Aliens: Dark Descent - recenzja. Bardzo pozytywne zaskoczenie

Adam "Harpen" Berlik
2023/06/19 20:00

Sprawdzamy, jak wypada nowa gra na licencji Obcego od twórców serii Battlefleet Gothic: Armada - oto nasza recenzja Aliens: Dark Descent!

Niska cena - niska jakość? Otóż nie!

Jako że Aliens: Dark Descent na Steamie kosztuje niespełna 140 złotych, można by podejrzewać, że studio Tindalos Interactive odpowiedzialne za stworzenie produkcji - kolokwialnie rzecz ujmując - nie dowiozło. Nic bardziej mylnego. Owszem, w kolejnych akapitach recenzji Aliens: Dark Descent przekonacie się, że grze daleko do ideału, niemniej potrafi ona zaskoczyć na wielu płaszczyznach. Jest nie tylko świetnie zaprojektowana pod względem rozmaitych mechanik rozgrywki, ale i fabularnie nie ma się czego wstydzić (choć opowieść bazuje na utartych schematach). Poza tym, a może przede wszystkim, warto napisać to tu i teraz - od Aliens: Dark Descent ciężko się oderwać.

Aliens: Dark Descent - recenzja. Bardzo pozytywne zaskoczenie

Dlaczego?

Zacznijmy może od tego, że Aliens: Dark Descent nie rzuca graczy na głęboką wodę. Wprowadzenie fabularne jest dość powolne, dopiero po dłuższej chwili poznajemy podstawowe założenia rozgrywki (nie otrzymujemy wówczas możliwości dowodzenia całą grupą marines - to dzieje się dopiero później), dzięki czemu zarówno jeśli chodzi o historię, jak i o gameplay, mamy czas “się wkręcić”. Tym, co być może jest dla wielu zaskoczeniem, to fakt, że Aliens: Dark Descent choć opisywany jest jako taktyczna gra akcji z elementami strategii w rzucie izometrycznym, zabawa nie opiera się tu wyłącznie na masowej eksterminacji napotkanych przeciwników. Gra kładzie ogromny nacisk na opowieść - oglądamy całkiem sporo przerywników filmowych i słuchamy dialogów.

Ukończenie kampanii fabularnej w Aliens: Dark Descent zajmuje blisko trzydzieści godzin. I mówimy tu jedynie o głównych celach, bo jeśli chcemy wymaksować poszczególne etapy, to musimy poświęcić jeszcze więcej czasu. A warto dokładnie eksplorować rozmaite miejscówki, by zlokalizować cenne przedmioty i ułatwić sobie starcie z wrogami lub też umiejętnie ominąć czy to ksenomorfy, czy też - tak, tak - innych nieprzyjaciół. Tym bardziej, że na standardowym poziomie trudności Aliens: Dark Descent potrafi niekiedy dać w kość, co sprawia, że trzeba powtarzać niekiedy nawet kilkukrotnie krótsze lub dłuższe fragmenty. To nie rasowa strategia, lecz bez opracowania stosownej taktyki się nie obejdzie. Nie wystarczy jedynie czekać, aż nasi podopieczni z automatu rozprawią się z hordą nadciągających potworów, bo jeśli spróbujemy, to czeka nas pewna śmierć. Tu trzeba czegoś więcej.

Śmierć postaci w Aliens: Dark Descent jest nieodwracalna

Tak, tak - Aliens: Dark Descent to nie przelewki. Jeśli którykolwiek z naszych marines polegnie na polu walki, to nie będziemy mogli więcej skorzystać z jego usług. Jeśli stracimy postać żółtodzioba na pierwszym poziomie doświadczenia, to nie ma dramatu, natomiast w przypadku zgonu doświadczonego i mocno rozwiniętego bohatera, sprawa ma się znacznie gorzej. O ile w pierwszej i drugiej misji nie wiemy jeszcze, co zrobić, jeśli jakimś cudem utracimy większą część załogi, o tyle potem gra wprowadza system umożliwiający nam szkolenie nowych członków w momencie, gdy reszta bierze udział w misji - są to zwykle osoby, które uratowaliśmy wcześniej podczas akcji.

GramTV przedstawia:

Chciałbym napisać, że powracamy na nasz statek pomiędzy wykonywaniem kolejnych zadań, ale w tym aspekcie Aliens: Dark Descent idzie o krok dalej. Niezwykle ciekawe jest to, że w niektórych misjach możemy odwiedzić Otago (nasza baza wypadowa) wielokrotnie. Jeśli w trakcie eksploracji uznamy, że dysponujemy zbyt małą liczbą marines, bo część niestety zginęła, albo zwyczajnie skończyły nam się apteczki czy też brakuje amunicji, to możemy wezwać transporter (nie zawsze oczywiście), który ewakuuje nas z lokacji. Postępy zostaną zapisane, a my za chwilę znów wyruszymy do boju, kontynuując dany etap. Fajne? Bardzo. Zwłaszcza, że w wielu miejscówkach regularnie odblokowujemy rozmaite skróty.

Checkpointy? Są, ale…

Aliens: Dark Descent oferuje automatyczny system zapisu w kluczowych momentach misji. Niekiedy przed trudną walką, innym razem w chwili, gdy osiągnęliśmy istotne postępy fabularne. Nie ma tu jednak klasycznego quick-save’a, więc jeśli chcemy po prostu zapisać grę, musimy zlokalizować odpowiednie pomieszczenie, zespawać w nim drzwi, o ile dysponujemy narzędziami, by utworzyć schron. Dzięki temu nie tylko zapiszemy stan rozgrywki, ale i… zadbamy o kondycję psychiczną naszych podopiecznych.

Komentarze
12
JakiśNick
Gramowicz
05/07/2023 20:12
TobiAlex napisał:

Ciekawe jaki masz procesor...

JakiśNick napisał:

3080 nie wyciąga 60fps w 1080p przy tak paskudnej grafice? Oj niedobrze...

Twórcy recenzji testowali na AMD Ryzen 9 5900X

dariuszp
Gramowicz
21/06/2023 10:30
MisticGohan_MODED napisał:

Gra zdecydowanie nie w moim stylu.

Ja za to jestem mile zaskoczony. Gram na domyślnym poziomie trudności. Spodziewałem się typowego przejścia z lekkimi stresami. Dosłownie pierwsza misja po wyjściu z bazy - próbowałem uratować kilka osób na mapie.

Chmara Alienów mnie zaatakowała. Akurat jak zwinąłem działko automatyczne. Powalili jednego mojego żołnierza i czaj tutaj - jeden Alien go złapał i zaczął zaciągać do tych swoich tunelów gdzie robią inkubację.

Użyłem ogień zaporowy, udało mi się uwolnić go a jednocześnie jeden z żołnierzy rozstawił ponownie działko automatyczne.

I wtedy wpadła kolejna fala Alienów. Musiałem stać koło działka automatycznego żeby moi żołnierze przetrwali atak a jednocześnie jeden z alienów złapał oddalone ciało powalonego żołnierza i zaciągnął je do dziury bo nie byłem w stanie za nim pobiec i go zabić żeby zanieść żołnierza do APC.

Wszystko dlatego że APC był zaraz za drzwiami na końcu korytarza i myślałem że dam radę się wycofać zanim fala alienów do mnie dotrze.

To był moment kiedy się w gierce zakochałem.

MisticGohan_MODED
Gramowicz
20/06/2023 19:30

Gra zdecydowanie nie w moim stylu.




Trwa Wczytywanie