Gdyby nie wysokiej jakości oprawa graficzna, Dangerous Driving mógłby ukazać się na rynku przed dekadą. To gra dla tych, którzy spoglądając na klasyczne wyścigi z myślą, że dzisiaj już się takich nie robi, bo pierwszeństwo mają znacznie bardziej rozbudowane tytuły, które – obowiązkowo – muszą posiadać otwarty świat. Naprzeciw współczesnym trendom wychodzi jednak Three Fields Entertainment, którego Dangerous Driving wielokrotnie puszcza oko w kierunku fanów Burnouta, ale nie tylko.
Na początku można odnieść wrażenie, że model jazdy, czyli to, co najważniejsze w grze wyścigowej, sprawia więcej frustracji niż radości z pokonywania kolejnych zakrętów. Fakt – jest dziwny, ale po kilku wyścigach można się do niego przyzwyczaić i zacząć odczuwać frajdę z prowadzenia coraz szybszych maszyn. I nie piszę tego po to, by kogokolwiek zniechęcić do Dangerous Driving – wprost przeciwnie: zachęcam, byście dali tej grze szansę, bo naprawdę na to zasługuje. Nic zresztą dziwnego, skoro w Three Fields Entertainment odpowiedzialnym za przygotowanie recenzowanej produkcji pracują założyciele kultowego Criterion Games.
Ewidentnie widać, że autorzy Dangerous Driving nie mieli pieniędzy, by stworzyć bardziej rozbudowaną ścigałkę. Doskwierać może mała liczba pojazdów oraz tras, ale mimo stosunkowo ubogiej zawartości Three Fields Entertainment zrobiło wszystko, by ich dzieło można było określić mianem różnorodnego. Każdy samochód prowadzi się zupełnie inaczej, każda lokacja jest inna od poprzedniej, a do tego dochodzą konkurencje wymagające od nas zupełnie innego podejścia. Wszystko to sprawia, że Dangerous Driving to „indyczek” pełną gębą. Budżetowy, ale niesamowicie wciągający.
Jeśli doskonale pamiętacie takedowny z Burnouta, to w Dangerous Driving poczujecie się jak w domu. Będziecie musieli zniszczyć przynajmniej cztery inne samochody, by zdobyć brązowy medal, a jeśli dobijecie do sześciu, odblokujecie srebro (złoto to nagroda dla tych, którym w wyznaczonym czasie uda się całkowicie wyłączyć z gry aż dziesięć aut). Proste, prawda? A jakie satysfakcjonujące. Tak samo jak przed laty. Ale to nie jedyna opcja zabawy, bo Dangerous Driving oferuje, rzecz jasna, także standardowe wyścigi, w których po prostu musimy dojechać do mety jako pierwsi. W innych zawodach za wygraną otrzymujemy samochód przeciwnika, a w kolejnych ścigamy się nie z kierowcami SI, ale z czasem, próbując przejechać dane okrążenie jak najszybciej. Mało?
Dangerous Driving zawiera również tryb eliminacji, gdzie po każdym okrążeniu z rywalizacji odpada ten, kto zajmował ostatnie miejsce. Tutaj również, podobnie jak w innych wariantach rozgrywki, dzieje się naprawdę sporo, a każdy, nawet najmniejszy błąd może kosztować nas utratę cennej pozycji (dodajmy, że autorzy nie przewidzieli obecności poziomów trudności, więc czasem musimy się mocno napocić, by zakończyć rozgrywkę choćby na trzecim miejscu). Skoro mowa już o ewentualnych potknięciach w trakcie jazdy, to warto dodać, że najbardziej bolesne są one w survivalu, bo musimy w nim przejechać określony dystans bez jakiejkolwiek kraksy.
Co ciekawe, w Dangerous Driving coś dla siebie znajdą także miłośnicy Need for Speed: Hot Pursuit z 2010 roku, czyli gry, która została stworzona przez Criterion Games na zlecenie Electronic Arts. Zasiadając za kierownicą radiowozu będziemy starali się zatrzymać piratów drogowych (nie obejdzie się bez takedownów), co nie będzie oczywiście łatwe, zwłaszcza w sytuacji, gdy przed nami znajdzie się nie jeden, ale kilka pojazdów należących do rywali.
Kampania zrealizowana jest w dość prosty sposób. Została ona podzielona na sześć klas pojazdów (od zwykłego sedana, przez SUV-a, coupe, super i hyper samochody, skończywszy na bolidach Formula DD), które odblokowujemy za zaliczanie kolejnych wyścigów i zdobywanie miejsca na podium w zawodach z cyklu Grand Prix. Jednocześnie wraz z postępami w rozgrywce pojawia się możliwość skorzystania z coraz lepszych wersji poszczególnych maszyn (na tyle często, że pomimo niewielkiej liczby pojazdów ciężko mówić o nudzie).
Dangerous Driving jest grą, której ciężko wytknąć jakiekolwiek wady. Owszem, można trochę narzekać na model jazdy, bo nie jest on początkowo zbyt intuicyjny. Ponadto niektórym przeszkadzać będzie uboga zawartość tytułu. Ja osobiście nie czuję, by te elementy wpływały na radość płynącą z zabawy. Wiem, że studio Three Fields Entertainment nie mogło wrzucić do tej gry nic więcej, a to, co udało mu się stworzyć w zupełności wystarczy, by móc uznać Dangerous Driving za wyścigi godne polecenia zarówno tym, którzy uwielbiają Burnouta, jak i pozostałym użytkownikom mającym dość otwartych światów wypełnionych zbędnymi aktywnościami.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!