Bez spoilerów, proszę!
Absolutnie nie chciałbym pisać, o czym tak naprawdę jest A Memoir Blue. Raz, że to opowieść na raptem godzinę, dwa że całość skonstruowano tak, by odbiorca mógł interpretować niektóre wydarzenia na rozmaite sposoby. Warto jednak wspomnieć, z czym mamy do czynienia, wszak dzieło Cloisters Interactive nie do końca jest przygodówką w klasycznym rozumieniu tego słowa. Nie ma tu dialogów, swobodnego eksplorowania lokacji czy rozwiązywania zagadek. Jest za to bardzo prosty (ale nie prostacki) gameplay połączony z ciekawą, łapiącą za serce historią. A raczej na odwrót, bo w A Memoir Blue to fabuła gra pierwsze skrzypce.
Zacznijmy jednak od początku
Czyli od tego, co w A Memoir Blue najważniejsze, a więc fabuły, która została opowiedziana bez słów z udziałem raptem dwóch pierwszoplanowych postaci, czyli matki i córki. O tym, jak ważna jest to relacja, nie trzeba nikomu przypominać. Tak się przynajmniej wydaje, bo opowieść przedstawiona w A Memoir Blue traktuje o tym, co raczej oczywiste, ale zarówno podczas samej rozgrywki, jak i w trakcie napisów końcowych skłania nas do refleksji. Rodzą się pytania, niekiedy brakuje odpowiedzi. Warto się więc na chwilę zatrzymać i przemyśleć, co w istocie twórcy A Memoir Blue chcieli nam przekazać.
Dla każdego, naprawdę
Jako że A Memoir Blue nie jest książką, lecz grą, musiał pojawić się w niej gameplay. Rozgrywka jest oczywiście bardzo prosta, co sprawia, że recenzowaną produkcją powinny zainteresować się osoby, które nie mają na co dzień do czynienia z elektroniczną rozrywką. Tak właściwie całość składa się z wielu osobnych ekranów, na których musimy wejść w interakcje z określonymi przedmiotami, by w ten sposób poznać kolejne wydarzenia. Całość jest liniowa, nie ma podejmowania decyzji, nie da się również nigdzie utknąć. To gra jednocześnie dająca do myślenia i relaksująca. Można powiedzieć, że warto uruchomić ją, czekając aż pobierze się coś większego, ale byłoby to trochę krzywdzące. A Memoir Blue zasługuje na to, by poświęcić tę godzinę, na spokojnie chłonąc to, co zaproponowali nam autorzy.
A Memoir Blue nie nudzi
Owszem, ciężko byłoby zaprojektować grę na kilkadziesiąt minut, którą wyłączylibyśmy po kwadransie z myślą, że nic się w niej nie dzieje i wolimy poświęcić czas na coś innego. W A Memoir Blue dzieje się i to całkiem sporo. Zwłaszcza, że gra ukazuje nam wiele sytuacji ukazanych z rozmaitych perspektyw. Czasami wydarzenia obserwujemy z kamery bocznej, innym razem na przykład widok jest pierwszoosobowy, co ma oczywiście uzasadnienie, tego wymaga opowiadana historia. Nie ma nudnych teł, niepotrzebnego powracania do odwiedzonych wcześniej lokacji czy zbędnych interakcji. Wszystko jest na swoim miejscu i tworzy wspólną całość.
Graficznie tak sobie, ale…
Jeśli chodzi o technikalia, to nie ma co się oszukiwać - A Memoir Blue to gra spóźniona o kilka lat, równie dobrze mogłaby wyjść nawet na początku ery konsol poprzedniej generacji. Trzeba jednak pamiętać, że jest to dzieło niewielkiego, debiutującego dopiero na rynku studia Cloisters Interactive. Widać, że recenzowany tytuł to w istocie wstęp do czegoś większego. Czasem taka taktyka się sprawdza. Jako ekipa zrobimy małą grę, by wspólnie zamknąć projekt i podnieść morale zespołu. Następnie zajmiemy się znacznie bardziej rozbudowaną produkcją.