Kolejny tydzień (prawie) za nami i wraz z nim kolejna porcja listów od Was: głupich, mądrych, kretyńskich, bezsensownych etc. Wyjdzie nawet na jaw, kto obija się w pracy i robi to, co do niego nie należy! Szaleństwo! Żeby nie przeginać, w tym tygodniu Napisz do Lurra nieco mniejsze objętościowo – po części to wasza wina! Le(n)c goł!
Earthshaker: Od jakiegoś czasu mam jakieś dziwne sny. W ostatni wtorek śnił mi się Patrick Swayze wbijający gwoździe do metalowej ściany używając głowy. To jeszcze nic! Zapadł mi w pamięć chyba najbardziej chory. Otóż śniło mi się, że byłem świadkiem transformacji dobrze znanych gramowych ludzi, czyli Sol, Spajk, Misio jak przeprowadzają transformację znaną z pałer rendżers? Możesz mi pomóc rozszyfrować te sny?
Czytałeś z pewnością Oldskulowe podsumowanie z zeszłego tygodnia. Poruszyłem tam arcyciekawą kwestię problematycznych snów i ich źródeł. Cóż, skoro wspomniałeś o Patricku Swayze z pewnością nie obce są ci takie dzieła kinematografii jak „Wirujący seks” czy „Duch”. Osobowości odtwarzane przez tego aktora musiały bardzo mocno wbić się ci w pamięć. Zresztą nie dziwie się: „Dirty Dancing” oglądam do dzisiaj z wielką przyjemnością. Redakcyjna wróżka po krótkich konsultacjach zasugerowała, że może tu chodzić o niespełnioną chęć do tańca. Wszystko jeszcze przed tobą – you can dance! Ćwicz, a będziesz tańczył z gwiazdami, może nawet na lodzie. Twój drugi sen jest jednak marną prowokacją. Dlaczego? To Power Rangers ściągnęli od Sol, Spayka i PlushowegoMisia choreografię transformacji, nie na odwrót. Toteż pałer rendżers (czy jak im tam, plagiatorom) przeprowadzają transformację znaną z Jagiellońskiej 74. Justyna w swoim różowym uniformie prezentuje się znakomicie, a Spaykus nawet w cywilu charczy jak robot ze świecącym piorunem na klacie. Sny rozszyfrowałem dzięki „Podstawom kryptografii” - polecam!
Vatrox: O wielki Lurrze, o miłej naturze, mądry i silny, i w pracy pilny, skomentuj maila mego, o, właśnie tego! :)
O kolego Vatroksie! Nie jestem na koksie, a jednak silny. Nie jestem mróweczką, a w pracy pilny. Prawdę więc rzekłeś, drogi przyjacielu! W nagrodę więc na list twój odpowiem, na jeden z wielu! Skomentuję maila twego, o!, właśnie tego!
Vatrox nie popisał się zbytnio, zarówno treściowo, jak i objętościowo. Jedno zdanie, choć złożone, zakrawa jednak na kpinę i nie jest warte marnowania mojego niezwykle cennego czasu. Odpuszczę sobie dalsze komentowanie, bo mi zaraz makaron do garnka przywrze – i tak już drobne mi się w kieszeni nie zgadzają.
Kukowsky: Drogi Lurru, zwany także Lurrką z kremem! Między czytaniem rozszerzonej wersji Trylogii, a wykonywanej eksperymentów na zmutowanych ślimakach winniczkach postanowiłem z nudów wejść na forum gram.pl gdzie to dostrzegłem Twoje lamenty na temat tego, że jakoby wszystkie listy do Ciebie były w tonie niepoważnym w chwili gdy Ty oczekujesz od ludzi także czegoś szczerego i poważnego. Ja, jako Wielki Miłosierny Samarytanin Wielkiej Rzepy nie mogłem koło tego przejść obojętnie i powiedziałem sobie cicho pod nosem: "Tak ***** być nie może". Ten właśnie list jest dalszą konsekwencją wspomnianym wcześniej słów. Poruszę w nim problemy natury filozoficzno-moralno-egzystencjonalnej. Mam cichą nadzieję, że moje słowa będą dla Ciebie otuchą i lekiem na całe zło... Z Twoich odpowiedzi na listy użytkowników wnioskuję, że jesteś osobą światłą i inteligentną, tak więc mam nadzieję, że pomożesz mi rozwikłać pewną myśl o której kiedyś wspomniałem na swoim sajcie: "Ostatnio po rozmowie z kumplem doszedłem do wniosku, że wszystko ssie. Po tej myśli zacząłem zastanawiać się jak to będzie po łacinie... "Panta Rhei" to "Wszystko płynie", w takim razie jak będzie "Wszystko ssie" (wersja robocza to "Panta Shei")? W zasadzie jakby się tak bliżej przyjrzeć to