Niezniszczalni 4 – recenzja filmu. Splunięcie widzom w twarz

Radosław Krajewski
2023/09/22 17:00
1
0

Czwarta część Niezniszczalnych zadebiutowała w kinach. Oceniamy, dlaczego to najgorsza odsłona serii.

Ale ekipę żeście zmontowali

Niektóre serie nie powinny być kontynuowane. Tym bardziej, gdy poprzednia odsłona nie święciła triumfów, ani pod względem pozytywnych opinii widzów, ani też kwestii finansowych. A już tym bardziej, gdy od premiery minęło dziewięć lat, a nikt nie tęsknił za tymi bohaterami, których skład w nowej części został znacząco wykastrowany. Taki los spotkał Niezniszczalnych 4, gdzie z wielkiego nagromadzenia gwiazd kina ostało się trzech aktorów, zaś reszta to przypadkowa zbieranina ludzi, którzy po prostu nie zawołali zbyt dużej gaży. Gdzie podziała się ta radosna rozpierducha przy symfonii wystrzałów z karabinów? Ikoniczne wręcz zetknięcie się bohaterów akcyjniaków, którzy wspólnie na ekranie wyczyniali cuda? W końcu jak można było dopuścić, aby na sam koniec zakpić z widzów i zaprzepaścić piękny moment pożegnania? Niezniszczalni 4 to film nie tylko całkowicie zbędny, ale przypominający, że takie produkcje na całe szczęście nie mają już racji bytu. Niestety osoby, które wybiorą się na ten film, doświadczą tej lekcji na własnej skórze.

Ale ekipę żeście zmontowali, Niezniszczalni 4 – recenzja filmu. Splunięcie widzom w twarz

Suarto Rahmat (Iko Uwais) przewodzi prywatną armią, która niespodziewane atakuje niedziałającą fabrykę chemiczną w Libii. Aby powstrzymać terrorystę pragnącego stworzyć bombę atomową i doprowadzić do wybuchu III wojny światowej, do akcji zostaje wysłany oddział Niezniszczalny, dowodzony przez Barneya Rossa (Sylvester Stallone). Wraz z Lee Christmasem (Jason Statham), Gunnerem Jensenem (Dolph Lundgren), Tollem Roadem (Randy Couture) i dwoma świeżakami, Galanem (Jacob Scipio) i Easy Day’em (50 Cent), udają się na niebezpieczną misję, która kończy się totalnym fiaskiem. Pracujący dla CIA Marsh (Andy Garcia) powołuje nowego lidera drużyny, który ma za zadanie powstrzymać Rahmata. Sprawa staje się jednak osobista, gdy były wróg Barneya o kryptonimie Ocelot, okazuje się jedną z zamieszanych osób. Christmas musi raz jeszcze wykonać zadanie, a pomogą mu w tym jego dziewczyna Gina (Megan Fox) i były Niezniszczalny, Decha (Tony Jaa).

GramTV przedstawia:

Niezniszczalni nigdy nie mieli być ambitną serią, nawet jak na niskie standardy kina akcji, bardziej ciesząc wypełnioną gwiazdami obsadą, niż trzymać na krawędzi fotela za sprawą porywającej fabuły, czy widowiskowej akcji. Patrząc jednak na zbiór aktorów w czwartej części serii ciężko nie być rozczarowanym. Jeszcze w trójce mogliśmy na ekranie oglądać Arnolda Schwarzeneggera, Mela Gibsona, Harrisona Forda, Wesley’ego Snipesa, Antonio Bandersa, czy Terry’ego Crewsa. W czwartej części z kolei skład wypełniony został 50 Centem, Megan Fox i mało rozpoznawalnym Jacobem Scipio. Regres widać jednak nie tylko w obsadzie, ale również w każdym innym elemencie filmu, żeby tylko wspomnieć o nieciekawej, głupiej i pretekstowej fabule, nieprzystających do tej serii scenach akcji, czy wreszcie efektach specjalnych, które uciekły z niskobudżetowej gry z ery PlayStation 3. Dwoma słowami: jest źle.

Wszystko to, za co widzowie mogli pokochać pierwsze trzy części, tutaj praktycznie jest nieobecne. Oczywiście Sylvester Stallone i Jason Statham wciąż tworzą dobraną parę, ale paradoksalnie film wypada najlepiej, gdy drugi z aktorów przejmuje stery i zaczyna działać w pojedynkę. Żeby zobaczyć to, co film ma najlepszego do zaoferowania, trzeba poczekać do drugiej połowy, gdy akcja zabiera nas na pokład statku, na którym Statham niczym w misji z Call of Duty, przemierza kolejne korytarze, samotnie pokonując tabuny przeciwników. Jest w tym jakiś klimat, nawet pomimo obrzydliwej wizualnie strony całego filmu, gdzie błędy techniczne tylko się namnażają, ale nawet one nie przyćmiewają tego, że gdyby to był kolejny akcyjniak z Jasonem Stathamem ratującym świat i niemającym żadnej litości dla swoich oponentów, produkcja wypadłaby o wiele lepiej.

Komentarze
1
WujekBlady
Gramowicz
27/09/2023 20:08

Już pierwsza częśc była bardzo miałka i nawet żerowanie na nostalgii widzów nie pomogło. Filmy z ich udziałem z lat 80-90 były przepełnione kiczem aż do bólu, ale to były inne czasy i nawet te słabsze produkcje, można wspominać dobrze. Jednak ich czas przeminął. Kino akcji nie dla tych dziadków, a takimi bublami niszczą swój wizerunek.