Godzinna sesja z Yonder: The Cloud Catcher Chronicles potrafi zrelaksować, ale czy to wystarczy, by móc polecić tę grę fanom otwartych światów?
Godzinna sesja z Yonder: The Cloud Catcher Chronicles potrafi zrelaksować, ale czy to wystarczy, by móc polecić tę grę fanom otwartych światów?
Yonder: The Cloud Catcher Chronicles to przepiękna gra, a przy tym wykonana za pomocą niezwykle prostych środków. Rozpoczynając zabawę dostajemy kolejne zadania polegające na przeprowadzeniu krótkiego monologu z postacią niezależną (nasza bohaterka czy też bohater to niemowa, więc pozostaje nam zapoznanie się z wytycznymi NPC-ów), zebraniu odpowiednich przedmiotów i dostarczeniu ich zleceniodawcy. Na tym założeniu opiera się spora część misji, które musimy wykonać przez kilka godzin, by ukończyć główny wątek fabularny. Są też zadania poboczne oraz znajdźki, w efekcie czego chcąc zapoznać się ze wszystkimi, co gra ma do zaoferowania, trzeba poświęcić trochę więcej czasu. Pytanie jednak czy warto, bo tzw. "fedex simulatory" z czasem robią się niezwykle monotonne, skutecznie zniechęcając do siedzenia przed ekranem.
W przypadku Yonder: The Cloud Catcher Chronicles początkowo na pewno ciężko odmówić sobie przyjemności ze zwiedzania wirtualnego świata. Nie jest on może zbyt duży, ale niezwykle różnorodny, a wyjątkowo klimatyczna oprawa graficzna sprawia, że zamiast biegać od punktu A do B, chcąc wykonać questa, po prostu stajemy w miejscu, podziwiając krajobrazy. Mamy tu gęsto zalesione tereny, góry pokryte śniegiem, gdzieniegdzie natrafimy na tereny pustynne, klimaty tropikalne, mroczne podziemia, a nawet zamki. W tych miejscach spotkamy oczywiście wspomnianych już mieszkańców Gemei, ale nie tylko - wyspę zamieszkują bowiem także rozmaite zwierzęta, jak chociażby wiewiórki, lisy czy niedźwiedzie. Niektóre z nich możemy nakarmić, inne zagonić do uprzednio zbudowanej zagrody, a inne po prostu ominąć, traktując je jako element scenografii.Yonder: The Cloud Catcher Chronicles nie zmusza do pośpiechu. Nie trzeba wykonywać powierzonych zadań, ale można po prostu eksplorować kolejne lokacje (w ograniczonym zakresie, bo chcąc odblokować dostęp do kolejnych należy znaleźć przesympatyczne duszki, dzięki którym otworzymy przejścia do nowych obszarów), stukać młotem w drewno, machać sierpem, by zebrać rośliny czy też podnosić kamienie. Może się wydawać, że to nudne i żmudne zajęcie, ale tak naprawdę tym sposobem poniekąd również robimy zadania, bo podczas rozmowy z NPC-em może okazać się, że mamy dokładnie to, czego on potrzebuje. Jeśli nie, cóż - i tak było przyjemnie. Świat zaproponowany przez twórców Yonder: The Cloud Catcher Chronicles to miejsce, w którym po prostu chce się być. Nawet pomimo niezbyt zajmujących misji do wykonania.
Ale zadania główne i poboczne to nie wszystko, bo w Yonder: The Cloud Catcher Chronicles mamy także szereg aktywności dodatkowych. Wspomniałem już o możliwości postawienia zagrody, ale oprócz tego możemy zająć się łowieniem ryb (również na czas), gotowaniem potraw, warzeniem trunków, a nawet sadzeniem roślin czy dokarmianiem zwierząt. Sporo radości sprawia także pozyskiwanie nowych strojów i akcesoriów dla naszej postaci, która początkowo dysponuje jedynie podstawowym odzieniem, ale z czasem może założyć sukienkę, płaszcz przeciwdeszczowy, rozpinany sweter, kapelusz, a nawet okulary lub kokardę. Opcji dostosowywania wyglądu naszego bohatera jest naprawdę całe mnóstwo. Wszystko to opiera się rzecz jasna na rozbudowanym craftingu - tworzenie nowych przedmiotów stanowi kluczowy element zabawy. Niektóre z nich przydadzą się mieszkańcom, inne z kolei sprawią, że będziemy mogli zmienić wygląd kierowanej przez nas postaci, a kolejne pozwolą sprawić radość napotkanym zwierzętom.Yonder: The Cloud Catcher Chronicles to gra pozbawiona jakiejkolwiek przemocy. Docelowo musimy uratować wyspę Gemea przed zagrożeniem w postaci mroku, a podczas rozgrywki sięgamy chociażby po topór, ale żadnego z posiadanych narzędzi nie wykorzystujemy w walce. Tej po prostu nie przewidziano. W grze nie ma także żadnych przeciwników. Nie można również zginąć. Nawet jeśli zaczniemy spadać z dużej wysokości, to nasza postać w locie otworzy parasol, dzięki czemu bezpiecznie wyląduje. Brak systemu walki jest niezwykle ciekawym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę fakt, że działamy w otwartym świecie. Ale jednocześnie powoduje, że rozgrywka jest znacznie bardziej przyjemna. Nie musimy szybko wciskać kolejnych przycisków, by rozprawić się z wrogami. Zabawa przebiega bardzo wolno i spokojnie. Taka eksploracja niesamowicie relaksuje. To nie jest jedna z tych gier, które chcemy przejść - tu wystarczy włączyć ją na godzinę, zebrać trochę drewna, nakarmić liska, popodziwiać widoki, a potem wrócić do codziennych obowiązków.
I w tym właśnie tkwi moc Yonder: The Cloud Catcher Chronicles. Jeśli szukacie tytułu, który może stanowić ciekawą alternatywę dla "dużych" gier, powinniście spróbować uratować Gemeę. To zadanie warto jednak wykonywać w krótkich sesjach, bo spędzenie kilku godzin w tym przepięknym świecie potrafi znużyć ze względu na niezbyt różnorodne i po prostu nudne zadania opierające się na tym samym schemacie. Przymykając na to oko otrzymacie mimo wszystko produkcję z naprawdę fajnie przemyślanym i rozbudowanym systemem craftingu oraz niesamowicie klimatyczną grafiką. Dlaczego w związku z tym nie polecam jej młodszym odbiorcom? Barierą nie do przeskoczenia dla nich może okazać się fakt, że gra nie doczekała się polskiej wersji językowej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!