dziadkami? Pomiędzy samym Zdzisławem Beksińskim a jego żoną Zofią? Nic tutaj nie jest „normalne”, więc twórcy muszą nam wszystko wytłumaczyć od początku. Oto małżeństwo, to ich syn. Czemu ten syn się tak zachowuje? Jak udaje im się przetrwać kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata? Proszę zapiąć pasy, zaraz wszystko się wyjaśni.

Wbrew temu czego można by się spodziewać film nie jest biografią artystyczną. Niewiele tutaj mówi się o malarstwie Beksińskiego, ani nawet o wkładzie jego syna Tomasza w polską kulturę słuchania muzyki ambitnej. Ostatnia Rodzina to biografia ale całej rodziny – Beksińskich-ludzi, nie Beksińskich-artystów. Malarstwo i muzyka to ich sposób zarobkowania, powołanie i zajęcie. Są one zaprezentowane jako ważny element ich życia, połączony rzecz jasna z pasją, ale osiągnięcia rodziny nie są główną osią fabuły. Sama rodzina, ludzie są istotni. Ich dziwaczne relacje, ich życie, ich charaktery, ich samopoczucie, ich motywacje. Reżyser nie ulega pokusie wysławiania Zdzisława jako malarza i artysty, ani jego syna jako radiowca, krytyka i dziennikarza, chociaż przecież byłoby to wyjście łatwe i wygodne z jego perspektywy.

GramTV przedstawia:

Pisałem już o tym jak kompletna jest Ostatnia Rodzina. Ma to swój wyraz również w wyraźnym spełnieniu się osób zaangażowanych w film. Czuć jest, że reżyser nadał historii dokładnie takie tempo jakie sobie wymarzył. Scenarzysta zadowolony z siebie musiał oglądać materiał końcowy, słuchając napisanych przez siebie świetnych dialogów. Kamerzysta miał pole do popisu, pełno bowiem w Ostatniej Rodzinie eksperymentów na polu zdjęciowym – czy to mówimy o ujęciach, czy to różnych technikach filmowania. Aktorzy mają wszelkie powody ku temu, żeby być z siebie dumnymi, bo tak dobrze zagranego obrazu w Polsce jeszcze nie było. Wszyscy, od odtwórców głównych ról – Andrzeja Seweryna (genialny), Dawida Ogrodnika (też genialny) i Aleksandry Konieczniej (przegenialna) przez postaci drugoplanowe zagrane przez Andrzeja Chyrę (bardzo dobry), Zofię Perczyńską i Danutę Nagórną (dobre) po postaci epizodyczne grane przez Alicję Karluk i Magdalenę Boczarską (przyzwoite, ale też niewiele miały pola do popisu). Nad manierą wszystkich aktorów unosi się zresztą jeden duch – wszyscy zrozumieli chyba jakim filmem ma być dzieło Jana Matuszyńskiego - jednocześnie ciepłym i smutnym.

Ostatnia Rodzina to film który kończy się w sposób, który skłania do refleksji. Czy Beksińskim było tak daleko do „normalności”? W gruncie rzeczy ich problemy były doprowadzonymi do przesady problemami dotykającymi nas wszystkich. Czasami są to utrudnienia cyklu życia codziennego – remont, zła pogoda, choroba. Innym razem wątpliwości natury egzystencjalnej – czym jest szczęście, gdzie je znaleźć, jak sobie poradzić z bezsensem życia? Niektóre rodziny radzą sobie z tym lepiej, inne gorzej – w zależności od natury jej członków. W tym przypadku wiele z wysiłku „trzymania wszystkiego w kupie” spadało na matkę, której codzienna praca pozwalała na beztroskie życie Zdzisława, a bezgraniczna miłość katalizowała problemy Tomasza jednocześnie ratując go przed nim samym. Tomasz zresztą chyba zdawał sobie sprawę z tego jak zniekształciło go życie w bańce stworzonej przez rodziców. Pierwszy z Beksińskich akceptował i rozkoszował się swoimi dziwactwami, drugi ich nienawidził i desperacko pragnął normalności, znieczulenia. Matka i żona wciśnięta pomiędzy dwa tak silne charaktery nie miała specjalnie miejsca żeby się rozwijać, ale z drugiej strony sprawia wrażenie, jakby jej w tym kąciku było wygodnie.

Powyższy akapit to tylko moja interpretacja Ostatniej rodziny. To film na tyle skomplikowany, pełen zawartości, fabularnych zawijasów i naszpikowany niuansami, że pewnie można dość do innych wniosków. Niewykluczone, że po drugim seansie sam zmienię zdanie. Tak, zamierzam kiedyś obejrzeć film drugi raz. Czuję, że grzechem byłoby zbyt szybko zapomnieć o tak genialnym dziele.

Ostatnia Rodzina to nie tylko najlepszy polski film tego roku. To chyba najlepszy polski film w ogóle. Potężniejszy w wyrazie niż Bogowie, bardziej na swój sposób pokręcony niż Wesele, lepiej nakręcony niż Psy z lepszymi zdjęciami niż Ida i zagrany lepiej niż Dom zły. Nie muszę jednak się ograniczać do naszego poletka, bo też najlepszy film tego roku jaki widziałem, przynajmniej do tej pory. To wielkie osiągnięcie polskiej kinematografii, której wreszcie udało się urodzić znakomitego reżysera, scenarzystę, operatorów kamery i aktorów, którzy mieli możliwości twórcze, aby ten obraz zrealizować. Nie wyobrażam sobie, żebyście nie poszli na Ostatnią Rodzinę do kina.

Komentarze
2
Moooras
Gramowicz
03/10/2016 11:40

Gość nakręcił najlepszy polski film (jeśli wierzyć recenzentowi), a "znafcy" i tak woleli wysłać na Oskary Wajdę xD

Usunięty
Usunięty
02/10/2016 20:10

Widzę, że odkąd Filmweb grami się zajął, gram zajęło się filmami. Rywalizacja o to kto zostanie i będzie recenzował obydwa media?