można dojść do wniosku, że "Panta Rhei" ssie, więc czy też w takim razie "Wszystko ssie" płynie? Tak, więc wszystko co płynie równocześnie ssie i to co ssie równocześnie płynie? Skoro czas płynie to równocześnie możemy powiedzieć, że czas ssie? Skoro Kukowsky ssie to czy Kukowsky płynie? Kukowsky pływać nie umie tak czy więc najpilniej strzeżoną prawdą jest to, że Kukowsky nie ssie? Z drugiej strony skoro Kukowsky nie ssie, a wszystko ssie to czy to oznacza, że Kukowsky nie kwalifikuje się do wszystkiego? A może, jednak się kwalifikuje? To by wówczas oznaczało, że Kukowsky ssie i nie ssie równocześnie i to też znaczy, że płynie nie płynąc. Albo nie płynąc płynie... Paradoks?" Za rozwiązanie tego problemu zabrali się czytelnicy mojego sajta. Najbardziej rozwiniętymi teoriami posłużyli się Remember_The_Name i Fiarot, jednak ile mieli racji? Byś nie musiał zbytnio szukać przytoczę Ci ich wypowiedzi: "Ja uważam, że jeżeli wszystko ma ssać, to w takim wypadku zostaje zmarginalizowana lub musi zostać zdefiniowana na nowo rola przedmiotów i ludzi, którzy z natury są przyzwyczajeni do nazywania ich wyjątkowymi z tego powodu, ze ssą. Dajmy na to takiego glonojada. Co on robił do tej pory przyczepiając się do akwarium? Czy ssał? A jeśli tak, to czy nie doszło przy tym do zachwiania równowagi czasoprzestrzennej poprzez odwrotną inwersję - glonojad ssie i wszystko ssie glonojada? A dziecko przyczepione do piersi matki? Czy jeśli w tym jednym momencie ssie, to ssie bardziej, niż gdy leży w łóżeczku?" (Remember_The_Name) "Cóż... Najpierw może zdefiniujmy co płynie. Nie tylko czas, a przede wszystkim różnego rodzaju płyny. Wychodząc od tego i pamiętając w dodatku, że człowiek składa się w głównej mierze z wody, a więc płynu, możemy dojść do wniosku, że jeżeli wszystko co ssie płynie i wszystko co płynie ssie oznacza to, że każdy człowiek ssie płynąc, gdyż płyny znajdujące się w nim cały czas ssą, a on sam dzięki temu cały czas płynie, tylko raczej wewnętrznie. Zgodnie z tym Kukowsky jak i każdy inny człowiek umie pływać i ssać zarazem, mimo że może nie zdawać sobie z tego sprawy. Dodatkowo też Kukowsky zalicza się dzięki temu do wszystkiego, a wszystko do Kukowskiego, ponadto ssie nie ssąc dzięki swoim płynom oraz płynie nie płynąc z tego samego powodu ;> ." (Fiarot) Co sądzisz o tym problemie? Czy Fiarot i Remember_The_Name są blisko prawdy czy też mylą się jak każdy człowiek (i ssą przy okazji)? Sam straciłem już nie jedną noc nad rozwiązaniem tego problemu, w swojej głowie miałem już tyle myśli na ten temat, że mógłbym z nich napisać książkę, która swoją długością pokonałaby wszystkie książki świata, jednak mimo tego nikt nie odnalazłby w niej odpowiedzi na wcześniej wspomniany problem. Myślałem już nawet o wskrzeszeniu lub przynajmniej wywołaniu ducha Heraklita z Efezu, jednak Ja jako człowiek światły i mądry nie mogę wierzyć w takie rzeczy. Mógłbym też uzyskać odpowiedź od tego co wie wszystko i w majtkach się znajduje (w myśl powiedzenia: "**** wie"), jednak Ja jako człowiek kulturalny, wszelką wulgarnością się brzydzący nie mogę tego zrobić. W przypływie ciekawości mógłbym też zadać to pytanie prorokowi Googlowi, jednak Mi - temu marnemu prochowi nie wypada zawracać głowy tak wielkim ludziom. Podsumowując te wszystkie okoliczności wychodzi na to, że tylko jedno rozwiązanie pozwoli mi uzyskać odpowiedź bez konsekwencji w postaci poniżenia, zhańbienia osoby mojej lub tych wyżej się znajdujących. Tym rozwiązaniem jesteś Ty, Drogi Lurynowiczi Kochany! Jeśli mi pomożesz to razem posiądziemy mądrość tego świata, jednak jeśli nie to do końca istnienia tego świata (i jego przyszłych odpowiedników) będę uważać Cię za ignoranta, który w obliczu prawdy postanowił wypchnąć śmiało pośladki. Decyzja leży w Twoich rękach... Bywaj.
