Świetna gra z urządzeń przenośnych w końcu trafiła na inne platformy. Sprawdzamy, dlaczego warto w nią zagrać.
South of the Circle to najnowsza gra w portfolio 11 bit studios, czyli polskiej firmy mającej na swoim koncie This War of Mine czy Frostpunka. Rodzima ekipa nie odpowiada jednak za stworzenie recenzowanej produkcji, ale jest jej wydawcą - powstanie tytułu zawdzięczamy bowiem firmie State of Play. Co ciekawe, nie jest to również zupełnie nowa gra, bo tak naprawdę pierwotnie ukazała się ona w październiku 2020 roku na urządzeniach z systemem operacyjnym iOS, ale niedawno trafiła również na komputery i konsole.
W tej narracyjnej przygodówce poznajemy losy… Wróć. Nie, nie zamierzam tutaj zdradzać nawet zarysu fabularnego, ponieważ na ukończenie całości będziecie potrzebowali raptem czterech godzin. Chcąc streścić cokolwiek musiałbym tak naprawdę zdradzić, co dzieje się w pierwszych kilkudziesięciu minutach rozgrywki, odbierając wam frajdę z odkrywania poszczególnych niuansów tej historii. Wspomnę natomiast, że akcja South of the Circle rozpoczyna się na Antarktydzie, lecz z czasem przenosi się do miasta. Odwiedzamy w nim na przykład kawiarnię, jedziemy samochodem czy też bierzemy udział w górskiej wyprawie z… No tak, spoilery, spoilery.
W każdym razie na uwagę zasługuje różnorodność - w South of the Circle bywa słonecznie, czasem przedzieramy się przez zaspy śnieżne, innym razem wydarzenia rozgrywają się po zmroku, czy to na dworze, czy też w różnego rodzaju budynkach.
Mamy tutaj dwie główne ramy czasowe, między którymi przenosimy się w uprzednio zdefiniowanych przez twórców miejscach. To ciekawy pomysł, tym bardziej że - przykładowo tu i teraz ktoś trzaska drzwiami, a za chwilę okazuje się, że nagle jesteśmy w przeszłości, w zupełnie innym miejscu i czasie. Warto również dodać, że teraźniejszość i przeszłość jako taka, to nie wszystko, bo w South of the Circle mamy również fragment przedstawiający - jakże ważne z punktu widzenia całej historii - dzieciństwo głównego bohatera.
GramTV przedstawia:
South of the Circle niewątpliwie potrafi zachwycić. Gra skłania do refleksji, więc próbujemy zrozumieć zachowanie postaci widocznych na ekranie, zdając sobie sprawę z tego, że życie nie jest czarno-białe. To zasługa dobrze napisanych dialogów, ciekawie zarysowanych postaci i odpowiedniego tempa prowadzenia akcji. Nie ma tu nie wiadomo jak dynamicznych zdarzeń rodem z Hollywood. Jest powolne budowanie napięcia, są przydługie, ale - jak się potem okazuje - niezwykle potrzebne dialogi, które budują charakter bohaterów. Tak, jak w książkach. Wydaje się, że opisy są zbędne, ale po przeczytaniu całości wiemy już, że dzięki nim lepiej poznaliśmy rozmaite postacie.
Mamy tutaj system podejmowania decyzji w trakcie dialogów nie poprzez wybranie odpowiedniej kwestii, ale… poprzez wskazanie symbolu przedstawiającego nastawienie bohatera względem rozmówcy. Wybory tak naprawdę nie mają jednak znaczenia, to czysta iluzja, ale fajnie było poczuć, że mimo wszystko mamy na coś wpływ. Choć w istocie nie mamy, bo South of the Circle to liniowa gra. Przechodząc płynnie do opisu samej rozgrywki dodam, że nie musicie się obawiać - nie da się tu zgubić, zaciąć na łamigłówce czy coś w tym stylu. Poznacie na pewno ciekawą historię, nieskomplikowany gameplay jest jedynie dodatkiem.
South of the Circle to gra niezwykle prosta w swojej konstrukcji. Mamy tu przede wszystkim eksplorację niewielkich obszarów, gdzie możemy poczytać jakieś listy, wejść w interakcję z zabawkowymi żołnierzykami, przejść się po pokoju, przejechać się autem czy też dotrzeć do jakiejś stacji, by tam przez radio spróbować kogoś “złapać”. W pewnym momencie pojawia się nawet scena, w której bohater strzela do wskazanych celów, ale na szczęście akcja rozgrywa się w wesołym miasteczku, więc bez obaw - to nie jest brutalna gra.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!