Evil West - recenzja. Dziki Zachód jest… dziki

Adam "Harpen" Berlik
2022/11/21 19:00
2
1

Najlepsza strzelanka na Dzikim Zachodzie od czasu Call of Juarez: Gunslinger.

Ale o co tu chodzi?

Zgodnie z tym, co sugeruje nazwa, Evil West przedstawia alternatywną wersję Dzikiego Zachodu, który został opanowany przez mroczne siły, a my musimy zrobić wszystko, by nie tylko utrzymać się przy życiu, ale i rozprawić się z nadciągającymi monstrami. Historia jest jednak trochę bardziej skomplikowana, momentami poznajemy osobiste powody głównego bohatera, dla których decyduje się on ruszyć do boju, jednocześnie mając świadomość, czego powinniśmy spodziewać się w finale. To, że fabuła jest do pewnego stopnia przewidywalna jednak nie przeszkadza, bo w dziele Flying Wild Hog zobaczymy na ekranie naprawdę różnorodne postacie.

Evil West być może w pewnym stopniu inspirowane jest serią Wolfenstein od MachineGames, bo tak jak w tamtych grach, również tutaj co jakiś czas powracamy do centralnego punktu w świecie gry, rozmawiamy tam z grupą współpracowników, obmyślając kolejne strategie i nie tylko. Nawet te fragmenty są wyjątkowo angażujące, a to za sprawą bardzo dobrze napisanych, humorystycznych dialogów i wyrazistych postaci. Wśród nich znajdziemy chociażby niezwykle poważnego inżyniera, który w kontraście do wyluzowanego głównego bohatera przywołuje na myśl relację Trevora z jego podopiecznymi niedługo po tym, jak napadliśmy pierwszy raz na bank w Grand Theft Auto V i przenieśliśmy się za miasto.

Flying Wild Hog potrafi zaskoczyć

Napisałem wcześniej o mini-bossach, których początkowo miałem za pełnoprawnych “szefów”, lecz z tymi zmierzyłem się dopiero później (wówczas na górze ekranu znalazł się długi pasek życia takiego przeciwnika). Innym razem, kiedy miałem wrażenie, że gra odkryła przede mną wszystkie karty, pojawiły się kolejne mechaniki. Nie chciałbym oczywiście zdradzać wszystkiego, ale w Evil West dostępne są nawet… wiedźmińskie zmysły. Ktoś może pomyśleć, że to wada, że taka forma rozgrywki tutaj nie pasuje, ale wspomniane rozwiązanie pojawia się tylko przez dłuższą chwilę i w najbardziej odpowiednim momencie.

Generalnie jestem przekonany, że gra Evil West powstawała bez większych problemów. Ewidentnie widać, że autorzy mieli swoją wizję i skrupulatnie ją realizowali, czego efektem jest właśnie bardzo dobrze zaprojektowana, różnorodna kampania. Zwłaszcza, że nie wspomniałem jeszcze o zagadkach środowiskowych, choć to sformułowanie nieco na wyrost. W niektórych miejscach trzeba po prostu przesunąć wybrane obiekty otoczenia (np. wagoniki), by stworzyć ścieżkę i dotrzeć do następnej lokacji. Innym razem zlokalizować interaktywny element, a następnie w niego strzelić, opuszczając tym samym linę, po której wespniemy się na górę.

GramTV przedstawia:

Evil West robi wszystko, aby gracz się przypadkiem nie zgubił. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego, że w Flying Wild Hog zaimplementowało w swoim dziele białe poświaty, dzięki którym z daleka widzimy interaktywne elementy. Po czasie jednak uznałem, że takie rozwiązanie po pierwsze nie irytuje gracza, po drugie pozwala zachować płynności rozgrywki, umożliwiając odbiorcy skupienie się na eksploracji oraz walce, a nie na błądzeniu.

Ale czy są jakieś wady?

Tak naprawdę mam tylko jedno “ale” w kontekście Evil West - mianowicie przydałoby się więcej modeli wrogów, zarówno tych szeregowych, jak i mini-bossów (pełnoprawni bossowie są unikatowi), bo niejednokrotnie marudziłem pod nosem widząc grupę nowych przeciwników. Wiedziałem już, że autorzy po prostu wybrali z dostępnej puli określoną liczbę niemilców i umieścili ich na planszy. Doprowadziło to do sytuacji, w których nie uczyłem się ciosów zupełnie nowych oponentów, lecz musiałem “ogarnąć”, jak poradzić sobie z doskonale znanymi maszkarami w nowej konfiguracji.

Przechodząc do kwestii technicznych należy powiedzieć, że Evil West nie jest szczególnie wymagającą produkcją, bowiem do działania wystarczy jedynie procesor Intel Core i5-2500K (3,3 GHz) lub AMD FX-6300 X6 (3,5 GHz), karta graficzna GeForce GTX 750 Ti lub Radeon RX 460 (4 GB VRAM) i 8 GB RAM-u (zalecane to Intel Core i5-10505 3,2 GHz lub AMD Ryzen 5 1600 3,2 GHz, 16 GB RAM i karta graficzna GeForce GTX 1060 lub AMD Radeon RX 590).

Nic więc dziwnego, że na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM po wybraniu ustawień epickich, czyli najwyższych, i odblokowaniu framerate’u nawet w najbardziej dynamicznych momentach nie było mowy choćby o zauważalnym spadku płynności animacji. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to to że pod obudową wspomnianego komputera znajduje się również superszybki dysk SSD. Czasy ładowania są więc niesamowicie krótkie, co sprawia, że nie da się przeczytać komunikatów widocznych na ekranie podczas wczytywania kolejnych misji. Nie ma możliwości wznowienia rozgrywki po wciśnięciu przycisku “kontynuuj”, gra rozpoczyna się automatycznie.

Komentarze
2
TobiAlex
Gramowicz
23/11/2022 20:17
MisticGohan_MODED napisał:

Ciekawe że w dniu premiery podobna gra Gungrave też wychodzi xD

Podobna? No proszę Cię. Gungrave przy Evil West to jakaś popierdółka z Xbox 360.

MisticGohan_MODED
Gramowicz
21/11/2022 19:49

Ciekawe że w dniu premiery podobna gra Gungrave też wychodzi xD