Najsamprzód postanowiłem zabrać się za kwestię związaną z łaciną. Język ten, choć wymarły, nie jest jednak dla mnie całkowicie obcy, gdyż styczność z nim miałem przez trzy lata uczęszczania w liceum ogólnokształcącym na zajęcia z tegoż właśnie przedmiotu. Z tego co pamiętam (choć pamięć mam zawodną – starość, masło i takie tam), to myśl „pantha rhei” z łaciną ma tyle wspólnego, co Londyn z Lądkiem Zdrój. O starożytnej grece nie mogę zbyt wiele powiedzieć, a więc nie pomogę.
Glonojady (oczywiście mam tu na myśli rodzinę okrągłoprzyssawkowatych) nie tyle ssą, co przysysają się do podłoża (liścia bądź skały), by zeskrobywać z niego glony. Samo ssanie glonów niewiele by się zdało, ze względu na zakotwiczanie się ich w podłożu za pomocą ryzoidów (czyli chwytników).
Google niestety ciągle nie jest w stanie podać skutecznego wyniku wyszukiwania dla pełnych fraz, a pojedyncze sprawdzanie wyrazu po wyrazie jest długie, męczące i nieskuteczne – słusznie, że nie skorzystałeś z tej wyszukiwarki.
Jeżeli ciągle ssiesz, proponuję udać się do stomatologa bądź bezpośrednio do ortodonty. Przy obecnym rozwoju chirurgii dentystycznej lekarze bez problemu zamontują ci nowe zęby na tytanowym stelażu. W wypadku zgoła innego źródła ssania, radzę odstawić smoczek i pierś mamusi.
Songo: Lurr mam problem w szkole, rzuciła mnie dziewczyna, a do tego nie wiem jakie spinki pasują do różowego krawata! Co robić?
Zdjąć sznur z szyi. „Księżyc jest tam!” Ktoś kiedyś na pewno cię pokocha, szkołę ukończysz, a spinki same się dopasują.
Skaybay: Mam pewne pytanie, a chciałbym dostać odpowiedź u źródła. Czy odpowiadanie na bzdurne listy jest działalnością terapeutyczną, energoterapeutyczną (pisząc bzdurne listy oczyszczasz swoje ciało z nadmiaru głupoty, i przekazujesz ją dalej) czy jakąkolwiek inną wymagającą specjalistycznych uprawnień? Idąc dalej, czy dostajesz za to pieniądze z NFZ? I najważniejsze - czy masz licencje na odgłupianie? Posiadasz symbole ochronne na monitorze ? Czy otwierając pocztę posiadasz na sobie specjalistyczny ubiór ochronny? Jeśli nie, ostrzegam Cię, zanim nie jest jeszcze za późno - czytanie głupich listów bez specjalnych zabezpieczeń może skończyć się trwałym urazem psychicznym i zwiększa ryzyko wystąpienia choroby mózgu takiej jak pokemonium świrozum (objawiającej się miedzy innymi nagłą chęcią zagrania w Tibię, posłuchania Mandaryny lub zarejestrowania się na fotka.pl) Pozdrawiam - skaybay, zatroskany czytelnik
Odpowiadanie na durne listy nie jest bynajmniej działalnością terapeutyczną, ani nawet energoterapeutyczną (choć czasem sporo trzeba tej energii na odpowiedź włożyć). Jestem skłonny wręcz do stwierdzenia, że zakrawa to na masochizm! Uprawnienia? Po co to komu – jestem jak znachor. Nie dostaję pieniędzy z NFZ – wszystkie wydają na wynagrodzenia na domy wariatów, które odwiedzam. Przymusowo. Symbole ochronne z monitora odpadły, bo miałem za słabą taśmę klejącą. W ogóle po co ja odpowiadam na ten list? Idę pograć w Tibię ze znajomymi z fotka.pl przy muzyce Mandaryny.
Pablo Querte: Wyjdziesz za mnie?
Jeżeli jesteś seksowną, bogatą, wrażliwą i inteligentną brunetką – tak.
