Gry przyzwyczaiły nas do ratowania świata, niszczenia świata, zmieniania świata czy przemierzania świata. Tym razem będziemy jednak ratować bądź zabijać tylko jedną osobę.
Gry przyzwyczaiły nas do ratowania świata, niszczenia świata, zmieniania świata czy przemierzania świata. Tym razem będziemy jednak ratować bądź zabijać tylko jedną osobę.
Niech nie zwiedzie Was nazwa – Bio Inc. Redemption nie ma nic wspólnego w Plague Inc: Evolved. Nic? No dobra, w zasadzie to kopiuje z tej produkcji gros rozwiązań, w tym najbardziej zasadnicze elementy mechaniki. Podstawowe różnice są trzy: inny jest deweloper, natomiast gra nie jest częścią… marki „Inc.”, ani jakiejkolwiek innej. Po drugiej, zamiast zabijać całą planetę, skupiamy się na układzie odpornościowym jednego pacjenta. Po trzecie, dostępny jest tryb ratowania chorego, a nie tylko jego zabijania. Poza wyżej wymienionymi Bio Inc: Redemption jest wręcz kalką recenzowanego prawie dokładnie dwa lata temu Plague Inc: Evolved. Nawet droga, którą przebyła ta produkcja jest bliźniaczo podobna – z urządzeń mobilnych na pecety, w rozszerzonej, aczkolwiek zasadniczo niezmienionej formule.
Bio Inc. Redemption oferuje zasadniczo dwa tryby zabawy. Pierwszy z nich, to flirt ze śmiercią. W tym przypadku wcielamy się w siłę wyższą wywołującą choroby, która usiłuje uśmiercić pacjenta. Zbieramy pojawiające się co jakiś czas „bańki” z punktami, które to punkty następnie wydajemy na rozwijanie kolejnych schorzeń, zaszeregowanych w drzewka rozwoju, podzielone pomiędzy układy ludzkiego organizmu. Możemy zainfekować układ oddechowy i wywołać atak grypy H1N1 czy sprowokować reakcję układu odpornościowego, która skończy się nabyciem alergii, a wreszcie nabawieniem się astmy.
Poza wywoływaniem infekcji czy patologii mamy także pewien wpływ na okoliczności w jakich będą się nasze choróbska rozwijać. Przykładowo – otyły pacjent gorzej zniesie ataki na jego układ krwionośny czy oddechowy. Poza tym możemy również wpłynąć na proces leczenia – na przykład rozwijając cechę strachu przed lekarzami, która opóźni proces diagnozowania. Cele w kampanii są rozmaite, ale zasadniczo zabawa sprowadza się oczywiście do zabicia pacjenta.
Nieco inaczej wygląda zabawa, kiedy zdecydujemy się na grę po stronie „życia”, czyli lekarza diagnozującego i wdrażającego leczenie. Na podstawie objawów musimy domyślać się, które choroby zaatakowały naszego pacjenta, następnie użyć diagnostyki (prześwietlenia, obserwacja, dokładne testy laboratoryjne, itp.), aby się upewnić i wreszcie wdrożyć leczenie. Nie zawsze jest to łatwe zadanie, na szczęście program nas wspomaga – po wybraniu konkretnego objawu na drzewku rozwoju podświetlają się choroby, które mogą go wywoływać. Odniosłem wrażenie, że gra jako ratujący życie jest nieco trudniejsza, chociaż ciężko powiedzieć czy to zabieg celowy.
Rozprawę z Bio Inc. Redmption najlepiej zacząć od kampanii (są oczywiście dwie, po jednej dla strony życia i śmierci). Kolejne misje prezentują nieco zróżnicowane warunki i cele. Niestety, w gruncie rzeczy kolejne misje szybko stają się powtarzalne, a my wykonujemy zadania zupełnie mechanicznie. Nie wykluczam, że przydałaby się tutaj nieco mniej szczątkowa fabuła, albo jakiegoś rodzaju urozmaicenia, niekoniecznie związane ze ściśle rozumianymi zrębami mechaniki.
Za duży plus muszę policzyć dosyć ciekawy tryb multiplayer. O ile w przypadku „konkurencyjnego” Plague Inc. gracze rywalizują równolegle do siebie, tak w tym przypadku jest to asymetryczne starcie, w trakcie której jeden z zawodników stara się pacjenta uśmiercić, a drugi musi odgadywać ruchy przeciwnika, stawiać odpowiedne diagnozy i wdrażać leczenie, aż do ustabilizowania się pacjenta. Oczywiste, aczkolwiek bardzo przyjemne wykorzystanie dualizmu mechaniki.
Trochę irytowała mnie niestabilność programu. Ciężko mi powiedzieć, żeby Bio Inc: Redemption działało jakoś tragicznie – parę razy wywaliło mnie do pulpitu. Z drugiej strony muszę pochwalić bardzo stabilny multiplayer z wdzięcznymi rozwiązaniami równoważącymi przeciwstawne style zabawy i sprawnym matchmakingiem (nie taka powszechna sprawa w grach niezależnych).
Skłamałbym, gdybym napisał, że nie grało się przyjemnie. Skłamałbym też, gdybym napisał, że byłem pod jakimkolwiek wrażeniem. Bio Inc: Redemption to niezły zabijacz czasu, którego warto wciągnąć jeżeli jesteście szczególnymi fanami Plague Inc. , albo w czasie trwania promocji świątecznej czy dostępności w bundlu. Nie polecam, ale i nie przestrzegam.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!