Szerszeń45: Witaj, postanowiłem sobie kilka rzeczy wylać na klawiaturę. Zastanawiałeś się kiedyś skąd w ludziach bierze się niechęć do nieznanego/innego? Mimo całego postępu technologicznego, który nabrał tempa ludzie zachowują się dziwnie. Często nie akceptują tego co im się wydaje inne, bo oni mają swoje ideały, które dla nich mają status "jedyna prawda". Kwestia panujących stereotypów? Dlaczego człowiek, który próbuje się oderwać od większości ma to poczucie, że jest inny a zarazem inaczej postrzegany? Dlaczego niektórzy nie mogą się poczuć, że są częścią społeczeństwa, nawet ze względu na swoją "inność"? Ja nie wiem skąd w ludziach się to bierze, a sam taki byłem, dopóki nie zrozumiałem błędu w postępowaniu. Jednak to chyba za mało by zmienić myślenie świata. Ludzkość ma swoje pewne "prawdy ubzdurane", których się twardo trzyma, choćby nie wiem co. Ciekaw jestem czy ludzkość doczeka się kiedyś czasów, gdzie poszanowanie moralności, ideałów (i gustu muzycznego;)) itp. nie będzie tylko pustym zapiskiem w konstytucji i w regulaminach na forach internetowych. A może to ja nie rozumiem tego świata? Masz wyrobione zdanie w tej kwestii? Pozdrawiam, szerszeń45 PS. Ciekawe czy często dostajesz tego typu listy. Osobiście nie miałbym nic przeciwko, jeśli miedzy listami zabawnymi (a takie głównie są publikowane) częściej przewijałyby się i takie, z ciekawym problemem do omówienia. ;) PS2. Mmhm. Idąc tokiem myślenia i zmiany nicków w stylu braci -bacca, zostałem niespodziewanie Sherrbaccą. W skrócie Sherr. Rany. :>
Dostaję ich troszkę, jednak są one w zdecydowanej mniejszości – odpowiadanie na takie głosy stanowi dla mnie dużą przyjemność i – nie ukrywam – sporą satysfakcję.
Warto byłoby tutaj tak naprawdę zastanowić się nad postępem technologicznym. Nowe wynalazki, usługi czy idee wcale nie muszą oznaczać zmiany mentalności korzystających z nich. Bo tak naprawdę czy ktoś pracuje nad tym, by ludzie zmienili myślenie? A jak tutaj orzec, co jest dobre, a co złe? Nie ma tutaj w ogóle żadnej opcji – prawda jest dla każdego człowieka inna. Dla mnie czy dla Ciebie niektórzy ludzie są w takiej a takiej kwestii totalnymi twardogłowcami. Coś, co dla nas wydaje się oczywiste, dla nich jest problemem nie do pojęcia. Z kolei oni nie mogą zrozumieć, dlaczego my tak… hmm… myślimy? Świat byłby cholernie nudny, gdyby wszyscy mieli takie same zdanie na przynajmniej kilka kwestii. Poszanowanie moralności czy ideałów nigdy nie będzie w pełni realizowane – ilu ludzi stąpa po tej ziemi, tyle odmiennych idei plątających się po ich umysłach. Inne idee mają pacyfiści, inne anarchiści, nacjonaliści, altruiści, naukowcy, urzędnicy, taksówkarze, Spayki, et cetera, et cetera. O guście muzycznym nawet nie wspomnę. ;)
Co do Sherra – proponuję wyrzucić jedno „r” i będziesz sławny. ;)
Mattafixx: Czemu na Kowno?
Jakbyś chodził do szkoły, zamiast siedział na gram.pl to byś wiedział.
RaiChu – Kaemic: Hej, pytanie mam, dlaczego Polska kiedyś tak bardzo licząca się na świecie i duża dziś nic nie znaczy i jest znacznie mniejsza? czemu nie odzyskujemy utraconych ziem, Lwowa, Wilna itd.?
Temat do dyskusji jest niewątpliwe bardzo ciekawy i można by było posłuchać tu bardzo wiele pouczających głosów, lecz chyba każdy ma na to wyrobioną swoją kwestię. Nie jestem specem od historii naszego kraju, ale udzielam sobie (jako Miłośnik Spraw Wszelakich i Arcymistrz – w skrócie MSWiA) dyspensy na wyrażenie swojej opinii. Uważam, że Polska nigdy zbytnio nie liczyła się na arenie międzynarodowej, zarówno militarnej jak i politycznej. Nie mówię tutaj o ekspansji terytorialnej – Rzeczpospolita Obojga Narodów utrzymała się przez parę wieków, jednak rozbiory pokazały, jak kruchy był to twór. Kolos na glinianych nogach. Odzyskanie straconych ziem? Wydaje mi się, że te ziemie od wieków należały do narodów ruskich i trochę sztucznie były przyznane II RP w traktacie z Wersalu. Myślę, że powinieneś poczytać trochę ten temat.